Stało się: tuż przed sylwestrem ruszył kanał telewizji erotycznej.
- Sodoma i gomora - syczał dziadek Łukaszka wertując program.
- Mówcie co chcecie, ale za Gomułki byłoby to nie do pomyślenia - wtórowała babcia.
- Tyle ludzie mówili, żeby zalegalizować hazard albo prostytucję - powiedział tata Łukaszka niby to w przestrzeń pokoju, ale tak naprawdę patrzył na mamę Łukaszka.
- Nie mówi się prostytutka tylko sex worker - odparła z godnością mama Łukaszka. - Oczywiście, że powinno być zalegalizowane i...
- ...i uczyniono ku temu pierwszy krok - wszedł jej w słowo tata Łukaszka. - Powstała telewizja erotyczna.
- Sodoma i gomora - zgrzytał zębami dziadek, ale ostrożnie, bo były nowe.
- Od kiedy to jest? - zaciekawiła się siostra Łukaszka.
- Od końca grudnia - nie mógł się uspokoić dziadek. - A ja nic o tym nie wiedziałem!
- To dziadek był chyba jedynym człowiekiem w tym kraju, który o tym nie wiedział - zirytowała się mama. - Przecież ten kanał to część telewizji reżimowej! Słowo publiczna nabiera tu dwuznacznego znaczenia!
- Chcecie powiedzieć, że to część oferty telewizji publicznej? TVP ERO? - dziadek nagle pobladł.
- Łukasz, czemu ty nic niw mówisz? - zaniepokoił się nagle tata.
- Bo przeglądam program tej stacji - odparł Łukaszek. - Jesteście pewni? Bo audycje są tu takie same jak na innych kanałach.
I faktycznie. Były tam takie tytuły jak "Dlaczego ja?", "Trudne sprawy", a nawet "Szkoła", "Szpital" czy "Klan".
- Dziwne - skomentowała babcia.
- Jest nawet dziennik - zauważyła siostra czytając Łukaszkowi przez ramię. I za nim ktokolwiek zdążył zareagować sięgnęła po pilota i przełączyła.
Rzeczywiście, był dziennik. Czytano nawet wiadomości. Prowadząca była w mundurze. Miała pejcz i oficerki.
Babcia zacisnęła usta, sięgnęła po pilota i wyłączyła.
- Jeśli komuś to nie odpowiada może pooglądać Filharmoników Wiedeńskich w Nowy Rok - rozłożył ręce tata.
- Ale ich tu nie ma - odezwała się siostra patrząc na program TVP ERO.
- Tam tego nie ma. Inny kanał.
- I do TVP ERO należy rekord oglądalności w Sylwestra - rzekł Łukaszek patrząc na smartfona. - Dziesięć milionów.
- A pik? - spytała słabym głosem mama.
- W piku trzynaście. Tuż przed północą.
- Pewno widzowie patrzyli na zegar - zażartował dziadek.
- Widzowie patrzyli wtedy na program, który nazywał się Sylwester Marzen. Dwie Marzeny, Ruda i Blond siedziały same w domu, gdy wpadła nagle do nich Marzena Brunetka. Akurat przechodziła z tragarzami...
Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek.
A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja.
UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura