Dłuższy tekst, ale myślę, że ciekawe spojrzenie na nasze i nie tylko europejskie problemy. Można się nie zgodzić, ja też z niektórymi ideami się nie zgadzam, ale daje do myślenia.
Rozmowa z jezuickim klerykiem z Kamerunu Honoré Onana Olah pracującym w sekcji francusko-afrykańskiej Radia Watykańskiego
Czy mógłbyś opowiedzieć Naszym Czytelnikom krótko o sobie?
Urodziłem się w 1981 w w stolicy Kamerunu Yaoundé - ma 1,3 miliona mieszkańców. Wyrosłem w Douala, które jest położoną na wybrzeżu stolicą ekonomiczną Kamerunu. Studiowałem prawo i pracowałem w Nestle jako menadżer przez 3 lata. Moja Mama Ngo Mbei Thérèse pochodzi z centralnej części Kamerunu: Bassa. Mój Ojciec Essomè Pierre mówi w Bandem, Douala i Yabassi, a moja matka mówi Bassa'a, Ewondo i Eton. Sam mówię oboma językami moich rodziców: Bandem i Bassa'a. Mój ojciec i mama urodzili się rodzinach katolickich. Mama jest bardzo aktywna w życiu Kościoła, odpowiada za grupę św. Moniki Żywego Kościoła w naszej parafii. Mój Tata ma mniej czasu wolnego, ale też pomaga Mamie w jej kościelnej działalności. Ojciec jest inżynierem i pracuje w firmie naftowej na szybach wiertniczych. Ojciec jeśli jest w domu to zawsze pomaga Mamie. Mama była sekretarką w małej firmie, ale Tata chciał, żeby nie chodziła do pracy i dlatego teraz mama zajmuje się domem i pomaga w parafii. Mam starszą siostrą Nadine Mandjoli, która jest inżynierem i razem z mężem żyje w Nigerii. Mąż też jest inżynierem. Taela Yolande ma 30 lat jest po studiach i ma narzeczonego. Ludzie wykształceni żenią się u nas później. Dziewczęta bez wykształceniem żenią się już w wieku 15-17 lat - szczególnie muzułmanie. Jeden młodszy bracia Essomè Jean-Raoul jest nauczycielem w szkole średniej, wykłada ekonomię. Essomè Guy-Hermann ma 22 lata i studiuje w Chinach inżynierię. Całe moje rodzeństwo jest wierzące i chodzi do Kościoła.
Czy możesz przedstawić krótko swój kraj?
Kamerun, który leży w zachodniej Afryce, w środkowej części kontynentu, w Zatoce Gwinejskiej. Kamerun nazywany jest Afryką w miniaturze, ponieważ można tam znaleźć wszystkie klimaty i krajobrazy, które można spotkać na tym kontynencie. Na północy na granicy z Czadem znajduje się najgorętszy region, jeden z najcieplejszych w Afryce. Tam może być latem nawet powyżej 45 stopni w cieniu. W niektórych rejonach w górach zimą może być poniżej zera. Mamy dwie pory: deszczową i suchą. Mamy góry, które są wysokie na 4000 metrów, prawie jak Kilimandżaro. W Kamerunie żyje 25 milionów ludzi, którzy posługują się 287 językami. Fulfuldé, Béti Fang, Yemba, Bamiléke, Bassaa - to główne języki. Język oficjalny to francuski i angielski. Nie ma jednej narodowości, która byłaby większością. Także kultura i tradycje poszczególnych narodów są bardzo różne. Np. kobiety z plemienia Bambeleke są bardzo dobrymi żonami i matkami, troszczą się o męża, dzieci, o rodzinę. Są bardzo wierne swoim mężom. Równocześnie w tym samym plemieniu są klany, w których nie ma takiej tradycji i wychowania. Często zdarza się, że kobiety z tych klanów zdradzają swoich mężów.
Opowiedz o historii Twojego kraju.
Portugalczycy odkryli Kamerun w 1472 roku i nazwali go "Rio dos Camaroes" to znaczy rzeka krewetek, bo tam jest rzeka, gdzie było ich bardzo dużo. Dziś ta rzeka nazywa się Wouri. Wodzowie przybrzeżnych plemion w połowie XIX wieku wysłali list do królowej Anglii, aby podpisać umowę i by Anglicy przybyli do Kamerunu. Wcześniej Kamerun miał już kontakty handlowe z różnymi krajami europejskimi. Anglicy odpowiedzieli, że trzeba poczekać. Niemcy byli szybsi, przypłynęli w 1884 i podpisali umowę z plemionami Douala żyjącymi na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego. Niemcy rozpoczęli swoja działalność, a rok później była Konferencja w Berlinie podczas, której mocarstwa europejskie podzieliły między siebie Afrykę. W tym momencie Niemcy już uważali, że Kamerun to jest ich terytorium. Trzeba przyznać, że Niemcy zrobili dużo dobrego. Z drugiej strony zmuszali ludzi do pracy, a nawet torturowali, zabijali. Jeśli ktoś nie chciał pracować, to go zabijali. Płacono bardzo mało, to było w pewnym sensie niewolnictwo. Budowali miasta, drogi, tworzyli administrację. Kamerun ma wiele bogactw mineralnych, lasy z cennymi gatunkami drzew, wiele różnych owoców. Produkowali kauczuk, eksploatowali drogocenne gatunki drzew, wydobywali złoto, polowali na zwierzęta. Szli coraz bardziej w głąb kontynentu. Wiele z tego co stworzyli istnieje do dzisiejszego dnia. Wysyłali też niektórych czarnych, aby ci uczyli się w Niemczech. Po I pierwszej wojnie światowej Niemcy stracili Kamerun, częściowo także dlatego, że miejscowa ludność była im przeciwna, ponieważ Niemcy znęcali się nad ludźmi. Tereny Kamerunu zostały przekazane przez Ligę Narodów jako terytorium mandatowe Francji – południe, północ – Anglii. Dlatego dzisiaj w Kamerunie mówi się po angielsku i po francusku. Francuzi nie zajmowali się rozwojem kraju, ale Anglicy robili inwestycje. Francuzi jedynie eksploatowali kraj, Anglicy zaś starali się również jakoś pomagać, np. rozwijali szkolnictwo. W 1961 roku po odzyskaniu niepodległości miało miejsce referendum, które połączyła obie części francuską i angielską w jeden kraj.
A jak wyglądała w Twoim kraju sprawa niewolnictwa?
W Kamerunie było wiele niewolników, których wysyłano do Ameryki. Np. mówi się że Condoleezza Rice, amerykańska sekretarz stanu za Busha, miała przodków w Kamerunie. Sami Afrykanie łapali innych murzynów i sprzedawali ich do Ameryki. W części północnej zajmowali się tym Arabowie, jak np. w Sudanie, gdzie Arabowie porwali bł. Bakhitę. Byli tacy królowie, którzy sprzedawali nawet członków swoich plemion. W porównanie z innymi krajami afrykańskimi, szczególnie tymi na północy, w Kamerunie jeszcze było nienajgorzej.
Kiedy w Kamerunie pojawiło się chrześcijaństwo i Kościół?
Już w XIX wieku niektórzy władcy Kamerunu, zwracali się do Rzymu, aby przysłano do nas katolickich misjonarzy, ponieważ w tym czasie już działali u nas misjonarze protestanccy. Chcieli żeby tutaj był Kościół Katolicki, ponieważ myśleli, że religia katolicka jest najlepsza. Wcześniej większość mieszkańców była animistami, a mała część muzułmanami. Także dzisiaj część mieszkańców Kamerunu jest animistami.
Jak rozpoczęła się Twoja droga wiary?
Mam taką metaforę o sobie, że urodziłem się w grocie, w ciemności i wyszedłem stamtąd na światło. Poznałem światło Boga. Byłem ochrzczony zaraz po urodzeniu. Ochrzcił mnie bardzo znany w całym Kamerunie jezuita O. Meinrad Hebga, który był egzorcystą, zajmował się między innymi wyrzucaniem demonów. Był wielkim mistykiem. Umarł we Francji, ale nasi biskupi poprosili jezuitów, aby jego ciało sprowadzono do kraju, bo taki wielki człowiek powinien być pochowany w ojczyźnie. Może i ja odziedziczyłem po nim dar wyrzucania duchów J. Myślę, że od samego narodzenie byłem wybrany przez Boga, właśnie dlatego, że ochrzcił mnie jezuita. Kiedy byłem mały mama zabierała mnie na spotkania ruchu charyzmatycznego. Jeszcze dzisiaj pamiętam niektóre pieśni, które tam śpiewano. Mama była bardzo ważna w moim chrześcijańskim wychowaniu. Ojciec był bardziej zajęty praca, ale ile mógł interesował się dziećmi. Zawsze o 5 rano cała rodzina zbierała się na modlitwie. Mama czasami modliła się na kolanach. Nie mogę mieć ze sobą fotografii moich bliskich, bo jak ich zobaczę, to zaraz zaczynam płakać. Lepiej mieć ich twarze w sercu. Wszystko rozpoczęło się wtedy kiedy wstąpiłem do Młodzieżowego Ruchu Eucharystycznego. To było w liceum, miałem 12-13 lat. To ruch w którego centrum stoi Eucharystia i jest on dosyć popularny ruch w Kamerunie. W tym roku świętujemy jego stulecie. Jeszcze wcześniej byłem członkiem chóru. Później było bierzmowanie. Moja parafia to parafia diecezjalna, ale ruch był animowany przez jezuitów. Później sam zostałem liderem w naszej parafii. Organizowaliśmy adorację Najświętszego Sakramentu, różnego rodzaju aktywność dla młodzieży, spotkania, śpiewy, święta, odwiedzanie szpitali, działalność charytatywną. Miałem bardzo wiele przyjaciół w tym ruchu, chłopaków i dziewcząt. Także podczas studiów byłem liderem Młodzieżowego Ruchu Eucharystycznego. To wielka rzecz żyć na co dzień tajemnicą Eucharystii.
Dlaczego się nie ożeniłeś? Czy nie podobały się kameruńskie dziewczyny?
Nie, nasze dziewczęta są przepiękne i bardzo mi się podobały. Pewnego razu spotkałem jezuitę Bena Onogo z Beninu. Żył razem z nami i nie czuło się, że on jest jakiś inny, że jest księdzem. Kiedy był razem z nami był jak każdy z nas. Brał we wszystkim udział tak jak inni. Przyjeżdżał do nas na obozy dla młodzieży. Miał wówczas około 40 lat. Grał z nami w piłkę, ale kiedy przychodził moment modlitwy, kiedy mówił konferencję, to się zmieniał i mówił rzeczy bardzo duchowe, bardzo głębokie. Był bardzo duchowy, to było perfekcyjne! I to mnie uderzyło! Powiedziałem sobie: Chcę być taki jak on! Służyć bez szukania pieniędzy, bez szukania korzyści. Bo księża są różni, wielu interesują pieniądze. Oczywiście jest też wielu wspaniałych kapłanów.
Czy bycie księdzem w Kamerunie jest rzeczą prestiżową? Czy może być też robieniem kariery?
Kariera? Ci którzy chcą robić karierę zawsze upadają. Oczywiście zostać księdzem to jest sprawa wielka, także dla rodziny. Przyjaciele cieszą się z tego powodu. Kiedy zobaczyłem tego księdza powiedziałem sobie: Panie chce być jak on! Miałem wtedy 25 lat, byłem po studiach. Miałem wiele przyjaciółek, niektóre chciały bym się z nimi ożenił. Miałem dziewczyny z którymi byłem w bardzo dobrym kontakcie, ale nie miałem narzeczonej, swojej dziewczyny.
Jak jest obecnie z seksualnością w Kamerunie?
Teraz mamy wielki problem z seksem, dlatego że media mają bardzo zły wpływ na młodzież. Wielu zaczyna seks w 18 lat i wcześniej. To jest też problem dla rodziców, bo dziewczyny zachodzą w ciążę i muszą zostawić szkołę. Tak jest w wielu krajach Afryki. To się zmieniło 20-30 lat temu. Szczególnie kiedy pojawiły się prezerwatywy i zaczęto wszędzie mówić o „bezpiecznym seksie”. To wpływ mediów, telewizji. Lepiej jest wśród młodzieży, która chodzi do Kościoła, ponieważ ich rodzice są bardziej uważni i księża zwracają na to uwagę.
Czasami w Europie myśli się, że Afrykańczycy są bardziej gorący niż np. Szwedzi …
Nie w tym problem. Afryka jest bardziej radosna, to coś innego. W Afryce nie trzeba płacić, aby ktoś się do ciebie uśmiechnął. W Europie jest inaczej. To widać nawet na ulicy.
Ile lat byłeś w Europie? I gdzie byłeś? Co cię tu interesuje?
Żyję we Włoszech, ale byłem także we Francji i w Anglii. Najciekawszy dla mnie tutaj jest Papież Franciszek. Naprawdę to co mnie tutaj interesuje, to Papież Franciszek. Pracuję przecież w Radiu Watykańskim, dla Stolicy Świętej, dla Papieża. Fascynuje mnie jego dynamizm. On mówi o Kościele ubogich dla ubogich. Widać, że on szuka tego, aby Chrystus był w centrum, a nie on sam. Kiedy byłem w Ziemi Świętej, to tam też zwróciłem uwagę, że pierwsi chrześcijanie w centrum wspólnoty stawiali Chrystusa. Papież Franciszek robi to samo. Benedykt jako wielki teolog, który widział do przodu drogę Kościoła, zdecydował, aby złożyć dymisję i w ten sposób dać nowego ducha Kościołowi. W ten sposób pojawił się Franciszek. Według mnie, tylko za tą jedną rzecz powinniśmy kanonizować Benedykta.
Kanonizować za to, że zrezygnował z urzędu papieża?
Tak, ponieważ on słuchał Ducha Świętego. Jeśli coś szło nie tak, to mógł nie słuchać głosu Pana. On jednak słuchał tego, co mówi Bóg.
A co Tobie, młodemu Afrykańczykowi w pierwszym momencie spodobało się w Europie? Miałeś przecież wcześniej jakieś wyobrażenie o Europie …
Pierwsza rzecz, która mnie zadziwiła w Europie, i spodobała się najbardziej, to elektryczność. To jest piękne.
Elektryczność?
Tak, bo macie ją wszędzie i zawsze. U nas elektryczność jest tylko kilka godzin, raz tu, raz tam. Ciągle są wyłączenia. W oddalonych wioskach, w ogóle nie ma elektryczności. A u was można zawsze i wszędzie pracować. Druga sprawa to dobra administracja. W Kamerunie jest problem, że ludzie, urzędnicy, kradną pieniądze. Nawet jeśli ktoś kradnie w Europie, jak np. teraz jest skandal korupcyjny w rzymskim ratuszu, to jednak coś pozostaje, pamięta się o biednych. Coś zostaje. U nas jest inaczej - to bardzo źle. W Europie są jakieś rzeczy pewne, niezmienne. Nikt nie zaakceptuje tego, że np. kradnie się pieniądze przeznaczone na konstrukcję sieci elektrycznej. U nas są tacy, którzy mogą ukraść nawet to i nie czują się winni. Rząd ma pieniądze, ale ci co są u władzy wkładają je do swojej kieszeni. Nasi ludzie często myślą tylko o swojej rodzinie, nie myślą o kraju. Zabierają wszystko dla siebie. Zdarza się potem, że taki człowiek mówi: Oj Europejczycy są wszystkiemu winni! Ale to przecież on ukradł te pieniądze! Myśli tylko o swojej rodzinie, a nie myśli o tej wielkiej rodzinie jaką jest naród. Tacy ludzi w rządzie biorą dla siebie pieniądze i nic nie robią dla kraju. Następna sprawa to ubodzy: w Europie mogą przeżyć i zawsze znajdą pomoc. Np. ci Polacy, którzy żyją na Via della Conciliazione: wieczorem rozkładają swoje tektury, materace, ktoś im przywozi jedzenie. Nie muszą mieć domu, a mogą przeżyć.
I to jest według Ciebie dobre?
W tym sensie, że jest to przykład solidarności, że nie zostawia się ich samych. Przecież w Europie klimat jest bardzo ciężki.
W Polsce klimat jest jeszcze cięższy niż we Włoszech i dlatego oni tutaj przyjeżdżają. Może ich zabierzesz do Afryki, tam jest jeszcze cieplej?
W Europie nie możesz umrzeć z głodu i to jest bardzo dobra rzecz. Tak, to prawda, oni nie chcą pracować, ale też nie umrą z głodu.
A w Kamerunie można umrzeć z głodu?
Z głodu może nie, ale jest tak wiele rodzin, które nie mają prawie niczego. Podobno ostatnio zmieniło się na lepsze - wrócę, to zobaczę. Państwo nie udziela pomocy. Pomaga rodzina, krewni, Kościół.
Co jeszcze podoba Ci się w Europie?
Europa jest bezpieczna. Np. mogą wyjść wieczorem na ulicę, nawet o drugiej w nocy i nic mi się nie stanie. Czuję się bezpiecznie. W Kamerunie są miejsca niebezpieczne, np. tam gdzie nie ma prądu, jest ciemno. Ktoś cię może obrabować. Podoba mi się też transport autobusowy.
W Rzymie? Według mnie jest kiepski.
Ludzie mówią, że jest źle, ale ja robię porównanie. Także w Londynie widziałem, że transport jest bardzo dobry. Macie też wiele miejsc, gdzie jest bezpłatny internet.
A co ci się nie spodobało?
Rasizm. Niestety wiele razy się z tym zetknąłem. Np. wchodzę do autobusu i kobieta przyciska do siebie torebkę, tylko dlatego, że zobaczyła, że jestem czarny. Myśli, że chcę ją okraść. Czegoś takiego w Anglii nie widziałem, w Londynie nikt tak nie robi. Ludzie tam przyjmują cię normalnie. To są rzeczy, które zdarzają się każdego dnia. Kiedy idziesz ulicą i widzisz, że ludzie chcą być jak najdalej od ciebie. Na poczcie płacę, a kasjerka przy wszystkich ogląda mój banknot ze wszystkich stron, pyta się innych, czy on nie jest sfałszowany? Albo biorę swój numer i czekam w kolejce: nikt mnie nie woła do okienka. Urzędniczka obsługuje tych, którzy przyszli po mnie. Dopiero kiedy zacznę się denerwować, to mnie obsłużą. Zdarzają się i gorsze rzeczy, ale nie chcę o tym mówić. We Francji też nie przyjmują cię jak obcego, tak jak się to dzieje we Włoszech. Następna rzecz: Bardzo się dziwiłem jak widziałem lesbijki lub gejów całujących się na ulicy lub w samochodzie. Koło kościoła! Straszne! Róbcie to u siebie w domu! Tego się widzi dużo w Europie, w Rzymie. Przecież tam obok są dzieci! Nie mają poczucia wstydu.
U was nie ma homoseksualistów?
Oczywiście, że są. Ale nikt się z tym nie afiszuje. Co mnie jeszcze uderzyło: to psy i koty. Widziałem jak wozili psa w wózku dziecięcym. Pies był tam, gdzie powinno być dziecko! Teraz kiedy jest tyle dzieci, które potrzebują rodziców! Psy się ubiera, to rzeczywiście dziwne.
Co myślisz o Europie?
Europa to wielki kontynent. To co jest bardzo ważne, to prawa człowieka. Tutaj szanuje się obywatela. Władza, rządzący odnoszą się poważnie do praw człowieka. Np. jeśli coś się tobie nie podoba, to możesz spokojnie iść na demonstracje i protestować. W Afryce jest inaczej. W Europie jest prawdziwa wolność. Ważne jest też to, że w Europie jest tradycja chronienia swojego dziedzictwa. Tyle pieniędzy państwo przeznacza się na chronienie zabytków. W Europie tak wiele pomaga się emigrantom. Za też trzeba dziękować Franciszkowi, bo on o tym ciągle mówi.
Co jest przyszłością Europy?
Europa ma wielką przyszłość, jeśli będzie umiała zintegrować emigrantów. Jeśli Europa tego nie zrobi, to szybko umrze. To jest przyszłość. Jak tylko emigranci będą bardziej liczni, to oni tutaj wprowadzą swoją kulturę. Np. Chińczycy. Wszędzie są restauracje chińskie i do nich chodzą Chińczycy. Żyją w swoim świecie. Tam samo Arabowie, murzyni, muzułmanie – jeśli oni nie zintegrują się z Europejczykami, to jak będzie ich więcej wówczas wezmą władzę w swoje ręce. Siłą. Europa powinna myśleć o integracji. Weźmy na przykład Stany Zjednoczone – tam ludzie są z całego świata, ale to jeden naród. Trochę podobnie jest w Anglii, w Londynie. Bardzo ważne jest, aby emigrantom dać pracę.
Ale przecież w Europie jest wielkie bezrobocie! We Włoszech wśród młodych 25%, w Hiszpanii mówi się nawet o 50%.
Tak, ale wielu młodych nie jest gotowych podjąć każdą pracę. Czekają na coś, co będzie im odpowiadać. Emigranci będą robić wszystko. Jest tyle rzeczy, które Europejczycy nie chcą robić i robią to emigranci.
Ale są też tacy emigranci, którzy nie chcą pracować i żyją z zasiłków.
Państwo powinna być ostrożne i nie dopuszczać do takich sytuacji. Powinno to kontrolować. Emigranci są nadzieją dla Europy, ponieważ inaczej Europa umrze. Niewielu ludzi ma dzieci. Nie ma dzieci, nie ma nadziei. Kiedy ty umrzesz, wszystko umrze razem z tobą.
Po co emigranci przybywają do Europy? Po lepsze życie?
Większość ucieka od wojny, biedy, głodu. Np. Erytrea - tam jest bardzo ciężka sytuacja. Ostatnio komisja ONZ chciała tam przyjechać i sprawdzić co się dzieje. Władze ich nie wpuściły. W Sierra Leona była wojna i to bardzo długo.
Czy mamy zatem otworzyć granicę Europy i przyjąć 1mld 100 mln Afrykańczyków?
Nie powinno się otwierać granic. Powinno się pomoc tym krajom, skąd ci ludzie przychodzą. Człowiek żyje w kraju, gdzie może coś zjeść tylko raz na trzy dni. Jak to możliwe? Pamiętajmy także o handlarzach żywym towarem. To jest najgorsze i Europa powinna o tym pamiętać. Ludzie przychodzą do wioski i mówią: zapłaćcie mi pieniądze, to ja zawiozę waszego syna, córkę do Europy. Potem są dziewczyny, które tutaj zajmują się prostytucją. Pracują na tych handlarzy. Trzeba więc pomagać tym krajom, aby się rozwijały, aby ci ludzie nie mieli potrzeby opuszczać swój kraj.
Przecież Europejczycy byli już w Afryce i 50 lat temu wszyscy stamtąd wyjechali. Czy teraz mieli by wrócić z powrotem?
To co się dzieje teraz w Afryce, to jest konsekwencja niewolnictwa. Jeszcze dzisiaj odczuwa się tego konsekwencje. 500 lat wywożono niewolników z Afryki do Ameryki i Europy. Zabierano ludzi wartościowych, którzy powinni rozwijać swój kraj. Wyobraźmy sobie, że dzisiaj zabierzemy z Francji wszystkich ludzi zdolnych do pracy i wyślemy ich by pracowali w innych krajach. Wykształconych, zdolnych. Zróbmy to w Anglii, w Polsce. I co się stanie? Kraj upadnie. Z pokolenia na pokolenia przekazuje się doświadczenia, tradycje, obyczaje, wiedzę, historię. U nas bardzo ważny jest przekaz ustny. Musi być łańcuch tych, którzy to wszystko przekazują. Gdy się zabierze całe pokolenie, to to się przerywa i wtedy jest wielki problem. Tradycja się przerywa. Kraj upada. Problem w tym, że została przerwana tradycja. Zabrakło ludzi silnych, zdolnych, żeby coś zmienić, żeby się sprzeciwić. Zabrakło elity. Zabrakło tej siły duchowej, którą mieli nasi przodkowie. Konsekwencje tego odczuwamy do dzisiejszego dnia. Kiedy przyszli kolonialiści znaleźli kraj, który już był opustoszały. Następna sprawa to kolonializm, który przyszedł później i zaczęła się eksploatacja. Zaczęto mówić, że wszystko co jest dobre jest w Europie. Wszystko co robiono, robiono z myślą o Europie. Jeśli Niemcy budowali kolej, to tylko po to, żeby wywozić drewno i kauczuk do Europy. Ten proces trwa nadal. Europejczycy nie odeszli. Mają dalej swoje wpływy, mają „swoich” Afrykańczyków. Ludzi, np. w polityce, poprzez których dalej starają się wpływać na życie kraju. Jest wielu takich, którzy mają tylko skórę czarną, ale mentalność, sposób myślenia jest europejski. Żyją jak biali. Nie myślą o swoim narodzie.
Jakie są inne negatywne skutki kolonializmu?
Kiedy kolonialiści odeszli, to zostawili swój system polityczny. W Afryce nie zawsze demokracja jest dobrym rozwiązaniem. Myślę, że czasami król lub prezydent dożywotni byłby lepszy. To jest bliższe naszej mentalności. Często demokracja jest i tak pozorna. Europa i Ameryka robi tak: kto jest ich przyjacielem, to jest demokratą, jest dobry. Kto nie ma z nimi dobrych relacji to dyktator. Tymczasem to nie tak, może być nawet na odwrót.
Co trzeba zmienić, aby sytuacja na twoim kontynencie zmieniała się na lepsze?
Afryka jest zawsze kontynentem nadziei. Zawszy była tu radość, nadzieja. Pierwszą rzeczą, którą trzeba robić to modlitwa. Wszystko się zmienia poprzez działanie Ducha. Dlatego trzeba się modlić. Następna rzecz to pracować. Każdy z nas musi pracować. Mamy pewien problem w Afryce: jest słońce, drzewa, woda, owoce. Jest wszystko. Żyjemy w raju, a więc po co pracować? Czasami jest tak, że jak pada deszcz to w biurach jest pusto. Nikt nie pracuje. Kiedy zapytasz: Co się dzieje? - Przecież pada deszcz, nie ma po co iść do pracy. Teraz jednak Bogu dzięki wiele się zmienia. Sytuacja się polepsza.
Powiedziałeś, że Afryka jest wesoła, ale jeśli Afrykańczycy zaczną pracować zrobią się smutni jak Europejczycy.
Ha, ha. Rzeczywiście to by nie było dobre. Praca to niewolnictwoJ. Afryka się zmienia. W Nairobi na przykład kobiety robią shopping, każdy zamyka się w swoim domu i nic go więcej nie interesuje.
Co może Europa zrobić dla Afryki? Pieniądze?
Nie chodzi o pieniądze. Pierwsze to zostawić Afrykę w spokoju, nie mieszać się w nasze sprawy. Np. eksploatacja bogactw naturalnych, ropa. Wszyscy są zainteresowani Afryką. Ale jak to wygląda: nasza ropa jest wywożona do Europy, a potem nam przywożą benzynę i my musimy ją kupować. Europejczycy nigdy nie odeszli. Inny przykład: prezerwatywy. Czy to u nas produkowali? Nie, przywieziono i sprzedawano to u nas wszystkim. Dajcie ludziom żyć po swojemu!
Co jest nadzieją Kościoła w Afryce?
Po pierwsze, że u nas chrześcijanie wierzą w Boga. Rzeczywiście wierzą. I to jest najważniejsze. Ponieważ kiedy się wierzy w Boga, to Bóg daje nadzieję. W Europie Bóg to sprawa kultury, tradycji. W Afryce Bóg to Bóg. To wielka różnica. W Europie w Boga się nie wierzy. Jeśli np. w Afryce komuś powiesz, że Bóg cię za to ukarze, to taki człowiek się boi, bo wie, że Bóg istnieje i działa. Tutaj jeśli powiesz, że wierzysz w Boga, to ci powiedzą: Co za bzdura! Kościół jest miejscem, gdzie można znaleźć ciepło, spotkać ludzi, rozmawiać z nimi, płakać. W Afryce ludzie po Mszy zostają w kościele, a tutaj: Do widzenia i tyle. Myślę, że Kościół w Afryce ma wielką przyszłość, ponieważ my wierzymy w Boga i my Go potrzebujemy. Bóg jest nam potrzebny. A kiedy ktoś potrzebuje Boga, to taki człowiek zawsze idzie do kościoła. W Europie ludzie chodzą do kościoła np. żeby posłuchać dobrej muzyki, nic więcej. Bóg został tutaj sprowadzony do kultury i to jest główny problem.
Poza tym trzeba pamięta, że Bóg to radość. My się to radością dzielimy. Kiedy była epidemia Ebola i nie wolno było dotykać innych, to było dla nas bardzo ciężkie. Nie wolno dotknąć drugiego człowieka, nie wolno dzielić się swoją radością! Kontakt jest dla nas bardzo ważny. To straszne nie móc kogoś pozdrowić, uściskać. To bardzo ważne, ponieważ Bóg wszedł w relacje międzyludzkie. Bóg stał się człowiekiem. Dotykając drugiego człowieka przekazujesz mu radość Boga, tą radość, którą On ci dał. Radość jest wielkim owocem wiary. W Afryce jeśli jesteś klerykiem lub księdzem, to parafianie zawsze będą cię zapraszać do siebie w gości. Jeśli ktoś wie, że ty jesteś duchownym, to zaraz cię zaprasza. To bardzo ważne, ta bliskość. Nie ważna jest twoja narodowość, ważne, że jesteś „człowiekiem Boga”. Dla nas w Europie to bardzo trudne, że tutaj nie ma takich relacji z ludźmi. Tu jest inaczej. Każdy chce najpierw dobrze ciebie poznać zanim Cię zaprosi do swojego domu. Jeśli ktoś cię nie zna, to cię nie zaprosi. Inaczej niż w Afryce, gdzie każdy prosi: „Niech ksiądz przyjdzie do nas chociaż jeden raz”. Wtedy człowiek czuje się kochany.
A jak jest z konsekwencjami tej wiary np. w życiu zawodowym?
Jest mnóstwo ludzi, którzy żyją swoją wiarą, wcielają ją w życie. Wielu ludzi, którzy mają władzę żyje jak prości ludzie, nie wykorzystują swojego stanowiska. Są też tacy, co nadużywają swojej władzy i dają ją odczuć ludziom. Ogromnym problemem jest jak już mówiłem korupcja. Wielu rzeczy nie możesz zrobić, jeśli nie dasz pieniędzy. Np. nie poślesz dzieci do szkoły, nie dostaniesz pracy. Robią tak także chrześcijanie, bo nie widzą wyjścia z sytuacji. Potem oczywiście proszą Pan o przebaczenie. Czym bardziej zgrzeszyłeś, tym bardziej chcesz pojednać się z Bogiem. On wie że to nie jest dobre, ale Pan, jak mówi Franciszek, czeka na ciebie. Afrykańczyk zawsze potrzebuje Boga.
Kościół też ma swoje problemy. Wielu biskupów pomaga biednym, ale są też inni. Np. Bamiléké nie chcą modlic się z Bassa i dlatego wybudowali swój Kościół. Chcą być oddzielnie. Konflikty plemiennie przenoszą się do Kościoła. Oczywiście nie wszędzie tak jest. Są też księża, którym się nie podoba jakiś biskup i piszą przeciw niemu listy. Nie chcą go, bo jest z innego plemienia. Trybalizm jest wszędzie wielkim problemem. Np. biskup chce mieć tylko księży z swojego plemienia lub regionu. To nie jest postawa ewangeliczna. Kapłan powinien akceptować wszystkich. To wielki problem. Oczywiście Kościół jest biedny. Niektóre parafie mają nawet problemy, żeby kupić wino i hostie. Ludzie przynoszą księdzu warzywa, owoce, ziemniaki, ale ich nie można konsekrować i powiedzieć, że to jest Ciało i Krew Chrystusa. Ksiądz nie umrze z głody, ludzie go zawsze nakarmią. Trzeba jednak jeszcze robić jakieś inwestycje, trzeba wybudować dom parafialny. Oczywiście są kraje gdzie Kościół jest bogatszy np. w Nigerii. Biskup bierze pieniądze od bogatszych parafii i pomaga biedniejszym.
Są problemy, ale rodziny afrykańskie są radosne. Są biedne, ale szczęśliwe. W Kamerunie dopuszcza się wielożeństwo. Oczywiście i wśród takich są dobre rodziny. Taki mężczyzna musi się troszczyć o wszystkie swoje kobiety i ich dzieci. Myślę, że to jest lepsze niż to co jest w Europie, gdzie jest wiele zdrad małżeńskich i mężczyzna nie pomaga kobietom, które były jego kochankami i urodziły dziecko.
Proponujesz takie rozwiązanie dla Europy?
Oczywiście. Wielożeństwo jest lepsze niż to co jest teraz: jedna żona i kilka kochanek. Kobieta jest chroniona przez prawo w przypadku zalegalizowanego wielożeństwa. Oczywiście chrześcijanie tak nie mogą żyć. Chrześcijanin powinien by wierny swojej żonie. A ilu jest chrześcijan w Europie? 5-10 %? A co z pozostałymi? Przecież Europa wymiera! Poligamia w Afryce nie może być oceniania tylko jako rzecz negatywna, to część naszej tradycji.
Ogromnym zagrożeniem dla rodziny w Afryce jest telewizja i inne media. Ponieważ pokazuje się tyle rzeczy dotyczących rodziny, które nie istnieją. Np. pokazuje się ciągle homoseksualistów. Młodzi to oglądają i myślą, że to normalne. Wcześniej było tak, że rodzice pomagali młodym, żeby w to nie wchodzić. Na początku, kiedy się widzi, że ktoś idzie w tym kierunku, wtedy można wiele pomóc. Teraz jednak jest propaganda, że to normalne. Wielu młodych uprawia seks homoseksualny dla pieniędzy, z biedy. Takie rzeczy zdarzają się np. w pracy, kiedy dyrektor wykorzystuje swoją pozycję, i to może się dziać tak wobec chłopców jak i dziewcząt. W tym wszystkim jest wielki negatywny wpływ mediów.
Dziękuję za rozmowę i życzę owocnych studiów teologicznych w Nairobi w Kenii.
Rozmawiał brat Damian Wojciechowski TJ
Wywiad nieautoryzowany
br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Obecnie współpracuje z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny” i „Opoka”. Od 2017 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka