Zabetonowane niebo Kornwalii - tak ktoś je nazwał za jego świetlistą jednorodną szarość. Takie jest też niebo Królestwa Windsorów w „The Crown”, pod którym młoda Elżbieta wkłada na głowę symbol nowej dla niej władzy. Do codziennej sukienki - dźwiga piękny i bogaty, złoty i zdobiony szlachetnymi kamieniami - ponad dwukilowy ciężar majestatu i przechodzi po korytarzach Pałacu Buckingham za swoimi dziećmi, by w codzienności okrzepnąć przed nieznanym brzemieniem - dniem koronacji.
Namaszczenie Królowej olejami w Katedrze Westminsterskiej i hołd złożony przez Filipa swej małżonce to koniec świeckiego życia młodej kobiety. Koniec zwykłych przyjemności, nawet osobna sypialnia i codzienny trud reprezentowania posłannictwa i stabilności monarchii. Królową widzimy ciągle przy pracy nad przygotowaniem mów do kolejnych wydarzeń, w których nieustannie musi brać udział.
Z ust premiera Churchilla dowiaduje się Elżbieta jak wielkie są jej ograniczenia. Parlament nie zezwala aby książę Filip zabawiał się w pilota, potem nieco ustępuje dopuszczając loty bez akrobacji. To parlament decyduje co wolno królewskiej rodzinie, a czego nie wolno. Parlament wprowadza też w błąd i zwodzi królową gdy ta chce zgody na małżeństwo siostry zakochanej w rozwodniku. Największy i nieubłagany opór stawia jednak Kościół Anglii. Małgorzata, tylko opuszczając kraj na zawsze i wyrzekając przywilejów królewskiej rodziny, może spełnić swoje pragnienie.
Przeszłość wuja, króla Edwarda - króla bez królestwa, przewija się i ciąży nad losem i rozterkami Elżbiety. To przez niego ojciec Elżbiety został królem wbrew swej woli a za sprawą historycznej konieczności - biedny król jąkała.To Edward skazany na rezydowanie w Paryżu w końcu ją utwierdzi w słusznej stanowczości, dla dobra królestwa ważniejszej niż jednostkowe szczęście siostry.
Zabójczy Smog Debora w ciągu paru dni grudnia 1952 roku spowoduje śmierć 12 tys. Londyńczyków. Osłabia się pozycja Churchilla dawno już krytykowanego za nieudolność. Ale to właśnie młoda królowa znajdzie te wielkie słowa zdolne ukoić ból rezygnacji z urzędu.
Samotne pasje, nie podzielane z księciem Filipem, to ukochany surowy szkocki krajobraz i hodowanie szlachetnych koni. Królowa - w stroju zwykłym, pospolitym płaszczu i kaloszach - tam jedynie jest wolna w zwykłej ludzkiej wolności. Filip, upokorzony byciem w cieniu, rekompensuje swoją zbędność nocnym życiem. Elżbieta jest osamotniona w wymuszonych decyzjach, które najbardziej dotykają jej bliskich.
Znamy historię Tudorów i Henryka bezwzględnego, szalonego i okrutnego. Współczesne królestwo jest zupełnie inne, rozważne, wrażliwe na krytykę mediów lecz trwałe.
Mądrość królestwa, jego filozofia stabilizującego trwania na straży cnót i pokoju - poprzez wyrzeczenia i ograniczenia jakich doświadcza monarchini - nabiera zakorzenienia w realnej historii czasów nam nieodległych. Zaczynamy rozumieć oddziaływanie tej mądrości na fakty nam znane.
To tylko skrawki wyrwane z całości dziesięciogodzinnego serialu - osobliwości, które najbardziej mnie poruszyły choć dla wszystkich jest tam mnóstwo jeszcze innych atrakcji. Oczy królowej są mlecznoniebieskie jak wody oblewające Albion przy cichej pogodzie. Piękna aktorska rola pięknej kobiety i mnóstwo innych również przepysznych. To tylko pierwsze lata z jej panowania.
Czekam na następne, niecierpliwie.
Brytyjczycy pokochali swoje królestwo na nowo, jego ład, celebrę, obyczaj i trwałość. Punkt odniesienia i moralny drogowskaz. Królewskie śluby, chrzty i pogrzeby w Westminsterskiej Katedrze, parady i urodziny królowej to wielkie narodowe wydarzenia tłumnie przez wszystkich świętowane jako wspólne i osobiste zarazem.
Warto obejrzeć „ The Crown”
Inne tematy w dziale Kultura