O tym szczególnym budynku, który ostatnio tak mocno koncentruje na sobie powszechną uwagę, mówi się w skrócie - sejm, lub budynek sejmu. Ale przecież dla wszystkich jest jasne, że Sejm to posłowie. I tutaj decydująca jest dla aktywności i skuteczności Sejmu większość sejmowa. Zatem słusznie Marszałek zmienił miejsce obrad dla owej większości, która chciała obradować a nie chciała bojkotować prac sejmowych.
Stąd wskazówka jest jasna. Jeśli grupka posłów okupuje budynek sejmowy to Sejm, by uniknąć zadrażnień, a i nie potykać się o problem immunitetu, może się zbierać gdziekolwiek - bo Sejm to przede wszystkim wybrana przez naród grupa ludzi, z których większość decyduje demokratycznie o ustawodawstwie w Polsce.
Mnóstwo jest miejsc w stolicy i nie tylko, w których Sejm może spokojnie obradować. Niech to będzie wskazówką dla posłów - destruktorów życia politycznego, że okupowanie przez nich budynku sejmowego szkody największe może przynieść im samym. Narażają się na śmieszność i ich zachowanie nikogo już nie przekonuje. Przecież nie chodzi im o jakieś powszechne dobro. Raczej burzą się przeciwko niemu. Zatem ogromna większość posłów oraz „wolne media”, jak reszta narodu, zasiądą wszyscy razem przy świątecznych stołach. A awanturnicy będą dyżurować i okupować budynek stale jeszcze nazywany sejmem.
Dochodzą do tego problemy sanitarne gdy grupa osób, która nie ma nic sensownego do roboty zajmuje jakieś pomieszczenia jedząc tam, śpiąc i załatwiając różne inne potrzeby ludzkie. Takie pomieszczenie wymaga w następstwie owego długotrwałego w im zalegania, koniecznego i stosownego odświeżenia, być może nawet dezynfekcji, by owo ponownie nadawało się do użytku i bezpiecznego dla zdrowia z niego ponownego korzystania. Ów budynek trzeba będzie dokładnie przewietrzyć, posprzątać i sprawdzić czy jakieś krety i pluskwy się tam nie zalęgły.
Inne tematy w dziale Polityka