Śmierć, piekło, czyściec to goście nieproszeni i zapomniani w naszym życiu.
Ostatni raz słyszałem kazanie o piekle w latach 80tych, kiedy byłem w szkole podstawowej. Przyznaję, że misjonarz ludowy (jezuita), który mówił o mękach piekielnych, trochę mnie rozśmieszył, ale mimo tego jest to jedno z nielicznych kazań, które pamiętam do dzisiaj po tylu latach. Potem nigdy nie spotkałem się z tym tematem. Chyba, że jakoś na marginesie podczas rekolekcji ignacjańskich, ponieważ temat piekła był bardzo ważny dla św. Ignacego.
A jak było wcześniej? Jeszcze na przełomie XIX i XX piekło było ulubionym wśród kaznodziejów tematem kazań i wydawano całe zbiory kazań na tematy piekielne. Jednym z głównych motywów listów św. Franciszka Ksawerego, misjonarza wszechczasów, było piekło. Była to wręcz jego obsesja, jak i wielu innych współczesnych jemu misjonarzy. Franciszek był strasznie poruszony tym, że ogromna ilość nieochrzczonych pogan idzie do piekła. Daleko wtedy jeszcze było do Karla Rahnera, jego współbrata, który wymyśliwszy pojęcie „anonimowego chrześcijanina”, położył akcję ewangelizacyjną Kościoła na łopatki. No bo po co nawracać hinduistów lub buddystów, jeśli oni będąc dobrymi hinduistami lub buddystami też bez problemów trafią do nieba. Głównym motywem pracy misjonarskiej Ksawerego, była właśnie świadomość, że ludzie nieochrzczeni trafią do piekła. I kto za to odpowiada? Otóż my chrześcijanie, którym to jest obojętne. Dlatego też Ksawery pisał płomienne listy nie tylko do jezuitów, ale też wszystkich studentów i ludzi uczonych, aby porzucili swoje wygodne życie w Europie i ruszyli na wszystkie kontynenty głosić Ewangelię. Co więcej św. Franciszek straszył samego króla Portugalii, że jeśli ten nie weźmie na poważnie swojej odpowiedzialności za ochrzczenie poddanych w nowych posiadłościach w Indiach, to męki piekielne, a przynajmniej czyśćcowe go nie ominą. Tym samym straszył gubernatora Indii i nawet radził królowi, że jeśli ten nie zacznie pomagać w chrzczeniu pogan, należałoby go wtrącić do więzienia.
Dlaczego ludzie średniowiecza tak tłumnie ruszyli na wyprawy krzyżowe? Ponieważ mieli świadomość swoich grzechów i konsekwencji, które one przynoszą. Poprzez udział w krucjacie (czyli zbrojnej pielgrzymce), grzesznik mógł dopełnić pokuty, czyli warunku odpuszczenia grzechów, ale mógł też zyskać odpust zupełny, czyli być oczyszczonym z niszczących samego grzesznika konsekwencji grzechu. Już za życia, a jeszcze bardziej po śmierci, człowiek przechodzi przez oczyszczenie, jak przez ogień, który „wypala” w nas wszelkie negatywne konsekwencje grzechu w naszych emocjach, psychice i duszy. Ten stan oczyszczenia po śmierci nazywamy czyśćcem. Krzyżowcy biorąc na siebie trudy krucjaty dostępowali za to odpuszczenia win, jeśli taka była pokuta wyznaczona przez kapłana, lecz przede wszystkim unikali czyśćca i związanego z tym cierpienia. Ludzie wówczas śmierć, piekło, czyściec traktowali niezwykle poważnie. Życie bowiem po grzechu pierworodnym nabiera sensu tylko w obliczu rzeczy ostatecznych.
Dlaczego jednak krzyżowcy tak obawiali się piekła i czyśćca? Bo poważnie traktowali słowa Jezusa. Obecnie księża w swoich kazaniach czy refleksjach bardzo rzadko komentują słowa Jezusa o piekle. Jezus to przede wszystkim dobry i miłosierny pasterz. Ale ten Dobry Pasterz na stronach Ewangelii nieustannie straszy swoich słuchaczy i uczniów piekłem, „gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Bogacz cierpi strasznie w ognistej otchłani, inni będą precz wyrzuceni i Jezus powie, że ich nie zna. We Wszystkich Świętych słyszymy o błogosławionych, do których należy Królestwo Niebieskie, ale warto zwrócić uwagę, że u św. Łukasza zaraz po błogosławieństwach następują „biada” dla którym grozi piekło. W Dzień Zaduszny Ewangelia mówi o owieczkach, co do nieba pójdą, ale może nie zauważamy, że mowa tam też o koziołkach, które pójdą na lewo na wieczną karę (po raz pierwszy podział sceny politycznej na prawicę i lewicę :-). Tak więc Pan Jezus nic a nic nie krępuje się straszyć nas piekłem. Czasami strach to ostatnia instancja, która może doprowadzić człowieka do używania rozumu. W Dzień Zaduszny idziemy na cmentarz i modlimy się za naszych bliskich zmarłych, to znaczy tych, którzy przebywając w czyśćcu przechodzą oczyszczenie ze wszelkiego zła, które w nich pozostawił grzech, a czyściec jest nierozłącznie związany z piekłem, wiecznym oddzieleniem od Boga i drugich ludzi.
W dzisiejszej kulturze Zachodu śmierć to fajna zabawa na Halloween. Z prawdziwą śmiercią mamy coraz mnie do czynienia. Nasi staruszkowie umierają w szpitalach i przytułkach, potem firma pogrzebowa ich skremuje i położy urnę w kolumbarium, a nam przyśle list z ładną kartką z informacją o numerze niszy. Nie mając nic do czynienia ze śmiercią możemy żyć w błogostanie, że już umarła. Jezus przypomina nam ciągle o niej, bo przecież umarł na krzyżu, aby ją pokonać, a nie można pokonać kogoś, kto nie istnieje. A więc w tych dniach powtarzajmy sobie: Memento mori - abyśmy starali się przeżyć życie po ludzku. I nie uspokajajmy się tym, że nie wierzymy ani w Boga, ani w piekło. O tym dokąd pójdziemy po śmierci nie decydują nasze przekonania religijne, lecz to co zrobiliśmy tym ludziom, których Bóg (los) postawił na naszej drodze.
br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Obecnie współpracuje z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny” i „Opoka”. Od 2017 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo