Szaleństwo kłamstwa w mediach nie daje nam spokoju, jednym burzy tok przygotowań do świątecznej biesiady, innym wprowadza niepokôj w radość adwentową - oczekiwanie dnia pamięci Narodzin Boga wszelkiego stworzenia.
Czy kłamstwa mediôw i sondażowni mają nam zepsuć radość z nadejścia zmiany w naszej ojczyźnie?
W tych gorzkich momentach przypominam sobie ruiny świątyń oglądanych na szlakach podróży po Albionie od szkockiego St. Andrews po Glastonbury Abbey, ofiary wojen i gniewu Tudora, teraz są turystyczną atrakcją. Czy też kościoły na francuskiej prowincji zsekularyzowane przez państwo do roli domostwa, galerii lub oberży. Wszystko to pozostało ale ... jakieś wypaczone w swym przeznaczeniu, pozbawione istotnych wartości, zawłaszone dla pogańskich celów.
Od początku naszej walki o niepodległość i demokratyczny ustrój państwa - największe boje staczamy z kłamstwem. Podobnie dzieje się dzisiaj z demokracją europejską, która wchodzi w nową fazę wykolejenia, fazę postdemokratyczną. Zawłaszczoną przez manipulacje medialne i nieodpowiedzialne słowa polityków domagających się większej władzy. Już mają oni za nic demokratyczne wybory, wolę narodów, pokôj społeczeństw. Rozbudowa niewybieranych struktur UE i narzucanie woli jednego państwa wszystkim 28 pozostałym jest zamachem na to co cenimy sobie najbardziej - decydowanie w jakim świecie będziemy żyć.
"Czerwone śledzie" - złe zapachy mylące właściwe tropy, wypuszczane są wszędzie ale najbardziej skarżą się chyba Polacy i Niemcy. Oni też nie mogą usłyszeć prawdy o swoim kraju. Od piątku "Spiegel" rozpoczął swôj zmasowany atak na Polskę: "Burgerkrieg in Polen" - ostrzega Wałęsa! Kaczyński demonem dyktatury, wielotysięczne marsze protestu w dziesiątkach polskich miast w obronie demokracji i wolności mediôw oraz trybunału - grzmią tytuły gazety.
Kiedy czytam na niemieckich forach dyskusję o Polsce pod owymi artykułami to dostrzegam jednak odmienny ton - ton i myśl podobną do naszych. Oni tam, komentując wydarzenia w Polsce, odnoszą je do własnych problemów z działaniami Markel: nie zauważanie przez rząd protestu 200 - 250 tys ludzi w Berlinie przeciw TTIP ani nieustannych wielotysięcznych protestów w Dreźnie przeciw islamizacji. Podczas gdy kilka tysięcy frustratów w Polsce jest już skandalem europejskim. Oni to widzą.
Piszą: rząd niemiecki też ogranicza władzę ich Verfassungsgericht,
Niemcy wiedzą o dzisiejszej Polsce więcej niż my o ich aktualnych problemach. W większości rozumieją i szanują nasze demokratyczne wybory. Jest też dość wielu dostrzegających prawdziwe korzenie i cele manifestacji KODôw. Dyskutują o tym, porównują do politycznej sytuacji w swoim kraju. Niezadowolenie u naszych sąsiadów rośnie i oni też nie chcą tego co z Niemcami uczyniła koalicja CSU/CDU i SPD. Ważne jest zatem, byśmy także my zrozumieli, że nasi sąsiedzi mają problemy podobne i dobrze nam życzą a to, czego nie rozumieją trzeba im wyjaśniać. Polityka Berlina jest coraz bardziej rozbieżna z poglądami wielu Niemców. "Noch is Polen Nicht Verloren" - czytam często na ich forach.
Manipulujący odbiorcą atak niemieckiej propagandy medialnej w stosunku do Polski ma przestraszyć i przykryć prawdziwy powód złości Merkel: niezgoda Polski na jej decyzje, ktôre szkodzą naszemu krajowi. Chodzi o kontyngenty uchodźców i bazy NATO w Polsce. Chodzi o skutki polityki dogadywania się z Putinem i Nord Stream.
Nie dajmy sobie popsuč radości z tego, co uzyskaliśmy dla naszej ojczyzny - godnego Prezydenta, budzący nadzieje rząd Pani Szydło i nieco lepszy Sejm. To jest moment dla naszego życia i naszej historii wspaniały. Nie pozwólmy kłamstwu - by zrujnowało to, co zaczęliśmy budować.
Inne tematy w dziale Kultura