Jedynym źródłem naszej wiedzy o Bożym Narodzeniu są dwie Ewangelie: św. Łukasza i Mateusza. Marek, autor najstarszej Ewangelii, nic nie wspomina o dzieciństwie Jezusa, tak jakby ta kwestia nie interesowała pierwsze pokolenie chrześcijan. Tak samo św. Paweł, którego listy są najstarszą częścią Nowego Testamentu, ogranicza się do stwierdzenia, że Bóg stał się człowiekiem i według ciała pochodził z rodu Dawida. Św. Jan natomiast, który napisał swój tekst po Mateuszu i Łukaszu, zapewne zakładając, że jego czytelnicy znają dwie poprzednie Ewangelie, zamiast opisu Bożego Narodzenia daje prolog w formie hymnu, w którym uzupełnia historię dzieciństwa Jezusa o poetyckie rozważanie o tajemnicy wcielenia Słowa. W Apokalipsie mówi się jedynie, że Niewiasta urodziła Syna, na którego życie czyhał wielki Smok. Wiele zaś szczegółów np. o stajence, wołku i osiołku, które tak utrwaliły się w naszej świadomości, znamy z Ewangelii apokryficznych, które powstały często już setki lat po Narodzeniu i były odpowiedzią na rosnącą ciekawość chrześcijan co do tego wielkiego wydarzeniu.
Jeśli popatrzymy na opowieść o Narodzeniu Mateusza i Łukasza to od razu zwrócimy uwagę jak bardzo się od siebie różnią. Opowieść Mateusza napisana jest z punktu widzenia św. Józefa, a Łukasza z punktu widzenia Maryi. Dwie te opowieści wydają się być oddzielnymi historiami w stosunku do pozostałej części Ewangelii, gdzie obaj autorzy są zgodni w podawaniu większości faktów. Uczeni wyprowadzili z tego wniosek, że obaj Ewangeliści wykorzystali już istniejące teksty o narodzeniu Jezusa: Mateusz, który napisał swoją Ewangelię w języku aramejskim dla wspólnoty żydów-chrześcijan, mógł korzystać z materiałów powstałych w kręgu krewnych Jezusa, zaś Łukasz z przekazów tej wspólnoty, może nawet o korzeniach pogańskich, z którą związana była pod koniec swojego życia Maryja.
W obydwu opowieściach bardzo ważną rolę pełnią aniołowie, którzy u Mateusza pojawiają się we śnie aż 4 razy. Mateusz roztacza szeroką wizję historyczną narodzin Jezusa, pokazując, że był on Zbawcą oczekiwanym przez wszystkie ludy, tak że zobaczyć Go przyszli nawet uczeni ze wschodu. W historię urodzenia Jezusa został wplątany sam król Herod, który jak wiemy obsesyjnie bał się o swój tron, tak że nawet mordował ze strachu przed spiskiem swoje żony i dzieci, lub setki najznamienitszych mieszkańców Jerozolimy. Jego rozkaz zamordowania niemowląt w Betlejem, wygląda więc wielce prawdopodobnie. Z drugiej strony można wyciągnąć przeciwny wniosek, że autor, wiedząc o tym, że czytelnicy znają brutalność Heroda, uprawdopodobnił w ten sposób swoją historię wplatając w nią wątek rzezi niewiniątek.
W czasach antycznych astrologią była uznaną nauką i ludzie zupełnie poważnie przyjmowali fakt, że układ planet i gwiazd na niebie decyduje o losie człowieka. Pojawienie się zaś nowej gwiazdy miało oznaczać narodzenie kogoś nadzwyczajnego. W przypadku Jezusa powinna być to kometa, ponieważ przesuwała się po niebie i pokazywała mędrcom kierunek. Pytanie tylko co było pierwsze: nowa gwiazda, czy też przekonanie, że powinna się pojawić? Wszystkie to stawia pytanie o pełną historyczną, we współczesnym rozumieniu, wartość ewangelicznego przekazu. Czy trzej mędrcy przybyli czy nie przybyli, czy Herod rozkazał zamordować chłopców czy nie rozkazał, czy Józef ruszył z rodziną do Egiptu, czy nie ruszył? Pytanie to pozostaje otwarte i naukowcy spierają się o to. W przeszłości nikt nie miał co do tego wątpliwości i dlatego w Kolonii słynna katedra została wybudowana, by chronić relikwie Kacpra, Melchiora i Baltazara. Ale to były inne czasy, kiedy Sanderus sprzedawał kopyto osiołka, na którym „odbyła się ucieczka do Egiptu, które znalezione było koło piramid”, „pióro ze skrzydeł archanioła Gabriela, które podczas Zwiastowania uronił”, i szczebel z drabiny, która przyśniła się Jakubowi. A teraz my chcemy wszystko wiedzieć w sposób matematyczny, ale na razie ani nie możemy wykluczyć, ani nie możemy naukowo potwierdzić, czy Trzej Królowie wędrowali czy nie wędrowali ze wschodu?
Natomiast świętego Mateusza interesowały zupełnie inne rzeczy. Poprzez te opowieści chciał przekazać różne prawdy wiary, że Jezusa oczekiwała cała ludzkość, że już od swojego narodzenia żył w niebezpieczeństwie śmierci (Herod –smok), że rozumem można znaleźć drogę do Jezusa, że był on królem, kapłanem, prorokiem (na to wskazują dary: złoto, kadzidło i mirra), że jego przyjście było przepowiedziane przez Biblię i dlatego tak często umieszcza on cytaty ze Starego Testamentu.
Łukasz, jak zaznacza na początku swojej Ewangelii, starał się jako historyk zbadać wszelkie fakty. Jego opowieść jest bardzo prosta, pozbawiona nadzwyczajnych wydarzeń. Jest to wręcz historia rodzinna, wydarzenia, które nie były i nie mogły być zauważone przez współczesnych historyków. Łukasz podkreśla, że z narodzeniem Jezusa byli związani ludzie prosty i ubodzy. Takimi byli rodzice Jezusa i on sam. Wiele uwagi poświęca Janowi Chrzcicielowi, a opisując Narodzenie, choć był Grekiem, czerpie wiele z wzorów ze Starego Testamentu. Charakterystyczne jest dla niego wykorzystanie w swojej opowieści hymnów, które pierwotnie mogły być śpiewane na liturgii pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Czy Maryja, Zachariasz, Gabriel, Symeon lub Elżbieta rzeczywiście śpiewali te hymny? Tego nie wiemy, ale słowa tych pieśni wyrażają ich wiarę, myśli i uczucia. Tak jak Mateusz również Łukasz przekazuje proroctwo o śmierci Jezusa, ale zamiast historii Heroda, czytamy słowa Symeona do Maryi o mieczu, który przeniknie jej serce.
Świetnym przykładem kwestii historyczności-niehistoryczności Ewangelii dzieciństwa są rodowody Jezusa. Obydwaj ewangeliści używają ich i komponują na różny sposób. Mateusz umieszcza na samym początku i wylicza przodków Jezusa od początku, czyli od Abrahama, natomiast Łukasz po Narodzeniu i wylicza przodków od końca, czyli od Józefa. Mateusz zaczyna od Abraham, praojca wszystkich Żydów, bo pisał ewangelię dla Żydów, Łukasz od Adama, praojca wszystkich ludzi, bo pisał dla pogan, czyli dla wszystkich ludzi. I jak byśmy się nie starali nie uda nam się uzgodnić obydwu rodowodów: kto jest u Mateusza, tego będzie brakować u Łukasza i na odwrót. Nie zgadza się też ilość generacji w stosunku do okresów historii. Do tego Mateusz dzieli rodowód Jezusa na 3x14 pokoleń (14=2x7, a 7 to święta, boska liczba), co też z upływem czasu nie da się pogodzić. Za to na liście mamy patriarchów, proroków, królów, świętych, żydów i pogan, grzeszników i grzesznice. Krótko mówiąc cała historia zbawienia i ludzkości, tak jak to pokazuje nam Stary Testament. I właśnie jako cel i zwieńczenie tych historii chcieli przedstawić Jezusa Ewangeliści.
Ale kiedy jeszcze raz spojrzymy na historię narodzenia Jezusa u Łukasza i Mateusza, to zobaczymy, że oprócz różnic mamy wiele jasnych zgodności. Imiona rodziców (zawód), miejsce narodzin, miejsce życia, narodzenie bez udziału mężczyzny, lecz poprzez działanie Ducha Świętego i inne. Znaczy to, że obaj Ewangeliści korzystali też z jednego, najstarszego przekazu, który sięgał czasów samego Jezusa.
Kiedy Jezus się urodził? Jeśli chodzi o porę roku, to tego na pewno nie wiemy, a święta Bożego Narodzenia obchodzimy według decyzji Kościoła 25 grudnia (tak samo jako chrześcijanie wschodni, tylko oni „spóźniają się” ze swoim kalendarzem juliańskim i ich 25 grudnia, to nasze 7 stycznia). 25 grudnia wybrano prawdopodobnie ponieważ był to dzień narodzin boga Mitry (boga niepokonanego Słońca), a później było to także święto narodzin rzymskiego boga słońca. W Egipcie bóg słońca Ajona czy Ozyrys rodził się w styczniu, więc początkowo Boże Narodzenie tam i w styczniu obchodzono, ponieważ Jezus to słońce ludzkości. Jak widzimy zawsze było to po zimowym zrównaniu dnia z nocą, po którym słońce na nowo się odradza – zmartwychwstaje.
Co roku narodzin Jezusa to tutaj mamy o wiele więcej informacji, choć jak się okazuje niezupełnie precyzyjnych. Łukasz myli się co nie co próbując umiejscowić narodziny Jezusa w stosunku to wydarzeń historycznych i lat panowania władców, tak jak to było przyjęte w jego czasach. W 525 n.e. mnich Dionizjusz Mały podjął ogromny wysiłek wyliczyć dokładnie rok narodzin Jezusa na postawie posiadanych danych historycznych i różnych tablic chronologicznych. Niestety i on popełnił kilka pomyłek w wyliczeniach i według współczesnych historyków Jezus narodził się prawdopodobnie 5 lat przed początkiem naszej ery.
Czy wszyscy chrześcijanie obchodzą Boże Narodzenie? Otóż nie wszyscy. Kościół Ormiański oddzielił się od Bizancjum bardzo wcześnie, kiedy to z powodu wojny z Persami ormiańscy hierarchowie nie mogli uczestniczyć w 451 roku w soborze chalcedońskim i w rezultacie nie przyjęli jego postanowień dotyczących potępienia monofizytyzmu. Oddzielił się w czasach, kiedy święta Bożego Narodzenia jeszcze nie były tak popularne, a do samych Ormian jeszcze nie dotarły, więc po zerwaniu z Konstantynopolem Ormianie już nie chcieli tego święta wprowadzać. Natomiast tak jak wszyscy chrześcijanie w tamtych czasach obchodzili (i obchodzą dziś) święto Epifanii, czyli Objawienia Pańskiego, które upamiętnia objawienie się Zbawiciela narodowi żydowskiemu i całemu światu. Epifanie upamiętnia trzy wydarzenia z życia Jezusa: Boże Narodzenie - a dokładnie pokłon Mędrców, chrzest w Jordanie i wesele w Kanie Galilejskiej.
Wszystkim użytkownikom Salonu24 życzę Wesołych Świąt i błogosławieństwa Bożego w Nowym Roku.
br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Współpracował z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny”, Alateia i „Opoka”. 2017-2023 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, dyrektor kurii, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul, budowniczy katedry. Obecnie pracuje w Kolegium jezuitów w Gdyni i pomaga Ignacjańskim Centrum Formacji Duchowej. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Jakucję, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo