Skostnienie lewicy przeszło już w formy totalitarne czego objawy szczególnie drastyczne pokazuje działanie rządu Europy. Zachowania szefa Schulza nie raz narzucające państwom reguły, które trudno było zaakceptować, karcenie przywódców integralnych państw, brak demokracji w instytucjach europejskich. Brak przejrzystości, arbitralność i niejawne procesy legislacyjne ze strony komisarza europejskiego Junckera - osobiście uwikłanego w niejasne interesy - wywołują coraz więcej niechęci.
Jest też wymiar ideologiczny ujęty najprościej w hasło poprawności politycznej, który każe zamykać usta krytykom zapędzania Kościoła do kruchty, laicyzacji życia w jego codziennych wymiarach, odrzucanie całej chrześcijańskiej europejskiej tradycji, aborcji, eutanazji. To już są tematy, które niebezpiecznie jest poruszać. Władcom Europy marzy się twór ujednolicony ideologicznie, zglajszachtowany, łatwy w prowadzeniu, skupiony na zysku i konsumpcyjnym sukcesie. Media europejskie nadają zgodnym chórem jedynie słuszny program ideowy.
W poszczególnych państwach rządy lewicowe już jednak nie radzą sobie z ujarzmianiem społeczeństwa i frazeologia partii socjalistycznych nie zdołała przykryć prawdziwych problemów gospodarczych i społecznych.
Świeży jest przykład wydarzeń sylwestrowych u naszych sąsiadów oraz w Austrii. Ataki na kobiety w Austrii, mimo rozdania tysięcy osobistych alarmów, powtórzyły się. W Niemczech natomiast trwa irytująca już wszystkich debata lewicy nad „rasistowskim językiem” policji, która poprzez użycie terminu „Nafris” profilowała tabuny młodych ludzi z północnej Afryki, zdążające na sylwestra pod Kolońską Katedrę. Dzięki masowym kontrolom udało się powstrzymać groźne wypadki jakie miały miejsce w zeszłym roku. To „Nafris” napierali na Kolonię - mężczyźni, którzy, jak potwierdziła kontrola, pochodzili właśnie z północnej Afryki. Mieszkańcy Niemiec pytają się dzisiaj czy to już będzie tak zawsze, ze do kraju będą zjeżdżać na zabawę „Nafris” z Francji i Szwajcarii, żeby się pod Katedrą zabawić kosztem młodych dziewczyn?
Coraz wyraźniejsza staje się potrzeba zadomowienia i ponownego zakorzenienia w swoich własnych krajach, które jak wszyscy już dostrzegają, zaczynają tracić kontrolę. Także w USA wybór Trumpa świadczy o tym, że demokracje ponownie cenią sobie to co tradycyjne, a co zepchnięte zostało na margines życia politycznego i społecznego. Trump obiecuje odrodzenie amerykańskiej przedsiębiorczości i przywrócenie życia na amerykańskiej prowincji, z której wyprowadzono zakłady pracy do krajów, gdzie siła robocza jest tańsza. Uczyniono to kosztem zapaści całych miast i miasteczek na amerykańskiej ziemi. Globalizacja pokazała swoje okrutne skutki także dla ludności ze światowych potęg.
Skutki tego, co narasta w Europie, rozegrają się w bieżącym roku. Beztroskie i bez wyobraźni narzucenie wspólnej waluty krajom starej Unii i likwidacja granic spowodowały, że jedna autorytarna i bezkrytycznie podjęta decyzja odbiła się powszechnym kryzysem. Popadają w biedę kraje południa, które lepiej radziłyby sobie z własną walutą kontrolując swój własny rynek bez zapożyczania się bezgranicznego w europejskiej drukarni euro i spłacania długów kosztem powszechnego u siebie zaciskania pasa na polecenie bezlitosnych lichwiarzy. Bez widoku na poprawę.
Nikt nie panował nad kontrolą granic dopóki nie postawił się Orban a i tak przeciekają na zachód ludzie nieznanego pochodzenia i zagrażają bezpieczeństwu kolejnych państw.
Idee, które miały jednoczyć UE wyparowały i tylko kilku niekulturalnych i pozbawionych taktu urzędników z europejskiego molocha próbuje czysto werbalnymi pogróżkami zapanować nad sytuacją. Jeszcze mają oni swoje lewicowe media powtarzające swoją pustą mantrę, skompromitowaną w niemal każdym przejawie rzeczywistości. Teraz jest czas dla konserwatystów, którzy w obecnej dobie stają się awangardą zmian. Przywracających zdrowy rozsądek i uwrażliwienie na oczekiwania narodów jako podmiotów, którym służą i dla których działać mają państwa i ich instytucje.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo