Nie ma już Niemena, Grechuty, odleciały do nieba anioły czarny i biały o głosach przecudnych Ewa Demarczyk i Anna German. Nie ma Kofty, Młynarskiego, Osieckiej. Opuścił nas twórca „Krzesanego” i „Orawy” Wojciech Kilar, odeszli i inni. Jest kogo wspominać, żałować, jest po kim płakać i odgrzebywać ślady.
Festiwal Opolski nie był moją ulubioną i wyczekiwaną rozrywką. Ongi, za czasów niewoli, czekaliśmy wszyscy na nocny „opolski kabareton” gdy to twórcy potrafili nie wprost powiedzieć lub zaśpiewać treści sercu milsze. Ostatnimi laty „Opole” jednak już niczym nie zachwycało, nie pozostawały po nim ważne przeboje, które mógłby intonować Stadion Narodowy - jak to się stało ze "Snem o Warszawie" Niemena. Dla pokolenia, które jeszcze woli siedzenie przed telewizorem niż w internecie, jest też wiele lepszych wyborów. Niemniej, telewizja publiczna stale stanowi najlepsze miejsce reklamy dla estradowych muzyków. Nasi piosenkarze w tym roku, w sporej liczbie , z tej okazji świadomie zrezygnowali. Zapomnieli, że jak nie ma ciebie w mediach to nie istniejesz.
KOD ziarze rozwalają Opole? Całkiem możliwe, że tak. Kajah wybrała występy na estradzie KODu ale od kiedy zakończyła współpracę z Bregoviczem trudniej już o jej spektakularne występy.
Tylko szantaż mógł przymusić artystów, którzy dużych szans na promocję nie mają, do rezygnacji z takiej okazji pokazania się szerszej publiczności. Ale podobno muzycy nie są zbyt lotni a ich menadżerowie pewnie też niezbyt przewidujący.
Mogę sobie wyobrazić jako wysoce prawdopodobną sytuację, że stały bywalec marszów KODu, ongi aktor Daniel Olbrychski, który już innego wzięcia nie ma - zadzwonił do swojej dawnej bliskiej koleżanki - która stale jeszcze wzięcie ma - Maryli Rodowicz i drogą emocjonalnego oraz środowiskowego szantażu, przymusił do rezygnacji z opolskiego występu. Być może już ostatniej takiej okazji w jej życiu, bo czas leci nieubłaganie.
Środowisko KOD ziarzy pracuje intensywnie i jest tam ich więcej na tych ich trybunach niż tłumu pod trybunami. Warto przypomnieć występ „BIG Cyca” na Placu Konstytucji w Warszawie, jako ukoronowanie Marszu Wolności, który nie zachwycił ani też chluby temu miejscu nie przysporzył. Nie wiem gdzie się teraz podzieją owi zrezygnowani twórcy estrady - chyba tylko owsiakowe „błota Jarocińskie” będą dla nich szeroko otwarte. Ale czy to jest jakaś poważna kariera?
Do sprawy włączył się prezydent Opola zatrzymując budowę opolskiej sceny: "Nie zgodzę się na festiwal kiczu" - mówi Arkadiusz Wiśniewski, dawniej z PO, i zakazał wstępu TVP na teren festiwalowego obiektu. Mianował się w ten sposób na muzycznego arbitra choć takie ambicje przez ostatnie lata jego prezydentury się nie ujawniały. Może uda mu się zorganizować w tym roku festiwal dla KODu ale znając gusta tego środowiska wielkiej sztuki z tego nie będzie.
Pojawia się wprawdzie tu i ówdzie jakaś mglista nadzieja, że impreza zwana „Festiwalem opolskim” przejdzie w tych sprzyjających warunkach artystyczną odnowę. Miast matuzalemów może w końcu zobaczymy prawdziwe artystyczne odkrycia? A to, co przypadkowo przez lata się na tamtych deskach gromadziło, poddane zostanie zdrowej selekcji artystycznej gremiów bardziej do tego uprawnionych.
Inne tematy w dziale Kultura