W pamiętnym roku 2001 w Ameryce powróciła do łask patriotyczna pieśń, uznawana za nieoficjalny hymn - „God Bless America”. Na przystankach i ławkach w parkach, na domach farmerów stanu Tennessee pojawił się ten tytuł i masowo wywieszano flagi. Pieśń tą śpiewano powszechnie, ze łzami w oczach lecząc ból po ataku na World Trade Center i Pentagon. W mieście Nashville, gdzie na jednej ulicy można znaleźć kościoły dziesięciu denominacji chrześcijańskich i Europejczyk się gubi, ożyły pieśni i otworzyły się kościoły dla każdego. Na Pasterce w jedynym chyba kościele katolickim gęsty tłum rozpierał ściany a pod świątynię podjechały limuzyny milionerów i weszli też biedacy zwykle żebrzący w Downtown. Amerykanie wspólnie ławami szli do Komunii Świętej i był to dla mnie obraz znajomy naszego kościoła powszechnego.
Wedle amerykańskiego ośrodka badań PEW, pomimo iż w kraju tym postępuje laicyzacja szczególnie wśród ludzi młodych, to jednak wyborcy w ostatnim roku także postawili na chrześcijan - ponad 90% wybranych kongresmenów wyznaje wiarę chrześcijańską. „Zdaniem jednego z dyrektorów instytutu Pew – Gregory’ego A. Smitha, trudno jest wyjaśnić, dlaczego skład Kongresu z religijnego punktu widzenia jest tak silny i stabilny, zwłaszcza jeśli uwzględni się fakt, iż „jest on owocem 535 oddzielnych wyborców, z których wszyscy mają własne, odrębne cechy”. Jednocześnie zauważył on, że ukazuje to pozytywny wymiar czynnika religijnego. „Wielu Amerykanów mówi nam, że gdy chodzi o urząd prezydenta. ważne jest, aby podzielał on ich wiarę religijną” – oświadczył Smith. Dodał, że dla polityka bycie niereligijnym może stanowić obciążenie.” (http://wpolityce.pl/kosciol/322053-usa-ponad-90-proc-czlonkow-nowego-kongresu-to-chrzescijanie)
Europa zdaje się zapominać o tej jednoczącej sile tradycji religijnej. Laicyzacja dotknęła najbardziej państw tzw. jądra Europy -silniej Francji i nieco mniej Niemiec. Dlatego być może tak trudno się porozumieć w europejskiej wspólnocie. W obliczu islamu nie ma Europa dość silnej ideowo odpowiedzi. Chyba, że uwierzy w siłę tradycji, na której wyrosła i którą tak chętnie odrzuca.
W wywiadzie dla „Die Welt” zatytułowanym: „ 30 milionów imigrantów może przybyć do Europy” - przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani obawia się tej fali uchodźców i mówi o pomysłach zaradczych. Ale mówi też o Europie:
- "Europa dla mnie to nie jest euro ale nasza wspólna cywilizacja. Europa jest wtedy gdy czytam Moliera, słucham Beethovena czy Mozarta. To jest nasz język i fakt, że mogę swobodnie wyrażać swoją opinię. To także jest nasz chrześcijański fundament. Bez względu na to gdzie jestem - czy w Berlinie, Sztokholmie czy w Lizbonie - kościół znajdę wszędzie.
Die Welt: Dzisiaj w większości miast są także meczety. Czy nie obawiasz się obcej dominacji jeśli w przyszłości, jak powiedziałeś - przybędzie kilka milionów uchodźców?
Tajani: Kto ma silną tożsamość nie musi się obawiać obecności innych. Musimy bronić naszej tożsamości. Dlaczego wszyscy kiedyś chcieli zostać mieszkańcami starożytnego Imperium Rzymskiego? Ponieważ była ufność i był porządek. Jeśli nie będziemy bronić naszych wartości, nowi przybysze ustanowią swoje zasady. USA pokazują, w jaki sposób to zrobić. Tam jest flaga przed wielu domach.
Die Welt: Czy chciałbyś by pojawiła się flaga na frontach przydomowych ogródków we Włoszech? włoska czy europejska?
Tajani: Obie.
Die Welt: Chcesz europejskiego patriotyzmu?
Tajani: Patriotyzm to nie jest nic złego. Jeśli kocham mój kraj, mój naród, kuchnię i kulturę to nie jest to skierowane przeciwko komukolwiek. Nawet ktoś, kto urodził się w Afryce, może być Europejczykami. Integracja działa najlepiej, jeśli sam zachowasz silną tożsamość. Tylko słabi dają się skolonizować." ( https://www.welt.de/politik/ausland/article163215714/Dann-werden-30-Millionen-Einwanderer-in-die-EU-kommen.html)
Dawno to niesłyszany w Europie język, który znowu brzmi znajomo i zrozumiale. Jakby wydobyty z czeluści niemal zapomnienia o tym jaka ta Europa na prawdę jest. Jest zupełnie inny niż ten, którym posługuje się Komisja Europejska i jej groźni Komisarze, którzy w imię demoliberalnych wartości europejskich karcą nas i straszą sankcjami za obronę tego co dla Polaków ważne. Trzeba docenić Przewodniczącego Antonia Tajani, uczepić się tej ważnej zmiany jako nadziei, że nastąpi powrót do korzeni europejskości także w myśleniu eurokratów. Skoro udało się wybrać nowego szefa PE to może także nareszcie ustąpi J-C Juncker. Jeśli nawet nie stanie się to pod wpływem listu naszej posłanki to może całe to nieszczęście z Junckerem zostanie w końcu uznane za obciążenie dla autorytetu KE i już więcej nie do zniesienia.
Konserwatysta Antonio Tajani, przyznaje się do kościoła katolickiego a także do tradycyjnych wartości europejskich. W pielęgnowaniu tychże widzi jednoczącą Europę siłę zdolną obronić przed kolonizacją obcych cywilizacji. Czy jest dla nas ważny fakt, że przywódca przestrzega Dziesięciu Przykazań i szanuje tradycję historyczną - jakim kryterium kierujemy się wybierając przywódców?
Inne tematy w dziale Polityka