Wiele lat temu jechałem z Biszkeku na południe Kirgistanu do Dżalalabadu. Po drodze na trasie wyjazdowej zwróciłem uwagę w jednej z wiosek na niewielkie zbiegowisko i dwa autobusy z milicją. Pojechałem dalej. Na wjeździe w góry okazało się , że spadła lawina i będzie można przejechać dopiero za 2-3 dni. Postanowiłem wrócić do stolicy. Niestety niespodziewanie stanęła mi na drodze przeszkoda: ogromny, nieprzebrany tłum mężczyzn szedł drogą w tym samym kierunku. Po chwili musiałem stanąć: tu już była głowa przy głowie. Co się stało? Jeszcze 2 godziny temu było tu pusto. Otwarłem okienko i pytam się Kirgiza o przyczynę: Kurd zgwałcił rosyjską dziewczynkę, a sąd go wypuścił, bo rodzina dała łapówkę. Idziemy sami wymierzyć sprawiedliwość. Czy mogę przejechać do Biszkeku? – pytam się dalej. Kirgiz chwilę popatrzył na mnie uważnie i dodał: Ja na Twoim miejscu i z twoim wyglądem bym nie próbował. Nawiązał tymi słowami do mojej twarzy, który dla jednych podobna jest do uzbeckiej, dla innych tadżyckiej lub czeczeńskiej, a dla kogoś może wydać się podobna do kurdyjskiej. Nie drażniłem losu – pojechałem bocznymi drogami. Jak się potem dowiedziałem policja uspokoiła tłum, przestępcę aresztowano i Kurdów nie zlinczowano.
Jeździłem trochę po południowych Włoszech. To tutaj docierają emigranci z Afryki, to tutaj jest najwięcej obozów dla Afrykańczyków. Co ciekawe w Kampanii czy Kalabrii emigranci nie są tak widoczni jak w Rzymie, a jeszcze bardziej w Mediolanie czy Turynie na północy Włoch. Zachowują się cicho i grzecznie. Nie mają postawy roszczeniowej z jaką można się zetknąć z obozach w Rzymie lub wśród emigrantów w Mediolanie. Jaka tego przyczyna? Prosta: na Sycylii jest mafia, a w Neapolu camorra. Środowiska nowych emigrantów często związane są z przestępczością, która jest traktowana przez mafię jako „własne” przedsiębiorstwo. Mafia monitoruje emigrantów i w niektórych sferach ustala reguły gry. W Neapolu Murzyni mogą handlować koło dworca, ale wiele trudniej spotkać ich na starówce. W Rzymie działają koło dworca tak samo jak na starym mieście. Kiedy w Neapolu Rumun zabił Włocha, to camorra wyjaśniła jego rodakom, że muszą się z ich miasta wynieść. I tak się stało. Twarde podejście, ale skutecznie likwidujące konflikty.
W Rosji żyją miliony muzułmańskich emigrantów, szczególnie w takich aglomeracjach jak Moskwa lub Petersburg. Tadżycy zamiatają ulice, Azerzy handlują owocami, Uzbecy pracują na budowach, Kirgizi w sklepach i barach. W Moskwie minimum 10% mieszkańców to muzułmańscy gastarbeiterzy. Choć Rosjanie nie lubią emigrantów, ponieważ uważają, że ci odbierają im pracę, to jednak współżycie zasadniczo układa się poprawnie. Dlaczego? Otóż emigranci zachowują się jakby byli w gościach. Są grzeczni, cisi, nie awanturują się, starają się żyć na boku bez zwracania na siebie uwagi. Nie narzucają swoich zwyczajów czy sposobu bycia. Zachowują się tak, ponieważ chcą w Moskwie pozostać i zarabiać pieniądze.
Lat 15 temu jechałem pociągiem z Paryża do Luksemburga. W pewnym momencie do przedziału weszło dwóch Czarnych. Zaraz zaczęli zaczepiać pozostałych pasażerów, zachowywali się niegrzecznie i nachalnie. Byłem jedyny który na to zareagowałem. Ich frustracja zwróciła się w moją stronę. Przy wysiadaniu z pociągu starsza pani szepnęła do mnie: Ja już nie mogę tego wytrzymać. Oto sytuacja chorego społeczeństwa wymaltretowanego przez polityczną poprawność.
Kiedy jestem w gościach zachowuję się jak gość. Jeśli zacznę się rządzić, klepać gospodynię po pupie i przestawiać meble gospodarz wystawi mnie na ulicę. Gość musi się zachowywać jak gość i to w swoim własnym interesie. Mniejszość etniczna czy religijna musi mieć świadomość, że jest mniejszością. Byłem właśnie w Indiach, gdzie chrześcijanie to zaledwie 2 % ludności. Konstytucja zapewnia im takie same prawa jak innym, ale sami chrześcijanie mają świadomość, że żyją w społeczeństwie hinduistycznym i to narzuca im pewne reguły współżycia, które muszą zachowywać. Indyjscy muzułmanie zachowują się czasami butnie i to prowadzi do konfliktów.
Policja w Ełku broniła emigrantów i dobrze robiła. Nie może być odpowiedzialności zbiorowej. Polska to nie Kirgistan, żyjemy w innej cywilizacji. Teraz prokuratura powinna z całą starannością zbadać całe zajście, a Sąd wydać surowy wyrok. Surowy w interesie samych gastarbeiterów. Wygląda na to, że zamordowany Polak złamał prawo, ale Tunezyjczyk z Algierczykiem zareagowali niewspółmiernie. Może taka reakcja jest dopuszczalna w krajach muzułmańskich, ale nie w Polsce. Każdy muzułmanin jeśli zechce wyciągnąć nóż powinien się nad tym dobrze zastanowić, bo to będzie miało zupełnie inne konsekwencje niż jeśli to zrobi Polak. Są to realia z którymi wszyscy się muszą liczyć. Tak, prawo musi być surowe niezależnie od narodowości przestępcy, ale jak to niektórzy lubią podkreślać: „trzeba brać pod uwagę kontekst kulturowy”. Nie tylko kontekst kulturowy przybyszów, którym w niektórych krajach europejskich pozwala się na wszystko, ale także kontekst kulturowy tubylców.
Komentarze
Pokaż komentarze