Po niedzielnym obiedzie mama Łukaszka zebrała całą rodzinę na naradę w kuchni. To znaczy: prawie całą, bo siostra Łukaszka gdzieś wyszła.
Po niedzielnym obiedzie mama Łukaszka zebrała całą rodzinę na naradę w kuchni. To znaczy: prawie całą, bo siostra Łukaszka gdzieś wyszła.
- Słuchajcie - mama Łukaszka położyła dłonie na stole. - Musimy coś zrobić. I nie mówicie mi, że Unia Europejska to tylko dziewięć procent emisji, a USA i Chiny to ponad połowa. To co, mamy stać i czekać aż oni coś zrobią? Nie. I w związku z tym...
Mama Łukaszka urwała, bo zorientowała się, że wszyscy patrzą gdzieś na coś za nią. Obróciła się. W drzwiach kuchni stała rozpromieniona siostra Łukaszka.
- Planeta na razie ugaszona! - oznajmiła zadowolona i tanecznym krokiem weszła do kuchni.
Mama Łukaszka rozlała kompot.
- Że co? Że jak? - pytał zaskoczony tata Łukaszka.
- Bardzo prosto - zaśmiała się siostra Łukaszka. - Koleżanka wzięła samochód i pojechałyśmy do centrum handlowego. Jeździmy tam co tydzień od kiedy są wszystkie niedziele pracujące. Tam w jednym sklepie siedzi na kasie taki facet. Startował kiedyś na posła, ale się nie dostał.
- Niech zgadnę, startował pod hasłem "przywróćmy handel w niedzielę"? - odezwała się babcia Łukaszka.
- Tak, i przywrócił, może nie do końca tak jak chciał, ale jednak. więc żeby mu nie było smutno to co tydzień go odwiedzamy.
- Że też was stać - pokręcił głową dziadek Łukaszka. - Zakupy co tydzień. Rozpusta! Znaczy, kiedyś tak było, ale teraz...
- Ależ my nic nie kupujemy! - pokiwała dłonią siostra. - Tylko chodzimy po sklepie!
- A co z tą planetą - przypomniał Łukaszek.
- Ano właśnie. Wsiadłyśmy z koleżanką do auta, odpaliłyśmy silnik i nagle podjechali swoim autem ekolodzy. Poinformowali nas, że nie możemy jechać, bo to za duża emisja CO2 i planeta płonie.
- I co zrobiłyście? - spytał słabym głosem tata Łukaszka.
- Dałyśmy im pięć dych i okazało się, że możemy jechać, a planeta już nie płonie - i siostra Łukaszka rozłożyła triumfalnie ręce. - Tadaam!
- I ona myśli, że pięcioma dychami ugasiła cały pożar na zawsze na całej planecie - załamana mama Łukaszka oparła głowę na ręce.
- O przepraszam, tego nie powiedziałam! - uniosła się siostra. - Nie mówiłam, że na zawsze. Tylko na jeden dzień. Ci ekolodzy przyjdą znowu po pieniądze jutro.
Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek.
A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja.
UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura