brat Damian brat Damian
3327
BLOG

Dużo dzieci czy mało dzieci?

brat Damian brat Damian Demografia Obserwuj temat Obserwuj notkę 30

 „Kiedy budzę się rano, to nie muszę się zastanawiać nad tym, jaki sens ma moje życie, ponieważ przeważnie zanim otworzę oczy, przynajmniej jedno dziecko mi o tym przypomina - mówi Joszko Broda, ojciec ośmiorga dzieci.” – to słowa Joszki Brody z artykułu zapowiadającego teledysk "Życie czeka" nagrany przez zespół „Dzieci z Brodą”.  A pod nim komentarz - ~Ania:  „Czy jeśli jestem katoliczką to muszę chcieć mieć dużo dzieci? Czy jest coś złego jeśli katolik chce mieć jedno dziecko?”. Rzecz niewątpliwie warta rozpatrzenia. Sam wychowałem się wraz z 4 siostrami. Wokół nas było wiele rodzin, gdzie dzieci było 8-10, a rekord to chyba rodziny Debory (małżonka Brody), bo o ile pamiętam ich było 15. Wiele z tych rodzin było z neokatechumenatu, ale nie wszystkie. Więc raczej na tym tle określiłbym się jego dziecko z rodziny średniodzietnej.

Wróćmy do pytania. Jedno dziecko to okrucieństwo – jeśli rodzice świadomie kończą na jednym. Moi koledzy jedynaki uczyli się o życiu około 30tki tego, czego ja się uczyłem jak miałem 3 latka. Dwa to nie tylko zmiana ilości, lecz jakości (dziecko bez słów dowiaduje się, że nie jestem pępkiem świata) , ale jednak dopiero trzy to rodzeństwo. A przecież chcemy, aby nasze dziecko było szczęśliwe, a jak być szczęśliwym bez rodzeństwa?

Niedawno w „Rzeczpospolitej” można było przeczytać wypowiedzi kilku kobiet w średnim wieku o tym, dlaczego zdecydowały się tylko na jedno lub dwoje dzieci. Mówią o tym jak trudno, a właściwie niemożliwe jest łączyć pracę, karierę naukową z rodzeniem i wychowywaniem dzieci. Były też inne argumenty np. finansowe: że trzeba dziecku zapewnić normalne życie, naukę na poziomie itd. Wszystkie argumenty rozsądne i do obronienia. Bo rzeczywiście to jest wybór: dzieci albo inne rzeczy. Życie jest wyborem. Nie ma tu jednak żadnego przymusu. Bóg nam daje życie, a my sami robimy z nim to, co uważamy za najważniejsze.

Nie zawsze tak było. Kilkanaście lat temu, kiedy byłem na zdjęciach w Montrealu, starszy i bardzo pobożny pan opowiadał mi, że jeszcze w latach 50tych w Quebecu ksiądz na kolędzie upominał małżonków, jeśli drugi rok z rzędu nie rodziło się u nich dziecko. Była to taka taktyka wojny demograficznej z protestantami. W redukcjach paragwajskich prowadzonych przez jezuitów w XVII i XVIII strażnicy chodzili nocą i tłukli kijami po ścianach, aby się indianie guarania budzili i brali do roboty. Zresztą kiedyś, zupełnie niedawno, ludzie w ogóle nie zadawali sobie pytań tego rodzaju. W mojej rodzinie pradziadkowie lub prapradziadkowie ze wszystkich stron mieli 8-10 dzieci. U Kirgizów wśród których do niedawna żyłem, dokładnie teraz wchodzi w dorosłe życie pierwsza generacja, która zadaje sobie pytanie o ilość dzieci, ponieważ ich rodzice mieli ich zazwyczaj 6-8. Czym więcej, tym lepiej – nikt nad tym aksjomatem nie dyskutował. Dlaczego? Dobrą odpowiedź dała mi kiedyś młoda bohaterka mojego filmu - Sasza Komisarowa z Nowosybirska, inwalidka od urodzenia, która strasznie chciała mieć dziecko: „Ребенок это жизнь, это счастие!” (Dziecko to życie, to szczęście). Czyli czym więcej dzieci, tym więcej szczęścia. Ludzie płynęli w rzece życia i nikt się nie zastanawiał, mieć czy nie mieć dzieci, tak jak nie zastanawiał się czy oddychać, czy nie oddychać, zjeść obiad czy go jednak przepuścić.

Głębsze wytłumaczenie daje Księga Rodzaju (1, 27-28): Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,  na obraz Boży go stworzył:  stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi».Jest to pierwsze przykazanie jakie Bóg dał człowiekowi, i nie tylko Żydom czy chrześcijanom, lecz w ogóle wszystkim ludziom. Dokładniej mówiąc nie jest to przykazanie, czyli jakiś nakaz, tylko objawienie człowiekowi jego natury, celu i sensu jego życia. Bóg powiedział człowiekowi kim on jest i po co żyje. Sensem życia są dzieci.

Ewangelia idzie jeszcze głębiej. Często może zastanawiamy co jest istotą Ewangelii? Co jest sercem Dobrej Nowiny? Nie jest to żadna tajemnica ukryta tak głęboko, że tylko wybrańcy (księża, profesorowie biblistyki) mogą ją zrozumieć.   Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów:” … kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” ( Mt  16,25). Przeczytajmy to zdanie bardzo uważnie. To serce Ewangelii. Tracenie własnego życia jest zasadą życia chrześcijanina. Święty Paweł cytuje inne słowa Jezusa: "Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu"  (Dz 20,35). Nasze szczęście nie polega na braniu z życia dla siebie jak najwięcej, tylko na dawaniu siebie innym jak najwięcej. To recepta życia szczęśliwego – oddaj je innym.

Czy mamy się oddawać innym jak Matka Teresa z Kalkuty, Maksymilian Kolbe lub Jan Paweł II? Nie sądzę. Najbardziej podstawowym sposobem oddawania swojego życia jest oddawanie go swoim dzieciom. Kobieta w ciąży dosłownie oddaje swoje ciało dziecku, mężczyzna jako ojciec rezygnuje ze swojej niezależności oraz wolności i  ofiarowuje swoje życie dzieciom.  Czym mamy więcej dzieci, tym więcej naszego życia oddajemy, tym więcej go tracimy. To bardzo prosta matematyka.

Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich:  «Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał».( Mk 9, 36-37) Rodzice przyjmując dzieci, przyjmują samego Jezusa. Jeśli Jezus utożsamia się z dzieckiem, to jasne jest, że przyjmując dzieci, tracimy swoje życie dla Jezusa.

Przypomnijmy sobie przypowieść o bogatym młodzieńcu. Przychodzi do Jezusa, bo szuka szczęścia. Wypełnia już wszystkie przykazania i pewnie oczekiwał, że Jezus da mu jeszcze jakieś nowe. Tymczasem Jezus niczego mu nie nakazuje, lecz chce jego samego, chce aby on dokonał wyboru, porzucił wszystko co ma, swoje plany, karierę i oddał Jezusowi swoje życie. Młodzieniec odchodzi smutny. W tym momencie przegrał walkę o swoje szczęście.

Powróćmy do pytania Ani. Mieć więcej lub mniej dzieci, to nie jest kwestia jakiejś powinności, zakazów lub nakazów, to pytanie o zaufanie Jezusowi, podjęcie ryzyka, rzucenie wszystkiego na jedną szalę.  Dlatego pytanie czy „muszę chcieć mieć dużo dzieci”, nie jest chyba tutaj najwłaściwsze. To chcenie lub niechcenie zależy od tego kim jest dla mnie Jezus i czy mam odwagę zaryzykować porzucić swoje plany oraz kalkulacje  i pójść za Nim? Czy jestem w stanie zrezygnować z realizacji siebie, kariery, wakacji, hobby i wielu innych przyjemności, żeby wybrać życie według projektu Jezusa?  Tak to prawda, że jeśli będę mieć więcej niż dwoje dzieci stracę swoje życie. Nie pojadę na Kilimandżaro, być może nie napiszę doktoratu i nie będę mieć mercedesa, którym mógłbym jeździć do swojej willi nad jeziorem. Czym więcej dzieci, tym mniej szans zachować życie dla siebie.  Gromadka dzieci nie da nam wytchnienia, wyciśnie z nas ostatnie soki. Jak młodzieniec z przypowieści stoimy przed wyborem, którego nikt za nas nie może wykonać.

Ps: Ciekawostka jak u Kirgizów nazywa się zamążpójście: Турмушка чыгуу (turmuszka czygu) – czyli dosłownie „wyjść do życia”. Kobieta otwiera się na życie w momencie ślubu, a póki nie ma męża i dzieci, to nie żyje.  Ożenić się to уйлонуу (ujłonu) czyli dosłownie „udomowić”, tak jak się udomawia dzikie zwierzęta. Dopóki chłopak nie ma żony, rodziny, domu, nie jest mężczyzną. Jest trochę jak dzikie stworzonko, które nie wie po co żyje. Rodzina i dom nadają sens jego życiu.

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Współpracował z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny”, Alateia i „Opoka”. 2017-2023 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, dyrektor kurii, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul, budowniczy katedry. Obecnie pracuje w Kolegium jezuitów w Gdyni i pomaga Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej.  Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Jakucję, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo