Wydawało się, że to PiS jest partią staroświecką, związaną z ludem niedopasowanym do wyzwań nowoczesności, poczciwym, pobożnym ale mało aktywnym wobec współczesnych wyzwań. Natomiast Platforma otwarta jest na świat, w świecie bywała i akceptowana na europejskich salonach politycznych, czego szczytowym dowodem był awans jej przywódcy do wysokiej europejskiej funkcji. Funkcja została przez Tuska zdobyta ale siła PO w kraju okazała się mizerna i oparta na negacji wszystkiego co proponuje i wprowadza PiS. Nie doceniono PO w wyborach parlamentarnych i ten szok przełożył się na działania pokazujące oblicze partii zdesperowanej i bez silnych osobowości. Totalna opozycja - miano jakie przyjęła PO - oznacza w praktyce brak pomysłu, nihilizm, zaprzeczanie wszelkim wartościom jakie dobra zmiana proponuje. Jedynym pomysłem na ewentualne przyszłe rządzenie Platformy jest cofnięcie reform wprowadzonych przez PiS. Czy cofnięcie 500+, skrócenie wieku emerytalnego, likwidacji gimnazjów, Mieszkania+ i zreformowania pracy sądów może kogoś zachęcić do wsparcia PO? Platforma nie umiała sobie poradzić z mafią vatowską zatem można też sobie wyobrazić, że takich zasobów ludzkich nie posiada by interesu państwa pilnować. Zatem, jak powiedział minister Rostowski: „piniędzy nie ma i na 500+ nie będzie”. Czy do tego Platforma chce powrócić? Taka PO razem z Nowoczesną chce nam czymś zaimponować? Nic o tym nie słychać by ludzie tego właśnie chcieli.
Przykleiła się do niej partia „Nowoczesna”, która nie wiadomo w czym nowoczesna jest. Jej lewicowo liberalny sznyt z trudem nadąża za wzorcami zachodnioeuropejskimi a obleśny „Kler” nie odpowiada już dawno problematyce współczesnej liberalnej ideologii, która teraz grzęźnie we własnych sprzecznościach pomiędzy wolnością obyczajową a „#MeToo” oraz rozwijaniem ludzkiej wielopłciowości czy „wyborem płci na żądanie”. To już etap schyłkowy lewicowego liberalizmu, okres degeneracji i upadku. Najnowsze trendy są zupełnie inne, coraz więcej społeczeństw Europy idzie w kierunku przeciwnym, konserwatywnym, chce powrotu do integralności państw. Renesans wartości, które dawniej tworzyły spójne społeczności rodzinne i środowiskowe, nawrót do szacunku dla kultury własnej - a nie tej rozmytej w kotle różnorodności, która powoduje zanikanie społeczności lokalnych, alienację a także zubożenie jednostek niezdolnych obronić się przed niekorzystnymi zmianami. Zmianami jakie wprowadza przyjęcie uchodźców wbrew woli środowiska lokalnego czy upadanie lokalnych przedsiębiorstw. Renesans wartości konserwatywnych w Europie zmusza już rządy państw do zmian ustawowych podyktowanych wolą ludzi. Nazywa się to brzydko populizmem ale słowo to coraz częściej zyskuje pozytywny walor.
Komu Mateusz Morawiecki odebrał te 40 mld zł rocznego zysku? Odpowiedź na to pytanie wyjaśni nasze kłopoty z rządem UE. Dlaczego KE odsuwa rozwiązanie problemów z vatem skoro wszystkie państwa w mniejszym lub większym stopniu borykają się z tym problemem? Komisja Europejska odsunęła rozwiązanie tego na przyszłość choć oficjalnie wyraziła pochwałę dla polskiego sukcesu w walce z korupcją. Wielce interesujące będzie poznanie efektów pracy naszej Komisji Vatowskiej ale do pełnej wiedzy potrzeba także współpracy innych państw europejskich. Bierność KE jest tutaj co najmniej zawalidrogą. Natomiast walka z polskimi reformami sądowymi ze strony KE staje się coraz bardziej podejrzana. To tam przecież pielgrzymują przeróżni lobbyści i naciskają rządy silniejszych państw by dbać o swoje interesy, czy o interesy korporacji. Dręczenie Polski ma na celu odstraszanie innych by nikt nie odważył się iść w polskie ślady w wywalczaniu swojej suwerenności.
W zadziwiający sposób partia konserwatywna, jaką PiS pozostaje, stała się bardzo nowoczesna w podejściu do zagadnień społecznych i zarządzania państwem. Realizacja planów Morawieckiego to pokazuje. Mamy też to szczęście, że Mateusz Morawiecki nie dał się wciągnąć do rządu Tuska dziękim radom Kaczyńskiego. Tusk wykańczał wszystkich cennych ludzi a najlepszym przykładem był los Gowina jako ministra sprawiedliwości. Ofiarą bierności w zarządzaniu państwem ówczesnych rządzących jest też zapewne minister Szczurek.
Na tzw. „taśmach Morawieckiego” najbardziej spodobała mi się wypowiedź ówczesnego bankiera a obecnego premiera o chciwości światowych bogaczy. Morawiecki powiedział to, co myśli chyba każdy cywilizowany człowiek: po co oni trzymają taką kasę, po co im ona? Ta kasa mogłaby uruchomić wiele cennych inicjatyw gospodarczych, zlikwidować mnóstwo nierówności gnębiących świat. Skromna jest liczba osób, które posiadają majątek ponad połowy świata! Czy nie jest to wbrew wartościom wyznawanym przez cywilizację zachodnią, która doszła przecież do wyżyn humanizmu i humanitaryzmu?
Tolerujemy tą prostacką chciwość, materialną władzę pieniądza nad demokracją, która to władza wypacza właściwy rozwój, hamuje cenne inicjatywy i odkrycia naukowe, które mogłyby wyzwolić nas choćby z zależności od autokracji zbudowanych na zyskach z surowców naturalnych. Myślę, że premier Morawiecki to przykład takiego niezwykłego człowieka, który znalazł większy cel dla swoich umiejętności niż własny zysk. Polityka, który swoje wielkie kompetencje w bankowości potrafił skutecznie przełożyć na sukces w zarządzaniu organizmem państwowym i pociągnął za sobą innych. Ale jest to zupełnie nowe pokolenie i nowa klasa ludzi. Nie ma już odwrotu do tego co było.
Inne tematy w dziale Polityka