Za sprawą słów posła opozycji, reprezentującego właściwie tylko i jedynie siebie, rozgorzała polityczna debata na cały kraj. To właśnie zwolennicy PiSu szukają tajemnych przyczyn i snują rozbudowane teorie spiskowe na temat ukrytych zamiarów nowego rządu. Ojciec z synem to uknuli - głosi jedna z tych niezwykłych hipotez.
W kwestii uchodźców chrześcijanie mają jednak poważny dylemat moralny i ja także to widzę w ten sposób. A obrona naszej suwerenności skłania nas też ostatnio do tak drastycznych wypowiedzi o tych bliźnich, którzy są ludźmi innego wyznania, że naprawdę jest niekiedy z czego się spowiadać. Oczywiście uważamy, że chodzi nam o dobro naszego kraju, który nie ma jeszcze ani tak dobrego umocowania tożsamościowego ani też dość środków by bardziej hojnie innym pomagać.
Skoro z problemem uchodźców nie poradziła sobie Europa a już najbardziej nie poradziły sobie najlepiej na świecie zorganizowane i bogate Niemcy to nie widać szans by fali uchodźców zdołała podołać Polska. Mamy dodatkowo na karku totalną i zdradziecką opozycję oraz złogi komunizmu w szeregach emerytów - zatem wewnętrznie podzieleni nie czujemy się na siłach. Akurat ta jedna sprawa, oporu wobec obcych, zaskakująco łączy w Polsce niemal wszystkich z prawa i lewa.
Natomiast każdy kto zna Kornela Morawieckiego wie, że to nie jest typ polityka. Jest on człowiekiem idei, szlachetnych poruszeń serca, spragnionym szerszych wyzwań i celów, na które reaguje na swój szczególny sposób. Nietrudno było zobaczyć tą jego poczciwość w udzielanych wywiadach. To człowiek skromny, który chętnie dzieli się tym co ma z ludźmi ubogimi. Często jest w tej swojej poczciwości wykorzystywany.
O ile w stanie wojennym świat był dla nas wszystkich czarno - biały to w wolnej Polsce każdy szedł już swoją drogą, zachowując wobec siebie serdeczną przyjaźń. Gdy wtedy się ukrywał i przewodził organizacji byliśmy zgodni, że trzeba działać razem. Mieliśmy jednego wroga i jeden cel - niepodległość. W czasach wolności jego oryginalne pomysły i idee nie zawsze nas pociągały. Nie zawsze się z nim zgadzaliśmy. Od wielu lat było tak, że się z Kornelem spieraliśmy, kłóciliśmy, zgadzaliśmy bądź nie. Kornel robił swoje a my, ludzie związani z SW, swoje.
Także swemu synowi, Mateuszowi nie raz zarzucał, że zajmuje się nieważnymi sprawami, głupstwami jak mówił, kiedy ten robił karierę i pracował w bankowości. Kornel zawsze uważał, że ojczyzna jest najważniejsza ale i świat cierpi i temu trzeba oddać swe talenty.
Kornel to człowiek wielkiego serca, pochylający się nad każdym nieszczęściem. To z jego inicjatywy doszło do „Odezwy do narodów Europy Wschodniej” podczas Zjazdu Solidarności w 81 roku a także nawiązania kontaktów z dysydentami oraz wsparcia dla narodów wschodu. To w nim tkwi sympatia i poczucie wspólnoty losu wobec braci Słowian oraz pewna nieufność do tych, którzy nas historycznie zawiedli.
Często uznawaliśmy te jego odruchy serca za dość naiwne wobec przebiegłości i stale potęgi siłowej machiny rosyjskiej, która przetrwała jako najsprawniejsza część aparatu państwa.
Jego stosunek do uchodźców opiera się na podobnym odruchu serca, nie przewidującym konsekwencji wprowadzenia tego zamiaru pomocy w czyn. Szersza orientacja Kornela w świecie może być niedostateczna i nie przewiduje on skutków niektórych decyzji, widzi doraźność. Dominuje u niego odruch by biedaków wspierać.
Mateusz Morawiecki jest jednak kimś znacząco innym niż jego ojciec. Widzimy jego umiejętności i kompetencje a także charyzmę nowoczesnego typu patrioty. Jest zorientowanym w świecie i przenikliwym politykiem. Niejedną rozmowę musiał odbyć z Kaczyńskim by zyskać tak wysoką ocenę i zaufanie, które zaowocowało funkcją premiera.
Dzisiaj doszukiwanie się jakiegoś „spisku klanu Morawieckich” to oderwane od rzeczywistości konfabulacje, niesprawiedliwe, niesłuszne i źle świadczące o niejasnych intencjach krytyków. To groteskowe zacietrzewienie zwolenników "dobrej zmiany" zasłania prawdziwy obraz zwykłej ludzkiej życzliwości.
Inne tematy w dziale Polityka