Był piękny, majowy dzień. Pani Sitko, dozorczyni bloku, w którym mieszkali Hiobowscy, pracowała. Był to rzadki ostatnio widok z to z aż dwóch powodów. Po pierwsze - ostatnio coraz mniej ludzi pracowało a coraz więcej żyło ze zbiórek. A drug powód - do miasta przyjechał prezydent i wszyscy zamiast pracować polecieli go oglądać.
Pani Sitko z zaciśniętymi ustami zamiatała chodnik koło swojego bloku i patrzyła na sąsiedni blok, w którym pracował jej kolega po fachu. Kilka dni temu zablokował windę i zrobił zbiórkę. Zebrał więcej niż lewicowa aktywistka na wegańskie masło do chleba.
- Hmpf - mruknęła pani Sitko wpatrując się uporczywie w tamten budynek. I dlatego zapewne nie zauważyła jak od tyłu podjechała wielka limuzyna. Wysiadło z niej dwóch panów w garniturach i ciemnych okularach oraz prezydent. Trzasnęły drzwiczki, to dopiero zwróciło uwagę dozorczyni. Odwróciła się i osłupiała. Jeden z panów minął ją podszedł do stojącego nieopodal toitoia i chwycił za klamkę.
- Zamknięte - oznajmił z niezadowoleniem.
- Ojej - jęknął prezydent.
- Ma pani klucz? - zapytał drugi pan.
- Mam.
- To proszę otworzyć!
- Coś pan - pani Sitko wzruszyła ramionami. - Przecież jest lockdown.
- To jest proszę pani bardzo poważna sprawa - odezwał się pierwszy pan.
- Wagi państwowej - dodał drugi.
- Jak poważna?
- Dwójka - łamiącym głosem oznajmił prezydent.
Ale pani Sitko rozłożyła tylko ręce.
- Ja wam otworzę z dobrego serca, a wy jesteście jacyś podstawieni i jutro puścicie mnie w radio.
- Ależ nie! Skądże znowu! - krzyc zeli na zmianę obaj panowie. A prezydent nie krzyczał, tylko sięgnął po telefon i odbył z kimś krótką rozmowę.
Dosłownie dwadzieścia sześć sekund później rozległo się głośne PIPIK! PIPIK!
- Niech pani sprawdzi telefon - rzucił ze złością drugi pan.
- A co, to pana interes? - burknęła pani Sitko i sięgnęła jednak po aparat. Przyszła nowa wiadomość. Ale nie zwykły SMS lecz powiadomienie z aplikacji CIEĆ PLUS. Każda dozorca musiał ją mieć zainstalowaną i bezwzględnie przestrzegać. Nieposłuszni mogli stracić miotłowe. Taki dodatek finansowy. Nie było żartów.
Pani Sitko z trudem odczytała małe literki na ekranie.
NATYCHMIAST ZNOSI SIĘ LOCKDOWN PUBLICZNYCH TOALET
Pani Sitko westchnęła, sięgnęła po klucze i otworzyła drzwi. Nie zdążyła nawet wyjąć klucz z zamka, gdy prezydent runął do wnętrza. Sytuacja musiała być naprawdę krytyczna.
Po kilku minutach prezydent, zrelaksowanym krokiem udał się do samochodu. Wsiadł, a z nim obaj panowie i zaczęli odjeżdżać. Z kieszeni fartucha pani Sitko ponownie rozległo się PIPIK! PIPIK!
Znowu sięgnęła po aparat.
NATYCHMIAST WZNAWIA SIĘ LOCKDOWN PUBLICZNYCH TOALET
Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek.
A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja.
UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura