Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi! Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty! Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.
Te słowa zabrzmiały w naszych kościołach w ostatni czwartek i nie ukrywajmy, że w kontekście muzułmańskich emigrantów w Europie stawiają przed nami niemały dylemat. Przecież nie możemy, jeśli jesteśmy chrześcijanami powiedzieć, że to jakaś piękna metafora. Albowiem te słowa są centrum chrześcijaństwa. Jednak po pierwsze zwróćmy uwagę, że skierowane są one do tych, którzy chcą być prawdziwymi uczniami Chrystusa. Nie do jazydów, szyitów albo sunnitów tylko do chrześcijan. Nawet nie do ogółu obywateli III I IV RP razem wziętych. Są one przedłużeniem tego, co Jezus powiedział do młodego młodzieńca, kiedy ten pytał się jak ma osiągnąć życie wieczne. Zachowuj przykazania: nie zabijaj, nie kłam, nie cudzołóż, szanuj rodziców. To jest wystarczające dla tego, aby być zbawionym. I te przykazania możemy spokojnie proponować tak jazydom i sunnitom, jak też zażartym czytelnikom GW. Tymczasem miłość nieprzyjaciół to już nie jest dla nich. Tutaj zaczyna się chrześcijaństwo. Te słowa z Ewangelii Łukasza są niezwykle trudne i wielu mówi, że tak naprawdę na 100 % wypełnił je tylko jeden człowiek: Jezus Chrystus. Dla nas są ciągle wyzwaniem z którym zmagamy się całe życie. Nie należy więc nimi szastać na lewo i na prawo. Nie są to też przykazania, które Kościół obowiązkowo każe wypełniać, tak samo jak Dekalog. To wezwanie do doskonałości, by być jak sam Ojciec Niebieski. Kościół jest realistyczny i najpierw żąda moralności, a dopiero potem heroizmu. Jeśli tonie dziecko twoje i sąsiada, to bynajmniej żaden teolog moralista nie mówi, że masz obowiązkowo wyciągnąć najpierw jego dziecko, a potem swoje. Najpierw rodzina, potem znajomi, ojczyzna i świat cały. Zawsze rozważyć swoje zamiary i skromne siły.
Następna bardzo ważna rzecz dotycząca miłości nieprzyjaciół i nadstawiania policzka jest taka, że przede wszystkim dotyczą one osób nam najbliższych: żony, teściowej, sąsiada, kolegi w pracy. Przede wszystkim tych konkretnych ludzi, a nie abstrakcyjnych „syryjskich uchodźców”. Jeśli nie potrafisz przebaczyć szefowi, cierpieć wad swojej żony i znosić cierpliwie agresji dzieci, to nic nie pomoże, że całą duszą jesteś za przyjmowaniem uchodźców. A jeszcze wcześniej to pamiętaj np. o przykazaniu nie cudzołóż, nie zabijaj swoich dzieci i nie krzywdź je w inny sposób, a jak już te przykazania wypełnisz, to weź się za miłość nieprzyjaciół (np. islamistów), a jak to wypełnisz, to pouczaj o potrzebie ewangelicznego heroizmu swoich bliźnich. Jak słusznie zauważy wielu czytelników, wielu europolityków uwielbia robić to wszystko w dokładnie odwrotnym kierunku.
Św. Augustyn napisał słynną księgę O Państwie Bożym. Państwo Boże kieruje się w swoich działaniach powyższym fragmentem Ewangelii św. Łukasza i innymi podobnymi. Wbrew intencji samego autora w średniowieczu próbowano ideę tego państwa wcielić w życie. Nie udało się. Nie udało się ponieważ ziemia to nie niebo, a Ewangelia to nie program społeczno-polityczny tylko program na życie każdego z nas. W Europie, gdzie chrześcijan co kot napłakał pokrzykiwanie o heroizmie chrześcijańskim wygląda żałośnie. Dobrze by było gdyby współczesna Unia Europejska kierowała się chociaż Kodeksem Hammurabiego, a o Dekalogu już nie wspominając. Niech no lepiej Panowie i Panie w Brukseli odłożą Ewangelie na półkę, bo nam się robi tutaj wielki kogiel mogiel. Budujmy Europę na miarę naszych możliwości, a nie na miarę naszych marzeń, bo doprowadzimy do totalnej katastrofy. Myślmy o tym jak zrezygnować z jakiś naszych luksusów (np. zmiana samochodu co 3 lata, wakacje na Seszelach), żeby nam się globalny dobrobyt wyrównał i biedni Murzyni mogli znaleźć kawałek chleba u siebie na sawannie i nie musieli u nas rozbijać miasteczek namiotowych. Wyślijmy naszych żołnierzy do Syrii, żeby według prawa Hammurabiego rozprawili się chłopcami z ISIS, potem Dekalog (np. nie zabijaj dzieci nienarodzonych - już o cudzołóstwie nie wspominając), a potem już heroiczne przyjmowanie uchodźców niezależnie od tego czy nas ściskają czy plują nam w twarz. I róbmy to każdy indywidualnie, a nie jako struktura państwowa. I jeszcze ciekawostka: kto teraz próbuje budować Państwo Boże na ziemie? Tak, tak chłopcy z ISIS. Będzie u nich państwo jak im Allah przykazał. Przyznajmy, że Mahomet pozostawił im trochę inne słowa niż Jezus u Łukasza, ale i dlatego ideał łatwiej realizować, a przy okazji wyładować frustrację i kompleksy na jazydzkich dziewczętach. Różnica między Koranem i Ewangelią jest taka, że pierwszy jest modelem państwa, a drugi człowieka.
Kiedy Pani Kopacz mówi, że przyjmowanie uchodźców jest testem na przyzwoitość to nie wiem czy się śmiać czy płakać? Czyżby została siostrą Ewą i przeoryszą w klasztorze karmelitańskim? Czy zadaniem rządu jest zajmowanie się propagowaniem wartości chrześcijańskich, czy też załatwianie spraw państwowych? A może przy takim talencie homiletycznym biskupi polscy przyjęli by ją do Episkopatu? Jak wielu słusznie zauważyło najwięksi nasi antyklerykałowie, którzy całe życie zajmowali się z podziwu godnym zapałem zwalczaniem wartości chrześcijańskiej, obecnie wzięli się za ich propagowanie. To samo środowisko, które już w 1991 roku rozkrytykowało Jana Pawła II za jego katechezy o Dekalogu, teraz wzięło się za głoszenie prawd ewangelicznych. A przecież Dekalog w porównaniu z Ewangelią to jeszcze naprawdę małe piwo. Jak to możliwe?
Zajrzyjmy do historii. Początkiem tego ruchu było Oświecenie i masoneria, a zwieńczeniem Rewolucja Francuska. „Wolność, równość, braterstwo” – to hasła wzięte z Ewangelii. Cała ideologia oświecenia nie mogła wyrosnąć gdzie indziej jak właśnie w Europie, gdzie istniała cywilizacja chrześcijańska, która te idee poniosła w lud. Nie byłoby to możliwe w Chinach, Indiach, Afryce lub wśród przesympatycznych Indian Amazonii. Wzięto pewne wzniosłe idee, a wyrzucone najważniejszą czyli Boga Stwórcę, który umarł za nasze grzechy na krzyżu. To tak jakby w nocy ktoś wyciągnął sięgający wielu pięter w głąb fundament Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina. Co się stanie? A no kupa gruzów. To samo po kilku miesiącach zaprezentowała Rewolucja Francuska. Gilotyny, terror, holocaust w Wandei i wojnę w całej Europie. Idee postępu i socjalizmu szerzyły się jednak dalej. Jak zrobić ludzkość szczęśliwą? Zwróćmy uwagę ludzkość, a nie jakiegoś Kowalskiego, Wu Hana lub Tonga Bonga. Socjalizm ukradł hasła z chrześcijaństwa i rzucił się na naprawianie świata. Marks, który został ochrzczony przez ojca i uczył się 5 lat w jezuickim gimnazjum w Trewirze, gdzie napisał swój słynny esej o 14 rozdziale Ewangelii św. Jana był oczywiście przekonanym ateistą i z chrześcijaństwa brał to co mu się podobała, jak gospodyni w Auchane mydło z półki. Ale nie to jest najważniejsze.
Dużo do myślenia daje w tym względzie głośna kilkanaście lat temu książka Paula Johnsona „Intelektualiści”. Autor opisuje tam życie największych autorytetów intelektualnych i moralnych: Rousseau, Shelleya, Marksa, Ibsena, Tołstoja, Hemingwaya, Bertranda Russella, Brechta, Sartre'a… Wszyscy oni walczyli o lepszy świat i jak jasno wykazuje Johnson ich życie prywatne i stosunek do najbliższych, czy w ogóle otaczających ich ludzi, było zaprzeczeniem ich ideałów. Np. Marx bez zmrużenia oka eksploatował swoją służbę domową. Pięknie to też widać w innej książce Johnsona „Twórcy” w opisie sylwetek Picasso i Hugo. Picasso, który nie ominął okazji uścisnąć się z każdym pierwszym sekretarzem w Europie Wschodniej i Zachodniej spokojnie przeżył okupację w Paryżu dzięki znajomym homoseksualistom w SS. A jeszcze lepsze było jego ulubione zajęcie: napuścić jedną swoją kochankę na drugą i oglądać jak się tarzają po podłodze i wyrywają sobie włosy – dosłownie. Krótko mówiąc ci wielcy naprawiacze świata, wzywający do heroizmu i nadstawiania policzków: maltretowali swoje dzieci, zdradzali żony oraz kochanki, oszukiwali, kłamali, trwonili itp. itd. Ale przede wszystkim kochali ludzkość, całą absolutnie. Niestety kochać ludzkość to jedno, a kochać człowieka, którego Pan Bóg postawił na naszej drodze, to coś zupełnie innego. Nie trudno głosić szczytne ideały, trudniej wcielać je w życie w relacjach z żoną lub dziećmi. Ale taki właśnie jest „postęp”, który kocha cały świat, a depcze pojedynczego człowieka.
Patronem dnia, w którym czytana była ta Ewangelia był św. Piotr Klawer, kataloński jezuita, który żył całe swoje życie w Cartagenie w obecnej Kolumbii, gdzie całkowicie poświęcił się służbie afrykańskich niewolników i wcielając w ten sposób w życie słowa Ewangelii. Nie pouczał innych, wsiadł na statek i oddał swoje życie biedakom. Popatrzmy bliżej: np. Matka Teresa. Jak dostała nagrodę Nobla to poprosiła zebranych, żeby dzieci, które oni chcą zabić jej oddali. Nie robiła egzaminu z przyzwoitości, tylko robiła przyzwoitość. A jeśli ktoś ma ciągotki do czynów heroicznych, to proponuję zamiast nam robić egzamin z przyzwoitości – włożyć sari na siebie i do slamsów Kalkuty! Uczynki miłosierdzia muszą być podejmowane absolutnie dobrowolnie, odwrotnie niż sprawiedliwość co do egzekwowania której państwo ma prawo stosować środki przymusu. Miłosierdzie na siłę to jego zaprzeczenie. A jeśli ktoś chce nadstawiać policzek, to proponuję własny, a nie cudzy.
br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Współpracował z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny”, Alateia i „Opoka”. 2017-2023 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, dyrektor kurii, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul, budowniczy katedry. Obecnie pracuje w Kolegium jezuitów w Gdyni i pomaga Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Jakucję, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo