Wiele lat temu jechałem z Biszkeku na południe Kirgistanu do Dżalalabadu. Po drodze na trasie wyjazdowej zwróciłem uwagę w jednej z wiosek na niewielkie zbiegowisko i dwa autobusy z milicją. Pojechałem dalej. Na wjeździe w góry okazało się , że spadła lawina i będzie można przejechać dopiero za 2-3 dni. Postanowiłem wrócić do stolicy. Niestety niespodziewanie stanęła mi na drodze przeszkoda: ogromny, nieprzebrany tłum mężczyzn szedł drogą w tym samym kierunku. Po chwili musiałem stanąć: tu już była głowa przy głowie. Co się stało? Jeszcze 2 godziny temu było tu pusto. Otwarłem okienko i pytam się Kirgiza o przyczynę: Kurd zgwałcił rosyjską dziewczynkę, a sąd go wypuścił, bo rodzina dała łapówkę. Idziemy sami wymierzyć sprawiedliwość. Czy mogę przejechać do Biszkeku? – pytam się dalej. Kirgiz chwilę popatrzył na mnie uważnie i dodał: Ja na Twoim miejscu i z twoim wyglądem bym nie próbował. Nawiązał tymi słowami do mojej twarzy, który dla jednych podobna jest do uzbeckiej, dla innych tadżyckiej lub czeczeńskiej, a dla kogoś może wydać się podobna do kurdyjskiej. Nie drażniłem losu – pojechałem bocznymi drogami. Jak się potem dowiedziałem policja uspokoiła tłum, przestępcę aresztowano i Kurdów nie zlinczowano.
Jakiś czas później niedaleko od Dżalalabadu wydarzyła się podobna historia. W górniczej miejscowości Kokengak Kurd zgwałcił kirgiską dziewczynkę. Winnego zamknięto w areszcie. Starszyzna kirgiska poszła w gości do starszyzny kurdyjskiej i oznajmiła im, że mają dwa tygodnie na wyprowadzkę – dalej gwarancji bezpieczeństwa im dać nie mogą. Kurdowie sprzedali domy i wyjechali. Można powiedzieć, że to twarde zasady międzyetnicznego współżycia, ale być może dzięki nim nie doszło do większej tragedii. Kurdowie wynieśli się z Kokengaka dla własnego dobra. Tłem tego jest pewna osobliwość życia rodzinnego Kurdów w Kirgistanie, który polega na kazirodztwie. Często małżeństwa zawiera się między bliskimi krewnymi: kuzyn z kuzynką, wujek z siostrzenicą. Prowadzi to do różnych patologii. Kirgizi do kazirodztwa są bardzo negatywnie nastawieni. Taka oto różnica kulturowa.
Jeździłem trochę po południowych Włoszech. To tutaj docierają emigranci z Afryki, to tutaj jest najwięcej obozów dla Afrykańczyków. Co ciekawe w Kampanii czy Kalabrii emigranci nie są tak widoczni jak w Rzymie, a jeszcze bardziej w Mediolanie czy Turynie na północy Włoch. Zachowują się cicho i grzecznie. Nie mają postawy roszczeniowej z jaką można się zetknąć z obozach w Rzymie lub wśród emigrantów w Mediolanie. Jaka tego przyczyna? Prosta: na Sycylii jest mafia, a w Neapolu camorra. Środowiska nowych emigrantów często związane są z przestępczością, która jest traktowana przez mafię jako „własne” przedsiębiorstwo. Mafia monitoruje emigrantów i w niektórych sferach ustala reguły gry. W Neapolu Murzyni mogą handlować koło dworca, ale wiele trudniej spotkać ich na starówce. W Rzymie działają koło dworca tak samo jak na starym mieście. Kiedy w Neapolu Rumun zabił Włocha, to camorra wyjaśniła jego rodakom, że muszą się z ich miasta wynieść. I tak się stało. Twarde podejście, ale skutecznie likwidujące konflikty.
W Rosji żyją miliony muzułmańskich emigrantów, szczególnie w takich aglomeracjach jak Moskwa lub Petersburg. Tadżycy zamiatają ulice, Azerzy handlują owocami, Uzbecy pracują na budowach, Kirgizi w sklepach i barach. W Moskwie minimum 10% mieszkańców to muzułmańscy gastarbeiterzy. Choć Rosjanie nie lubią emigrantów, ponieważ uważają, że ci odbierają im pracę, to jednak współżycie zasadniczo układa się poprawnie. Dlaczego? Otóż emigranci zachowują się jakby byli w gościach. Są grzeczni, cisi, nie awanturują się, starają się żyć na boku bez zwracania na siebie uwagi. Nie narzucają swoich zwyczajów czy sposobu bycia. Zachowują się tak, ponieważ chcą w Moskwie pozostać i zarabiać pieniądze.
Lat 15 temu jechałem pociągiem z Paryża do Luksemburga. W pewnym momencie do przedziału weszło dwóch Czarnych. Zaraz zaczęli zaczepiać pozostałych pasażerów, zachowywali się niegrzecznie i nachalnie. Byłem jedyny który na to zareagowałem. Ich frustracja zwróciła się w moją stronę. Przy wysiadaniu z pociągu starsza pani szepnęła do mnie: Ja już nie mogę tego wytrzymać. Oto sytuacja chorego społeczeństwa wymaltretowanego przez polityczną poprawność.
Kiedy jestem w gościach zachowuję się jak gość. Jeśli zacznę się rządzić, klepać gospodynię po pupie i przestawiać meble gospodarz wystawi mnie na ulicę. Gość musi się zachowywać jak gość i to w swoim własnym interesie. Mniejszość etniczna czy religijna musi mieć świadomość, że jest mniejszością. Byłem właśnie w Indiach, gdzie chrześcijanie to zaledwie 2 % ludności. Konstytucja zapewnia im takie same prawa jak innym, ale sami chrześcijanie mają świadomość, że żyją w społeczeństwie hinduistycznym i to narzuca im pewne reguły współżycia, które muszą zachowywać. Indyjscy muzułmanie zachowują się czasami butnie i to prowadzi do konfliktów.
Policja w Ełku broniła emigrantów i dobrze robiła. Nie może być odpowiedzialności zbiorowej. Polska to nie Kirgistan, żyjemy w innej cywilizacji. Teraz prokuratura powinna z całą starannością zbadać całe zajście, a Sąd wydać surowy wyrok. Surowy w interesie samych gastarbeiterów. Wygląda na to, że zamordowany Polak złamał prawo, ale Tunezyjczyk z Algierczykiem zareagowali niewspółmiernie. Może taka reakcja jest dopuszczalna w krajach muzułmańskich, ale nie w Polsce. Każdy muzułmanin jeśli zechce wyciągnąć nóż powinien się nad tym dobrze zastanowić, bo to będzie miało zupełnie inne konsekwencje niż jeśli to zrobi Polak. Są to realia z którymi wszyscy się muszą liczyć. Tak, prawo musi być surowe niezależnie od narodowości przestępcy, ale jak to niektórzy lubią podkreślać: „trzeba brać pod uwagę kontekst kulturowy”. Nie tylko kontekst kulturowy przybyszów, którym w niektórych krajach europejskich pozwala się na wszystko, ale także kontekst kulturowy tubylców.
br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Obecnie współpracuje z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny” i „Opoka”. Od 2017 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo