Debata o „Dziedzictwie Solidarności Walczącej”, 21 czerwca na Zamku Królewskim w Warszawie, zgromadziła czterech wyróżniających się w swoich dziedzinach Polaków, panów Bronisława Wildsteina, Mateusza Morawieckiego, Zbigniewa Jagiełłę oraz Igora Jankę. Dominowały wątki państwotwórcze, moralne i historiozoficzne w tych wypowiedziach. Była nie tylko ciekawa ale i emocjonująca, co jest rzadkością w podobnych wydarzeniach. Wypowiedź Mateusza Morawieckiego skłoniła mnie do nadania jej tytułu:
" Solidarność już jest, teraz trzeba nam Polski wielkiej"
Mateusz Morawiecki
O silidaryzmie
"My teraz realizujemy tą ideę, Prawo i Sprawiedliwość ją realizuje. Do szczęścia brakuje nam tylko tego co zabrało nam te 25-27 lat błędnej polityki. Od strony społecznej myśmy zrealizowali cały program Solidarności Walczącej w półtora roku, poziom przesunięcia środków w kierunku społeczeństwa poprzez wszystkie nasze mechanizmy rewaloryzacyjne, oczywiście 500 zł na dziecko jest absolutnie bez precedensu, ujmując to w liczbach to jest 55, 50 mld złotych. Takiego przesunięcia nigdy wcześniej nie było w historii ani w III Rzeczpospolitej ani w drugiej ani w pierwszej też nie było takiego przesunięcia społecznego. A więc solidaryzm od tej strony jest realizowany, my chcemy aby Polska była sprawiedliwa. Ale w dłuższej perspektywie, by była inspiracją dla innych, to musi być też silna, musi być krajem, który pokazuje współczesnemu światu wedle współczesnych paradygmatów rozwoju, nowoczesności, jakości, nowych idei, produktów myśli, nowych usług , musi pokazać, że jest w awangardzie. A my od lat 20 tych, od szkoły lwowsko-warszawskiej, nie pamiętam byśmy byli w czymkolwiek w awangardzie. Skarleliśmy troszeczkę, pod wpływem PRLu w pierwszej kolejności, który nas atomizował, to był totalitarny system na początku, a potem była już w III Rzeczypospolita, która nie dała nam rozwinąć skrzydeł. Dominowała pedagogika wstydu, jak wspomniał Wildstein, pod którą krył się także wstyd z historii. To się przelało na inne wymiary, wstydziliśmy się polskich sportowców, 5 lat temu nawet orzełka z koszulek nam chcieli zabrać. Wstydziliśmy się polskich produktów, polskich firm, polskich przedsiębiorstw za granicą. Baliśmy się wychodzić na zewnątrz. Taka była stosowana dydaktyka w całym społeczeństwie.
Ta nasza słabość jest trudna do przełamania. Znajdujemy się w bardzo nietypowym położeniu rozwojowym. Wszyscy, którzy odnieśli fenomenalny sukces przed nami, takie kraje jak Korea czy ostatnio Chiny - ale zwłaszcza Korea, Japonia, Tajwan albo po II wojnie światowej Niemcy, Francja, Włochy - oni wszyscy działali w zupełnie innych okolicznościach. Po pierwsze mieli możliwość ochrony swoich rynków, bardzo mocnej ochrony, działali zgodnie z zaleceniami Friedricha Lista, ekonomisty, filozofa politycznego pierwszej połowy XIX wieku: zasady - chroń swój rynek. Bo inaczej będzie samopowielanie się biedy jeżeli swój rynek otworzysz. Jeszcze w 89 roku nasze małe i duże Fiaty eksportowaliśmy do 80 krajów świata. Potem, jak mówi nasza młodzież - zaoraliśmy ten cały sektor samochodowy, a to przecież jest zwykle w nowoczesnych gospodarkach jedno z kół zamachowych nowoczesności technologicznej, na tym się ma odbić nowoczesność technologiczna. Myśmy wszystkie potencjalne rozsadniki nowoczesności odłożyli do lamusa, wyprzedali, sprzedali - i nie ma tego.
Dzisiaj jesteśmy w momencie, w którym dla Polski nie ma przykładów. Andreas Noelke i Adrien Figental - ekonomiści średniego pokolenia powiedzieli, że dla Polski i krajów wschodnioeuropejskich nie ma modelu, trzeba by zastosować inną, nową typologię modelu gospodarczego. Bo dwa dotychczasowe, funkcjonujące przez 200 lat, to model skoordynowanej gospodarki, to Deutschland -makieta: Niemcy Francja, Korea, i model anglosaski gdzie mówią Jeffersonem a działają Hamiltonem. Czyli mówią o tym, że państwo powinno być "nocnym stróżem" ale de facto działają tak, że państwo w umiejętny sposób używa strony regulacyjnej, politycznych, finansowych i wszystkich innych dźwigni. To były te dwa dominujące typy i one funkcjonują do dziś. A dla krajów Europy Wschodniej nie było żadnej recepty. My nie możemy koordynować naszej polityki w rozumieniu takim jak Niemcy w latach 50-60 tych, Japonia w latach 60-70 tych, Korea 80-90 tych. Bo jesteśmy częścią WTO bo się już wszyscy wyprzedaliśmy.
Dzisiaj to jakby działa w poprzek takiego świętego, nie świętego, prawa własności. Wszyscy oni tak się schowali za tym prawem własności bardzo chytrze, które jest jednym z głównych dogmatów neoliberalizmu, czy w ogóle w głębszym ujęciu, także liberalizmu. Można o tym mówić bardzo pozytywnie. Ale tak jak prawo, wolność, demokracja, własność - one mogą być także zaprzeczeniem samych siebie. Henry Damals Troy(?), publicysta końca XIX wieku napisał, że - wolność tworzy dobrobyt a potem dobrobyt niszczy tą wolność. Napisał to wtedy gdy był tworzony "Sherman Act" za prezydentury Benjamina Harrisona i gdy zrozumieli, że te wielkie firmy zaraz nam demokrację zniszczą, to byli Standard Oil, Morganowie, Carnegie itd. I zrobili wtedy dobre procedury anty-trustowe, które przez sto lat dobrze służyły. Ale od 20 - 30 lat gdy my pechowo,( szczęśliwie, że skończył się ten komunizm,) ale pechowo weszliśmy w okres gdy nie mogliśmy już chronić swojego rynku. Jednocześnie wrzuceni na głęboką wodę globalnej gospodarki i globalnie rosnących monopoli to podwójnie nie mieliśmy szans z tymi wielkimi konglomeratami. Dzisiaj jesteśmy wyprzedani, bez własności, 2/3 polskiego eksportu to są firmy zagraniczne, połowa polskiego przemysłu jest we własności zagranicznej, a przecież są jeszcze oligarchowie. Gdzie ta sól ziemi? Gdzie dla nich zostało miejsce, dla naszych przedsiębiorców małych i średnich, uczciwych? Więc to jest dzisiaj skok w nieznane.
Jest Marian Banaś, my bylibyśmy nigdzie gdyby nie on, gdyby nie to co się dzieje po stronie finansów państwa. Nasi oponenci polityczni wzięli sobie i półtora roku temu dobrze policzyli, że to wszystko nie ma najmniejszych szans - oczywiście według ich modelu politycznego. Bo gdyby wszystko było tak jak było, to by tak było i by się wszystko załamało. Ale myśmy podeszli z ogromnym szacunkiem do państwa, z tym etosem republikańskim, solidarnościowym - państwo jako wielka wartość. I używamy teraz państwa, żeby z mozołem, z wielkim trudem, zalepiać te dziury podatkowe, ten durszlak przez który wyciekają gigantyczne kwoty. To jest niezwykle skomplikowany i trudny proces gdzie używamy też narzędzi informatycznych w szczególności, ale też staramy się zaszczepić ten etos patriotyczny tym ludziom, którzy pracują dla nas, tym tysiącom pracowników. Gdzie się Solidarność Walcząca przydaje? I Marian i ja mamy swoje wspomnienia z lat 80 tych gdzie te pogróżki, które teraz dostajemy, nie robią na nas specjalnego wrażenia. Bo wiemy, że walczymy o większą sprawę. Dla mnie zawsze była bardzo ważna pewna ciągłość, ja się czułem bardzo mocno spadkobiercą także Armii Krajowej. Nie nazywaliśmy ich wtedy Żołnierzami Wyklętymi ale Żołnierzami Partyzantki Antykomunistycznej po II wojnie światowej. To była dla mnie ta fundamentalna konstytuująca rzeczywistość, która żyła i żyje do dzisiaj we mnie. Zwijając ten wątek - co to jest solidaryzm? - to jest to co w połowie zrobiliśmy. A druga połowa to jest to, że my wszyscy musimy lepiej zrozumieć, że mamy szanse pierwszy raz od 300 lat dogonić zachód. Może nawet przegonić zachód. Od 350 lat, od pokoju w Polanowie. Nie było takich czasów a teraz mamy taki czas. To jest szczęście wielkie, taki złoty moment, taka złota okoliczność historyczna.
Ale solidarność rozumiana jako tylko działanie prospołeczne to nie wystarcza. Ono nas doprowadziło do takiego punktu fenomenalnego, że dzisiaj różnicę w dochodach zmniejszyliśmy dwukrotnie poprzez te ruchy społeczne. Jesteśmy jednym z najbardziej równościowych krajów w Europie. Tyko byśmy wyrwali się z tych pułapek średniego dochodu i z tej przeciętności produktów, to są instytucjonalne słabości - to potrzebujemy teraz te kolejne 50 mld rocznie wydawać na rozwój. My to pierwsze 50 mld z Marianem Banasiem, z Prawem i Sprawiedliwością, odzyskujemy traktując poważnie państwo. Ale nie jest łatwo o te drugie 50 mld. A oczekiwanie społeczne po tej posusze 25 lat, kiedy bezrobotny oznaczało leniwy albo głupi, nie radzi sobie, biedny emeryt to trudno taki jest margines historii - po tej posusze gdy przyszli ludzie tacy jak my, to te pragnienia, te roszczenia są bardzo duże. My wiemy co to znaczy zarządzać oczekiwaniami, próbujemy. Ale tutaj jesteśmy na zakręcie, doradźcie nam , pomóżcie tej reszcie społeczeństwa dobrej woli to zrozumieć, że mamy wielką szansę, dzięki temu poważnemu traktowaniu ale teraz trzeba trochę zacisnąć pasa. Z czego się wziął ten dobrobyt Chin czy Korei? Jak oni tworzyli swoją wielkość gospodarczą przez 20 lat to nie było u nich systemu emerytalnego i systemu ochrony zdrowia. System emerytalny to 200 mld zł, system ochrony zdrowia 100 mld rocznie. Pomnóżmy to przez 10 lat to w tym czasie doganiamy Niemców gdybyśmy mogli wykorzystać te pieniądze. Fundusze europejskie to jest nieporównywalne do tego jakich dźwigni gospodarczo finansowych używali tamci, którzy mieli wielkie szczęście móc chronić swój rynek. Rozwijać się, móc chronić swój rynek, mogli Niemcy, Francja, był Plan Marshalla i my, którzy byliśmy: "Róbta co chceta!", konsumujcie, nie oszczędzajcie. My dzisiaj jesteśmy jednym z najbardziej zadłużonych wobec zagranicy krajów świata. Z tego trzeba mozolnie wychodzić. Wyprzedaż przedsiębiorstw spowodowała, że my dzisiaj musimy wypłacać 90 - 95 mld za granicę co roku. Tamci tego nie mają. Oni repatriują ten kapitał, ci Koreańczycy, ci Francuzi. Mogą mniej pracować ale mają od nas, od biedniejszych, ten kapitał, bo żeśmy taki model gospodarczy sobie zastosowali. Musimy te 95 mld co roku wypłacać.
Wielkie oczekiwania społeczne spowodowały, że myśmy cudem z rządem Beaty Szydło to zrobili, że tu się nic nie rozpęknie, nie bójcie się państwo. Ale na ten rozwój potrzebujemy. Żeby Polska była wielka, musimy być w innym stanie ducha, zrozumienia, w takim republikańskim właśnie. Nie widzę tego zbyt dobrze, trzeba nad tym pracować, nad świadomością, trzeba znowu 130 tytułów wydawać, żeby dotrzeć do ludzi. Bo solidarność już jest - a teraz trzeba żeby Polska była wielka. Popracujmy nad tym. "
----------------------
Mateusz Morawiecki, w czasie stanu wojennego,, gdy jego ojciec działał w podziemnej Solidarności Walczącej i musiał się ukrywać, był uczniem. Także on podjął walkę przeciw juncie Jaruzelskiego i był prześladowany. Wówczas 15 letniego chłopca esbecy wywieźli do lasu i kazali mu kopać swój grób. To doświadczenie nie złamało lecz zahartowało młodego człowieka, który dzisiaj zrezygnował z wyśmienitej kariery bankowej by oddać się służbie publicznej.
Inne tematy w dziale Polityka