Trudno się dziwić Prezesowi, że zdarzył mu się wybuch tego rodzaju. „Zdradzieckie mordy” to reakcja na wykorzystywanie śmierci Prezydenta do ordynarnych rozgrywek politycznych. Wielu z nas pamięta jak wstrętne były krytyki pod adresem Lecha Kaczyńskiego. Dzisiaj, licząc na naszą pamięć zawodną, niektórzy obłudnie powołują się na jego autorytet.
A jak nazwać inaczej tych co na Polskę do obcych donoszą i oczekują jej ukarania? Szanowni Panie i Panowie zdrajcy? Toż to byłby zgrzyt estetyczny. Pomieszanie nie tylko estetyk ale i warstw moralnej ekspresji. Nie można zdrajcy nobilitować grzecznością i objawem szacunku. Tak się nie godzi. Zdrada ma być nazwana zdradą z całym pejoratywnym dla niej entourage'm. Nie na darmo twarz Judasza jest na wszelkich obrazach szara, zgniła, bliska ostatecznemu piekielnemu osądowi.
Owi zdrajcy, razem z tęskniącymi za młodością liderami czasu Solidarności, mieszają w głowach młodym ludziom skłonnym do powierzchownego oglądu rzeczywistości. Skandują „demokracja” w momencie gdy tak naprawdę ona się nam uczciwie zaczyna - gdy sądy będą bardziej prawe. Różni szemrani prezydenci miast, od Gronkiewicz - Waltz przez Abramowicza do Dudkiewicza, którzy z prawem stoją na bakier, chętnie wzywają do zapalania gromnic by przerwały się nareszcie te próby osądzenia ich niegodnych czynów.
Wyciągają z lamusa pieśni dawno przez nich zapomniane, hymny, „Mury” by zaspokoić sentymenty tłumów, które udało się im zgromadzić. Chcą wykrzesać jakieś zbiorowe katharsis. Ale język publicystyki i polityki nie zrobił się przez to nagle szlachetny. Wprost przeciwnie. Przywódcy tej rebelii posługują się najbardziej wulgarną i ordynarną retoryką. Nic zatem wielkiego, mądrego, głębokiego z tego nie urośnie. Żadna szlachetna msza ani modlitwa, żaden wielki wieszcz ani mędrzec nie objawi się na czele tego dziwacznego poruszenia. Brak szlachetnego ducha, brak wyraźnego planu i celu. Jest tylko powrót do przeszłości, którą znamy doskonale.
Śmieszny, leciwy senator z brzuszkiem, który przebrał się w więzienny strój, pan Rulewski - ośmiesza ten protest. Pamiętamy gdy był naprawdę pobity i aresztowany wiosną 1981 roku. Wtedy mu współczuliśmy. Teraz, tamto jego bohaterstwo przysłonił ten komiczny incydent w senacie.
- Wtedy, panie Rulewski, był pan jednym z nas, teraz jesteś hamulcowym z tłustych elit.
Dlatego dużo ciekawsze, dużo bardziej inspirujące jest to co ma się wydarzyć. Realizacja planu Kaczyńskiego i planu Morawieckiego powoli ale skutecznie są realizowane.
Inne tematy w dziale Polityka