brat Damian brat Damian
719
BLOG

Bandera rusza na Polskę

brat Damian brat Damian Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 29
Dlaczego Trump robi, co robi i po co nam Ukraińcy?

Gabinet Owalny ma szczęście do skandali – pamiętacie co tam Monika wyprawiała, że o mało co prezydent nie wyleciał z Białego Domu? A teraz jak to niedawno widzieliśmy amerykańscy prezydenci pokłócili się tam z Zełenskim. Niemiłe scena, więcej laików byłoby na pewno, gdyby kamery były obecne przy fikołkach Wilusia i Moniki. A że kamery były teraz, to raczej świadczy o tym, że Trump chciał wrócić do starych czasów i zrobić małe show. Zełenski jak na polityka też się szczególnie nie popisał, ale jego można zrozumieć biorąc pod uwagę, że pracę ma nielekką.

Tak więc w co gra Trump? Odpowiedź jest prosta: Donald wypełnia swoje obietnice wyborcze. To rzecz gorsząca i niesłychana! Jak można robić takie faux-pas europolitykom? Przecież prostoludy w Europie mogą w końcu zrozumieć co się dzieje i zacząć marzyć, żeby to samo działo się w Europie. No wyobraźcie sobie Państwo, że nasi politycy zaczęli by spełniać wszystko, co naobiecywali. Toż to byłby bałagan i anarchia nie do pomyślenia! Trump obiecał MAGA i on rzeczywiście chce ją zrobić wielką. Obiecał zatrzymać tsunami nielegalnej emigracji, potargował się trochę ze swoją meksykańską kolegą i za miesiąc sprawę załatwił. Zgroza. Media starają się jak mogą przedstawić to jako klęskę i horrendalny błąd. Obiecał pokój na Ukrainie i go robi. No cóż nasza Europa tutaj się nie popisała, przez trzy lata to jeszcze jedno, i jedno spotkanie na najwyższym szczeblu, jeszcze jedna komisja, która badała na jaką odległość Ukraińcy mogą strzelać europejskimi nabojami: 500 metrów czy 1000? A wystarczyło posłuchać Zełenskiego, dać wtedy, kiedy rezuny szły do przodu, tyle strzelb i arkebuzów ile prosił i może już by był pokój. Ale się nie dało: Niemcy się strasznie przestraszyły, że wtedy Włodek się obrazi i już nigdy gazu nie da. Daliśmy ciała, a teraz pozostało tylko wybrzydzanie na amerykańskiego kowboja, że niegrzeczny, że myśli tylko o swoich. A o kogo miałby się niby martwić? O Eskimosach? Jak na razie nie jest jednak jeszcze prezydentem Grenlandii. To nasi włodarze są nieustannie zatroskani a to Palestyńczykami, a to o Rohingja, że na swoich już im czasu nie starcza.

Putin boi się dwóch ludzi na świecie: Trupma i Xi Jinpinga. I tylko z nimi będzie rozmawiał. Europejskich polityków ma za palantów, których można wiecznie rozgrywać i bajerować. Ameryki nie cierpi, ma wobec niej kompleksy i czuje respekt – szczególnie po tym, jak jego armia dała ciała na Ukrainie. Nie po to jednak napadał, żeby tę wojnę skończyć na cudzych warunkach. Takie bzdury jak Ukraina poza NATO, nie dlatego afiszował, że się bał, że NATO na niego napadnie, lecz dlatego, że się bał, że nie będzie mógł napaść na Ukrainę i ją pożreć. Odbudowa Imperium jest bardzo racjonalnym projektem. Bez Ukrainy Imperium, nigdy nie będzie wszechpotężnym. Po włączeniu Ukrainy można będzie potem włączać, i włączać dalej bez końca do Gibraltaru, o czym już marzył Iwan Groźny, Katarzyna Wielka, Lenin, Stalin itd.. No i byli już niedaleko, na Łabie. Czyżby nasi zachodni sąsiedzi o tym zapomnieli? A może o tym marzą? Dopóki armia Imperium prze krok za krokiem do przodu, dopóty pokój nie jest potrzebny Rosji, tylko Ukrainie. I tylko u Trumpa są asy w rękawie w postaci kija i marchewki, które mogą zachęcić Putina do pokoju. Poza głównym celem wchłonięcie całej Ukrainy jest też cel krótkookresowy, czyli zajęcie tych obwodów, które konstytucją zostały włączone do Rosji. Ta deklaracja była oczywiście błędem, bo teraz Putin ma mniejsze możliwości manewru i wchłonięcie całego Donbasu czy Zaporoża, może jeszcze bardziej skomplikować zagarnięcie całej Ukrainy, zarazem straciłby totalnie twarz wobec ogłupionych Rosjan, gdyby całej Noworosji nie zdobył. Tak samo błędem była interwencja w 2014 r. na Krymie i w Donbasie. Ukraina jeszcze bardziej oddaliła się od Rosji między innymi dlatego, że większa część prorosyjskiej ludności znalazło się na terytorium Imperium i nie mogli być dalej wykorzystywani w celu dezintegracji Kijowa. Dzięki zajęciu Krymu, Donbasu i potem nieudanej, pełnoskalowej wojny, Ukraina stała się paradoksalnie jeszcze bardziej ukraińska i trudniejsza do przełknięcia. Wyobraźmy sobie, że na oczach całego świata i swojego społeczeństwa Putin obelga i systematycznie niszczy jedno za drugim duże ukraińskie miasto. To mogło by mieć konsekwencje nie do przewidzenia. Już teraz zginęło, zostało rannych czy kalekami, straciło bliskich, domy, biznes, setki tysięcy, miliony Ukraińców. Wizja kobiet ukraińskich rzucających się na szyję wyzwolicieli w zrównanym z ziemią Kijowie jest coraz trudniejsza do wyobrażenia. Tak więc w pewnym sensie ta wojna jest już nie do wygrania w konwencjonalny sposób. Ale póki Włodek nie leży na łóżku szpitalnym, póty ze swoich planów nie zrezygnuje. Bardzo ważne jest przebicie się do Naddniestrza, które faktycznie jest częścią Rosji. Od ponownego włączenia Bałtów do Imperium ważniejsze jest przebicie korytarza do Kaliningradu. Ten obszar nie może być pod nieustanną obawą blokady i musi być połączony z macierzą.

Trudno powiedzieć czy Trumpowi coś się uda, ale przynajmniej podejmuje realne kroki. Czym bardziej ściska za gardło ukraińskiego Włodzimierza, tym bardziej niewygodnie jest to rosyjskiemu, no bo widać, że Trump robi wszystko, aby ten pokój był, taki czy inny i nie można bez końca na oczach całego świata i swojego ludu grać głupa, że niby jestem za, a nawet przeciw. Pierwsza propozycja ciszy na niebie pokazuje, że mimo wszystko idzie rozmowa o konkretach, bo bombardowanie obiektów w Rosji ukraińskimi dronami jest tym, co Putina bardzo denerwuje i czego on nijak nie może nawet swojemu ogłupiałemu narodowi wytłumaczyć (jak i zajęcia Kurska). A ile prosił Zełenski o rakiety? Dostał od Europy? Więc może trochę pokory i realnych kroków, aby jatka na Ukrainie się skończyła.

Trump robi to wszystko nie z jakiś altruistycznych pobudek, tylko dlatego, że mu ta wojna jest niepotrzebna. Obiektywnie patrząc nie ma żadnych powodów do antagonizmu między USA i Rosją. Konkurentem Ameryki są Chiny, a nie Rosją z jej mikroskopijną gospodarką. W świadomości Rosjan Ameryka zajmuje od dziesięcioleci ogromne miejsce i zostało to podsycone obsesją Putina i potrzebą posiadania wroga, aby móc manipulować społeczeństwem. A co Rosja znaczy dla przeciętnego Amerykanina? Chyba to, że ciągle ma arsenał jądrowy. Trump myśli o swoim, czyli o Ameryce i czy nam się podoba czy nie, to Rosją i Europą nie chce sobie głowy zawracać. To był jego program wybroczy i dlatego te wybory wygrał. Jeśli w czasach ZSRR Ameryka miała sens podtrzymywać parasol ochronny nad Europą, to teraz nie widzi dlaczego miałaby na to wyrzucać swoją energię. Europa rozleniwiona dziesięcioleciami beztroskiego życia za koszt amerykańskiego podatnika powinna się przebudzić ze słodkiego snu i wziąć za swoje sprawy, a nie użalać się, że Trump jest bezczelny i impertynencki. Trump przyrzekł wyborcom, że nie może być tak, że USA są wielkim dobroczyńcą całej ludzkości. Budżet ONZ w 20-25 % pokrywają Stany Zjednoczone. Tak więc 1/20 ludności świata płaci do kasy 1/5 wydatków! Jak się Trump zaczął wycofywać z wszelakich zagranicznych projektów, to cały świat zaczął skowyczeć, bo się okazało, że Ameryka wspiera wszystko od lesbijek w Kongo do papug w puszczy amazońskiej. Zwróćmy uwagę, jak Vance w rozmowie z Załenskim powtarzał słowo „wdzięczność”. Amerykanie mają dosyć być globalnym filantropem i policjantem, a równocześnie tarczą w którą każdy sobie może popluć. Nie chcę i już łajdaki.

Nasz Donald nie wiedział, że był prorokiem, kiedy powiedział, że "500 milionów prosi o pomoc 340 milionów, żeby pomogli obronić się przed 140 milionami, którzy nie mogą sobie przez trzy lata poradzić z 30 milionami." Rzeczywiście to jest więcej niż żałosne, ale tutaj nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o wolę, chodzi o odwagę, chodzi o mądrość. Chodzi o te wartości europejskie, którymi wszyscy i wszędzie wycierają sobie każdą część ciała. Zakładam, że są nimi braterstwo, wolność, sprawiedliwość, prawda, prawo, miłosierdzie, równość i co tam jeszcze nie mamy na sztandarach powypisywane, a nie są nimi prawa LGBT do terroryzowania heteroseksualnych i ekologów do bronienia żuczków i ślimaków przed ludzką agresją. Za wartości trzeba płacić i (nie tylko pieniądze), jeśli one mają dla nas wartość:

Kiedy przyjdą podpalić dom,

Jeśli zechcą ci go zapaskudzić,

To nie czekaj, aż zbudzi cię dzwon,

Bo się z ręką w nocniku obudzisz.

O kwestii wspólnych wartości i ideałów powiedział w Monachium Vance, ale jak można się było spodziewać, to braterskie napomnienie zostało potraktowane przez nasze lewackie elity jako debilizm i prostactwo. I dlatego Ameryka będzie na razie olewać Europę.

Wyobraźmy sobie, że zawarte jest porozumienie pokojowe. Wojska europejskie jadą na Ukrainę (mam nadzieję, że zrobi to w ramach ekspiacji przede wszystkim Bundeswehra) – choć trudno mi sobie wyobrazić, żeby Europa zrobiła to wbrew woli Putina. Ten ostatni czas zawieszenia broni wykorzystuje na zbrojenie i zmasowaną wojnę hybrydową skierowaną przeciw Ukrainie: propaganda, rozbijanie ukraińskiej polityki, szantaż, kijek i marchewka oraz cala paleta działań, w której jest specem. I znowu rosyjska armia rusza. Dochodzi do kontaktu z oddziałami europejskimi. I co? I nic. Bo ci przecież nie będą mieć w instrukcjach, że mają do Rosjan strzelać, no bo Włodek by się strasznie obraził i nigdy gazu nie dał. Rosjanie mijają i okrążają oddziały europejskie. Ci stoją i czekają. Po paru dniach drogi zaopatrzenia przecięte. Europa protestuje w ONZ, że żołnierze są głodni i brudni. Putin wspaniałomyślnie robi korytarze humanitarne, żeby Francuscy i Włoscy rycerze mogli wrócić do domu. Tylko żeby pukawki zostawili na miejscu. Wszyscy oddychają z ulgą. Absurd? Tak, ale już żeśmy widzieli jak holenderski batalion bronił bośniackich muzułmanów w Srebrenicy przed wymordowaniem przez Serbów. Putin rusza na Bałtów bronić rosyjskiej mniejszości i swoich obywateli zablokowanych w Kaliningradzie. Tak, z taktycznego punktu widzenia Bałtów bardzo trudno bronić. I co wtedy? Powinno się zbombardować wszystkie instalacje militarne Rosjan od Murmańska do Królewca. Putin, rosyjskie elity i sami Rosjanie muszą mieć jasny, jednoznaczny sygnał, że jak tylko pierwszy rosyjski żołnierz przekroczy granicę Estonii, Rosja tak dostanie po łapach, że długo się z tego nie otrząśnie. Z wojskowego, politycznego punktu widzenia nie będzie wyjścia – wszystko inne będzie tylko udawaniem. I kto zdecyduje się nacisnąć guzik? Oddamy Bałtów, poprotestujemy w ONZ i będziemy mieli całą granicą wschodnią z 1,5 mln. ruską armią.

Drugi wariant: w rezultacie wszelkiej możliwej dywersyjnej działalności Ukraina ma putinowskiego prezydenta. Zaczyna się pranie mózgów: winnymi narodowej tragedii (napaść Rosji na Ukrainę) są: faszyści i reżim Zełenskiego, Europa i Ameryka, która szczuła Ukraińców na bratni, słowiański naród, aby sprzedawać i testować swoją broń - czyli ludzie Putina będą mówić dokładnie to samo, co hitlerowska propaganda robiła w Polsce po wrześniu 39. Putin oddaje Krym i Noworosję Ukrainie – a czemu by nie, jeśli ona już jest „nasza”? Idzie do Kijowa tani gaz i ropa, inwestycje i możliwość inwestować w Rosji, wspólny rynek itp. I trzeba też dać upust uczuciom patriotycznym: a kto wynagrodzi za cierpienia Ukraińców wysiedlonych podczas akcji Wisła i dlaczego Polacy, okupują etnicznie ukraińskie ziemie?

I tutaj bardzo ważna uwaga tym, co nie chcą zapomnieć o Wołyniu. Jak długo Ukraina jest niepodległa i demokratyczna, tak długo Bandera będzie jakąś niewielką częścią krajobrazu politycznego Ukrainy i będą bez wątpienia możliwości do uregulowania tej sprawy w sposób satysfakcjonujący Polskę (jak to o tyle, o ile już się stało z Niemcami). Jak tylko Ukraina stanie się częścią Imperium, wtedy wszelkie animozje polsko-ukraińskie zostaną wykorzystane w sposób bezwzględny i supercyniczny przeciwko Polsce. Putin zjednoczy pod jednym berłem Rosję, Ukrainę i Białoruś. Będzie jedna armia i jedna polityka zagraniczna. I nie mam żadnej wątpliwości, że wykorzysta Banderę, żeby zwrócić Ukraińców przeciw Polsce. Jeśli ktoś chce, aby Bandera zmartwychwstał, to niech nie dopuści do tego, aby trwała wolna Ukraina. Niech stara się, aby Polska nie pomagała Ukrainie obronić niepodległość. Rosja jest obecnie bardzo szowinistycznym i nacjonalistycznym krajem i nie trudno będzie ten rosyjski nacjonalizm rozszerzyć na wszechruski zapraszając różnych prawoskrętnych Ukraińców do wspólnej walki przeciwko Polsce i Zachodowi. Jeśli kochamy nasz kraj, to przestańmy wybrzydzać na Ukrainę, zrozumiejmy, że po co nam te swary głupie, wnet i tak zginiemy w zupie, która się nazywa rosyjski mir (mir – znaczy po rosyjsku: pokój, świat i społeczno-gospodarczy system wsi do rewolucji – coś w rodzaju prawosławnego kołchozu). Już raz przegraliśmy Ukrainę Rosji w XVII ze szkodą i dla nas, i dla Ukrainy. Próbował to nadrobić Piłsudzki, ale się nie udało. Uczmy się na błędach, wykażmy rozsądkiem, aby tym razem znaleźć wspólny język z Ukraińcami mimo tego, co nas dzieli.

Według mnie główny problem polega obecnie na tym, że Polacy mają bardzo niską świadomość czym jest obecnie Rosja? Jesteśmy od niej odizolowani i jej nie znamy, ani nie rozumiemy. Jeszcze mniej niż w czasach komuny. I nawet to, że mogła bezczelnie napaść bez żadnego powodu na swojego sąsiada, niestety wielu z nam nie dało wiele do myślenia. I tak: Czy Rosja nas napadnie w przewidywalnej przyszłości? Otóż czy nas napadnie to nie jest 100 % pewne, ale jeśli będzie miała 1,5 milionową armię i 10000 czołgów i ileś tam rakiet, samolotów na naszej wschodniej granicy od Bałtyku do Karpat, tak jak wyżej pisałem, to będzie więcej niż prawdopodobne, że napadać nie będzie musiała. Francuzi i Włosi, jak się łatwo domyślić, nie zachcą za Warszawę ginąć, Niemcy zamiast walki wybiorą Geschäft z Putinem i tak zostaniemy sami. I wtedy czeka nas mniej więcej to samo, co teraz przeżywa Ukraina: szantaż (po co wam Polakom NATO i UE?), infiltracja, manipulacja, przekupstwo, powolne pozbawianie narodowej świadomości, rozgrywanie narodowych waśni itp. Krótko mówiąc powtórzy się to, co żeśmy mieli w XVIII. Niby państwo istniało, niby król był i sejmy się zbierały, ale o najważniejszych sprawach decydowała rosyjska ambasada. Będzie i kij, i marchewka. Nawet dla Kościoła imperium będzie miało coś do podarowania: 3 h religii w tygodniu w szkole, wsparcie dla termoizolacji kościołów i temu podobne podareczki, którymi obsypuje cerkiew w Rosji. I zawsze znajdą się jacyś targowiczanie, co to dla dobra ojczyzny będę prosić o pomoc cara batiuszkę. Mamy już teraz tego przedsmak, kiedy wykorzystuje się i zachęca eurobiurokrację do mieszania się w nasze wewnętrzne walki polityczne. UE zamieni się tylko na Imperium – to nie będzie takie trudne. Na przyłączeniu do Imperium skorzysta biznes i każdy obywatel co będzie lał do samochodu benzynę za 2 zł. Represje? Będę, ale tylko dla buntowników. Jeśli w Rosji dyrektorka szkoły donosi na 15 letnią uczennicę za bazgroły na ścianie w ubikacji, KGB aresztuje i dziecko dostaje kilka lat łagrów, to z polskimi dziećmi będę się jeszcze mniej cackać. Duszę nam odbiorą.


brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Współpracował z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny”, Alateia i „Opoka”. 2017-2023 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, dyrektor kurii, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul, budowniczy katedry. Obecnie pracuje w Kolegium jezuitów w Gdyni i pomaga Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej.  Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Jakucję, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Polityka