Na razie nic się nie dzieje. Tylko Merkel z Hollandem lecą dzisiaj do Kijowa a zaraz jutro do Moskwy. Skąd się bierze ten pośpiech najważniejszej europejskiej dwójki?
Amerykanie już mówią o dostarczaniu broni Ukrainie, przed czym ostrzega Merkel. Konflikt na wschodzie zbliża się do nowej fazy, która może spowodować jawne zaangażowanie mocarstw: Rosji i Stanów Zjednoczonych. Kerry właśnie przemówił w Kijowie. Europa nie będzie już mogła zachowywać się biernie.
Ale Europa nie jest na konflikt zbrojny przygotowana. Kiepska niemiecka armia, lepsza francuska ale wydaje się, że niechętna ruszeniu się ze swoich baz. Oba państwa, Niemcy i Francja, najchętniej eksportują swoje nowoczesne urządzenia i technologie militarne, gorzej jest z zaopatrzeniem własnych sił zbrojnych, co drastycznie wykazały ostatnie przeglądy i remanenty.
Aktywniejsze są północne flanki Europy ale południowe kraje natowskie niechętne są zaangażowaniu militarnemu bo pogrążone w tarapatach kryzysu ekonomicznego.
Czy przywództwo niemiecko-francuskie w Europie okaże się dość silne by powstrzymać eskalację konfliktu rosyjsko-ukraińskiego?
Czy grozi nam wybuch, nad którym trudno będzie zapanować i mogą się wyłonić zupełnie nowe potęgi i przywództwa niż te, które dzisiaj urządzają europejski pokój?
Istnieje też poważna obawa, że tchórzliwa Europa podzieli się w kwestii nieuchronnej wojny. Pojawią się granice bogactwa i biedy a nasz kraj zostanie narażony na spadające ze wschodu coraz to grożniejsze odłamki i nadciągające ofiary.
Inne tematy w dziale Polityka