Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
2057
BLOG

Jaki piękny samobójczy

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Humor Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Oczywiście, mecz oglądała cała rodzina Hiobowskich, bo kiedy faceci oglądają mecz, to musi o tym wiedzie cały świat. Tak przynajmniej uważała babcia Łukaszka. Wycofała się do kuchni i szykowała surówkę na jutrzejszy obiad. Razem z nią siedziały mama Łukaszka i jego siostra. Z dużego pokoju dochodził dzikie wrzaski.
- Coś wrzeszczą jakoś inaczej niż zwykle - zauważyła siostra Łukaszka.
- Bo i mecz jest inny niż zwykle - odrzekła babcia z dumą siekając kapustę. - To mecz z Niemcami.
- Skończmy z tymi resentymentami wojennymi - powiedziała mama czytając najnowszą powieść noblistki "Prowadź swój pług śnieżny poprzez Kościerzynę".
- Skończmy, skończmy, a sztućców nie oddali - sapnęła babcia.
- Zaraz się zacznie dyskusja kto wywołał wojnę - mama wywróciła oczami. - Skończmy z tym, naprawdę. Od tego nasze sądy nie będą wolne.
- Po co nam właściwie sądy? - rozległ się głos od drzwi. Do kuchni wszedł Łukaszek. - No po co? Człowiek tylko traci czas, pieniądze, nerwy, nawet jak ma rację ot nie wiadomo czy wygra, a nawet jak wygra to i tak mu się to na końcu nie opłaca.
- Przestań z tą swoją sofistyką! - mama palnęła pięścią w stół. Babcia w ostatniej chwili złapała spadający ocet "Jak za komuny".
- Nie powinieneś teraz oglądać meczu? - spytała słodko siostra Łukaszka.
- Muszę się napić - powiedział Łukaszek. - Niemcy oszukują.
- Niemcy nie mogą oszukiwać - głos mamy drgał z gniewu.
- A Dieselgate kto wywołał?
- Diesel! - zakrzyknęła błyskotliwie siostra Łukaszka i została wyrzucona z kuchni. Wróciła jednak po chwili i oznajmiła zdumiona:
- Niemcy naprawdę oszukują.
Mama i babcia spojrzały po sobie i runęły w kierunku telewizora. Łukaszek i jego siostra poszły za nimi.
Przed odbiornikiem siedzieli tata i dziadek Łukaszka złorzecząc sąsiadom zza Odry.
- Ach ten wasz hejt - westchnęła mama Łukaszka. - A co ja patrzę i co ja widzę? Piękną kampanię społeczną - pokazała ekran. Na ekranie widać było trybuny, boisko, kibiców, wszystko otagowane #Stop12.
Tata chaotycznie wyjaśnił na czym polega ta akcja.
- Otóż organizacja polska Fussballjugend PL...
- Jaka tam polska! W zarządzie same teutońskie nazwiska! - wykrzyknął dziadek.
- ...otóż ta organizacja prowadzi kampanię społeczną #Stop12. Polega on na tym, aby nie wprowadzać dwunastego zawodnika na boisko.
- Przecież w piłkę nożną gra jedenastu - zauważyła odkrywczo siostra Łukaszka. - To po co ta kampania?
- Policz Niemców na boisku - rzekł gorzko dziadek Łukaszka.
Siostra policzyła i wyszło jej dwunastu.
- Bo oni się ruszają - zirytowała się mama Łukaszka. - Czekajcie, ja policzę.
Wyszło dwunastu.
- Dlaczego Polacy nie protestują? - pytała gorączkowo babcia. - Przecież to jawne pogwałcenie zasad gry!
- Trudno oskarżać inicjatora akcji #Stop12, że sam ją łamie - westchnął Łukaszek. - Pozostaje mieć nadzieję, że nasi utrzymają remis do końca.
- Jest zero zero - wtrącił dziadek.
- Pozostaje mieć nadzieję, że w następnym meczu nie będzie akcji #Stop13 albo #Stop14 - rzekł przewidująco tata Łukaszka.
I kiedy pod koniec zanosiło się, że rezultat pozostanie bez zmian, wydarzyło się coś niespodziewanego. Polski napastnik, Framasz-Tonkowski przejął piłkę, zawrócił, pognał w kierunku własnej bramki i umieścił piłkę w siatce obok kompletnie zaskoczonego polskiego bramkarza.
W sektorach niemieckich kibiców wybuchła euforia. Tak samo wśród niemieckich zawodników. A także wśród części polskich kibiców i zawodników.
Hiobowscy patrzyli na siebie w osłupieniu. Ale nie wszyscy.
- Chociaż jeden zachował się jak trzeba - mama Łukaszka była bardzo zadowolona. - Co tak na mnie patrzycie? Złamał jakieś przepisy?
- Nie, przepisów nie złamał - powiedział wolno tata Łukaszka. - Ale mecz... Wynik...
Mecz się właśnie zakończył. Na gorąco nadawano wywiad z Framaszem-Tonkowskim.
- Tak, strzeliłem tego gola. To był mój obowiązek, proszę pana, jako Polaka i jako patrioty. Nie, to nie jest gol przeciwko Polsce. To jest gol przeciwko naszemu trenerowi, który łamie konstytucję i uzyskał licencję trenerską niezgodnie z prawem, ponieważ komisja nadająca licencję obradowała w czwartek zamiast w środę i w związku z tym licencja jest nielegalna i trener jest nielegalny.
- Ale gra pan w drużynie pod jego kierownictwem - znalazł się przytomnie reporter.
Piłkarz zastanowił się chwilę.
- Wie pan co, akurat drużyna jest legalna.

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Rozmaitości