Największą atrakcją Polski w Europie staje się to, czego u nas brakuje a inni mają w nadmiarze.
Brakuje u nas multikulturowej różnorodności, brakuje kolorowych ludzi bezczynnie wylegujących się lub żebrzących w centrach miast. Brakuje zabiedzonych kobiet z małymi dziećmi, dźwigających zakupy. Tłoku i zaduchu w metrze brakuje.
Brakuje napięcia w centrach komunikacyjnych, lęku i samotnych świąt.
My mamy w soboty wesołe protesty kolorowych grupek manifestujących w swoich partykularnych sprawach albo pod egzotycznymi ideałami.
Mamy również żywą tradycję Drogi Krzyżowej idącej przez centrum miasta, Pochód Trzech Króli, procesje Bożego Ciała wokół katedry z sypanymi przez dzieci kwiatami, piękną tradycyjną oprawę Pierwszej Komunii Świętej.
Mamy schodzące się do świątyń strużki ludzi z kolorowymi koszyczkami wielkanocnych pisanek.
Mamy swoje własne. Mamy choinkę w każdym domu gdy zbliża się Bożonarodzeniowa zima. I wigilijny opłatek na stole obok barszczu i ryby. Mamy pięknie. Mamy cmentarze ożywione światłem i dywanami kwiatów u progu listopadowych Wszystkich Świętych, patronów naszych imion.
Europejczycy już tego nie mają, przyjeżdżają do nas i patrzą w co my się tutaj bawimy. Dla nich to przecież zwykłe wolne dni z niewiadomo już jakiego powodu. To jest chrześcijaństwo? Nie rozumieją już o co tutaj chodzi. Patrzą z zainteresowaniem.
Mają nowe tradycje: znicze i kwiaty na miejscach zamachów terrorystycznych i marsze bezsilności swoich rządów.
My mamy spokojne lotniska i tramwaje, wioski sielskie i miasteczka czyste, swoich własnych obrazoburców i swoich chuliganów, ale też świętych i pobożnych. Mamy zwykłych siebie niezwykłych dla zachodniego świata.
Dlatego Polska jest taka atrakcyjna. Taka inna.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo