PO musi być w wielkim strachu, że Tusk do kraju może powrócić, skoro popada w tak skrajne sprzeczności, by wyrzec się swojego partyjnego kolegi na rzecz dawnego szefa, który ją dla lepszej kariery opuścił. Skutki tego opuszczenia PO przypłaciła powolną destrukcją aż po obraz dzisiejszy.
W konfrontacji Tusk kontra Saryusz-Wolski najważniejsze staje się zagadnienie lojalności. Okazuje się bowiem, że lojalność partyjna jest dla posłów PO ważniejsza niż lojalność jako wartość nadrzędna i potocznie rozumiana jako stosunek do ojczyzny. Nad tą partyjną "nielojalnością" swojego Saryusza biadolą najgłośniej posłowie, którzy w odległym Tusku stale wodza widzą. Natomiast europosłowie Lewandowski czy Thun, jakby jednak inną lojalnością się kierują i ich język pokrętnej nowomowy przypomina czasy dawnych sojuszów z bratnim Związkiem Radzieckim, tyle, że teraz to się nazywa Unia Europejska i jej nadrzędny nad ojczyzną interes. Wybraliśmy ich w kraju ale komu oni wierność przysięgali?
Warto przypomnieć w tym miejscu poselskie ślubowanie składane na początku nowej kadencji sejmu przez każdego posła:
Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej
O tej przysiędze Tusk także dawno zapomniał i nasze wszystkie pretensje do Tuska ujmuje to jedno słowo - lojalność, której mu brakuje. Choćby tylko z tego względu, że występuje w opozycji do demokratycznie wybranego rządu polskiego, jego stanowisko szefa RE jest dla naszej stabilności niekorzystne. Wtrąca się w polskie sprawy z pozycji urzędnika europejskiego a na dodatek ma sporą grupę sympatyków po stronie opozycji parlamentarnej i europarlamentarnej, która wielokrotnie wykazała się nielojalnością i próbą destabilizacji państwa. Zadaniem przewodniczącego Rady Europejskiej jest godzenie, szukanie konsensusu między państwami. W wypełnianiu tego zadania nasz Tusk się nie sprawdził nie tylko w stosunku do Polski. Powielając agresywny ton Junckera w negocjacjach z Brytyjczykami nie zapobiegł Berxitowi. Naraził na perturbacje stosunki transatlantyckie stawiając USA w szeregu wrogów Europy. To nie jest ten talent dyplomatyczny jakiego po tej funkcji należałoby oczekiwać.
Usunięcie, przez jej szefa Josepha Daula, Saryusz- Wolskiego z EPL tylko Parlament Europejski obnaża i potwierdza, że to ani o polski ani też o europejski interes tutaj chodzi.
Natomiast utrata szefostwa Rady Europejskiej na rzecz socjalistów byłaby całkiem niezłym rozwiązaniem. Dziwi nawet, że Berlin nie bierze pod uwagę takiej kalkulacji tylko kurczowo trzyma się starych zdobyczy. Wedle unijnych targów dałoby to szansę na utrzymanie przez chadeków stanowiska szefa KE. Socjliści, wraz z odejściem Schulza utracili szefa PE na rzecz konserwatysty Tajaniego. Teraz będą chcieli jakiejś rekompensaty. Gdyby socjaliści coś dostali za tą stratę, to mogą zgodzić się na chadeka w miejsce Komisarza J-C Junckera.
Mówi się już bowiem głośno o dymisji szefa KE Junckera, która jest przewidywana zaraz po marcowych obchodach sześćdziesiątej rocznicy Traktatów Rzymskich, uznawanych za początek UE. W każdym bądź razie takie są naciski i podobno sam Juncker ulegnie. A nowy człowiek na tym miejscu jest pilnie potrzebny.
Biała Księga Junckera, czyli pięć scenariuszy rozwoju sytuacji w UE, nikogo nie zadowala i jest typowo urzędniczym produktem pomysłów wziętych z nieba ale nie dotykających prawdziwych problemów, które w UE narosły i zagroziły jej stabilności. Brak przede wszystkim diagnozy przyczyn kryzysu UE, kłopotów euro, Brexitu, nie ma też analizy właściwych postępowań zaradczych, które mogłyby Unię uzdrowić zgodnie z oczekiwaniami jej państw członkowskich. Nasz europoseł Saryusz- Wolski byłby na pewno świetnym szefem Komisji Europejskiej i gwarantem, że Unia pójdzie w kierunku oczekiwanych zmian. Ale o tym można tylko, ale i trzeba, marzyć.
Inne tematy w dziale Polityka