Teraz już starczy paczka gwoździ wysłana do apteki na rynku by policja i siły specjalne zostały postawione w pełnym pogotowiu. przedwczoraj stało się tak w Poczdamie zatem i inne miasta niemieckie wzmocniły kontrole, obstawy i patrole na przedświątecznych jarmarkach w centrach miast. Już nawet nie trzeba wysyłać samobójców z prawdziwymi bombami by wywołać terror. Efekt można osiągnąć taniej.
Nie ma przecież problemu uchodźców w Europie ale jest wielki strach. Jarmarki przedświąteczne to jak pisze Die Welt biznes wart 5 mld euro. To atmosfera nadchodzących świąt Bożego Narodzenia - symbolu naszej chrześcijańskiej tradycji: to gorący gluhwein, rozgrzewający na mroźnej ulicy, kiełbaski z rożna i kandyzowane jabłka, pierniczki i co tam jeszcze dobrego. Muzyka i cała ta kolorowa, świecąca oprawa bombek, gwiazdek i gwiazdeczek, lampek nastrojowych, Mikołajów i aniołków, która ściąga tłumy pod świąteczne stragany i karuzele dla dzieci. Przeróżne niespodzianki w zapachu świeżego igliwia choinek.
Niemcy już wyrzekają się wieprzowiny w szkołach i szpitalach a także jasełek, żłobka i bożonarodzeniowej oprawy. Może bezpieczniej jest zrezygnować ze świątecznych jarmarków dla świętego spokoju?
Rządy państw nie obawiają się napływu emigrantów i powolnej wymiany jaka dokonuje się w strukturze społecznej. Ale one obawiają się tego co wysyła Państwo Islamskie - zagrożenia terrorystycznego, które może je zmieść, pozbawić władzy. PI wydało przed świętami wezwanie do zaatakowania miast europejskich w okresie świąteczno - noworocznym. Dla muzułmanów nasze świętowanie to przecież obyczaj obcy. I tak powoli skurczą się te kolorowe świąteczne jarmarki gdy chętnych zacznie ubywać...
Niech nam nikt nie wmawia, że nasza polska demokracja jest jakaś gorsza. Nie ma u nas zbiorowej paniki i nie rezygnujemy ze swojej tradycji ze strachu, że kogoś obrazi Krzyż albo Bożonarodzeniowy żłobek. Nawet jemy co chcemy.
Inne tematy w dziale Polityka