Każdy może sobie wybrać, po której jest stronie. Jeśli "widzowie to stado durniôw, którzy wszystko kupią" - to męczeństwo Lisa pokazane w telewizji ARD całkowicie pasuje do zgrabnie przyciętej roli ofiary na wojnie o wolność mediów. Pierwszy męczennik-bohater Lis.
Dla innych, którym styl uprawiania publicystyki przez Lisa nie odpowiadał - a nawet mieli go już serdecznie dość i nie mogli się doczekać chwili gdy zniknie z ekranów razem z jego niesłusznie pobieranym ponadnormatywnym uposażeniem - wypowiedž dla telewizji niemieckiej Algemeine Rundfuk Deutschland budzi poważne wątpliwości co do lojalności i patriotyzmu wobec kraju urodzenia.
Ale najbardziej smutne jest to, że poziom niemieckich mediów jest równie marny jak naszych. Można było się przecież spodziewać, że człowiek od antysemickich prowokacji i pogardy dla widza, skorumpowany lizus poprzedniej władzy - nie jest powszechnie szanowanym autorytetem medialnym w Polsce. To powinni Niemcy wiedzieć, chyba, że nie chcą o tym słyszeć, a męczennik Lis jest im potrzebny do własnych politycznych rozgrywek i nacisków. Bo muszą usilnie szukać potwierdzenia, że "w tej Polsce opierającej się solidarmości europejskiej, następuje Orbanizacja."
Naród niemiecki doświadcza tego samego co my - wielkiej manipulacji przez media : - My mamy problemy ale popatrzcie na Polskę, tam to wolność jest zagrożona! - mówią swoim widzom.
Jednak Lis, jako człowiek, który ma na sumieniu publicznie ujawnione prowokacje, te najświeższe antysemickie i skierowane przeciw rodzinie Prezydenta Dudy, oraz niskie moralne kwalifikacje w ogóle - nie powinien być uważany za ofiarę reżimu. Jako zagraniczny pracownik niemieckiego potentata medialnego Axel Springera hańbi także swego pracodawcę,
Stary moderator z tv ARD komentujący los Lisa na tle ponoć "upadającej polskiej demokracji" powinien wykazać się większą przenikliwością a nie upajać, przysłaniającym jasny obraz rzeczy i podbitym sarkazmem, besserwisserstwem. To wielkie rozczarowanie dla wielu Polaków i cień na przyjaźni sąsiedzkiej, która dzisiaj - także Niemcom - tak bardzo jest potrzebna
Histerie Lisa nie dziwią nikogo i nikogo tym nie zaskoczył. On prowadzi grę o życie i robi to we właściwym sobie, paskudnym stylu. Trudno jednak uwierzyć, że Axel Springer całkiem nieświadomie wykazał się taką beztroską.
Niemcy przecież dotychczas starali się być bardzo wyczuleni na wszelki antysemityzm - czy coś się zmieniło?
Inne tematy w dziale Rozmaitości