Ostatnie, wartkie wydarzenia właśnie na lewicy każą zastanowić się nad skutecznością strategii politycznej przyjętej przez PiS.
Ciekawe stanowiska jakie tam się zarysowują, zwiastują pewne nowe konfiguracje i lewica ewoluuje. Niedawna "koalicja antyfaszystowska" a więc SLD, Palikota i Kwaśniewskiego - na którą z niepokojem zareagował Jarosław Gowin, jako na prawdziwe niebezpieczeństwo - dzisiaj pokazuje wyraźne rysy i pęknięcia. Przypomnijmy sobie, że owa koalicja zawiązała się w reakcji na Marsz Niepodległości.
Kwaśniewski, właśnie usiłujący powrócić do polityki, najwięcej poparcia zyskuje u Palikota i tylko u niego. Jest także pośrednik poseł Ryszard Kalisz, ale na tym sympatie się kończą. Leszek Miller w kilku ostatnich wywiadach akcję Kwaśniewskiego nazywa "projektem biznesowo-liberalnym", na ktôry prawdziwa lewica nie może się zgodzić. Argumenty krytyczne dostarczył zresztą Millerowi sam Palikot, który ostatnimi akcjami w sejmie wobec marszałek Nowickiej i nie tylko, nie przyspożył sobie ani sympatyków ani też nie zyskał powagi w elektoracie lewicy.
Jednak Miller mówi dzisiaj coś więcej. Staje nie tylko w obronie premiera Tuska ale zaczyna go niezwykle głośno i ponad miarę wychwalać. Mówi, że Tusk lepszym jest premierem niż był nim on sam, czyli Miller, że nabył niezbędnej twardości i z miałkiego liberała w mało znaczącym KLD, stał się wybitnym politykiem i premierem, który odniósł najwiekszy sukces. Pochwały Millera na pewno niezwykle są miłe uchu Tuska. Są wyraźnym przekazem, że Miler woli z Tuskiem niż z Kwaśniewskim, że znajdzie w nim Tusk wiernego i szanującego premiera koalicjanta - byle tylko premier taką ochotę wyraził. W swoich pochwałach nie wspomina wprawdzie szef SLD jakie to wielkie sukcesy rząd Tuska odniósł ale widać wyraźnie, że to, co przeszkadza Leszkowi Milerowi u Kwaśniewskiego, wcale nie jest rażące w liberalnej ideologii i biznesowym entourage'u Platformy Obywatelskiej.
Zatem polityczne wyznanie miłości do Tuska jest ze strony Millera wyraźną dekląracją polityczną. Za Kwaśniewskim stoi wprawdzie oprócz Palikotów Ryszard Kalisz z jego nieznanym zapleczem, manifestowaną niezależnością opinii i wielką popularnością sondażową ale i tutaj Miler ostro stawia sprawę grożąc Kaliszowi nawet usunięciem z SLD, za niewierność.
Koalicjant w rządzie Platformy wyraźnie sondażowo słabnie stąd delaracja szefa SLD jest jakąś perspektywą na przyszłość dla Platformy. Jest taką gdyby nie konserwatyści i Gowin.
Jarosław Gowin dał już dostatecznie wiele sygnałów, że wartości konserwatywne są dla niego najważniejsze. Głosowania jego frakcji pokazały, że w sprawach obyczajowych i kwestiach moralnych bliżej im do PiSu niž rodzimej Platformy. Nieraz wspominał ze zgorszeniem o tych, którzy obrażali prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dla Gowina największym niebezpieczeństwem dla kraju jest powrót lewicy do władzy i w tym także jest prawicy bliski. Czegóż więcej trzeba by okazać odrobinę sympatii i wsparcia dla takich wyraźnych gestôw minisra sprawiedliwości?
Niestety, nie tylko posłowie PiSu ale i jego wierny elektorat umacniają się w okupowanej twierdzy - wyższości moralnej i bezkompromisowości. A przecież alians z konserwatystami jest jedyną szansą dla PiSu. Okazanie sympatii Gowinowi dzisiaj - mogłoby przyspieszyć podział w Platformie i pokazać siłę prawej strony sceny politycznej. Na aferze z Palikotem, która tak bardzo obrzydziła ludziom postulaty wolności obyczajowej, prawica nie potrafi zarobić. Media w dalszym ciągu nie okazują respektu ani PiSowi ani Gowinowi, którzy powinni się pokazać w tym momencie i coś w końcu zyskać dla siebie.
Czy PiS znowu zmarnuje okazję dawaną mu przez los tak jak roztrwonił potencjał armii ludzi, którzy w pospolitym ruszeniu po Katastrofie Smoleńskiej tworzyli Komitety Poparcia Kaczyńskiego?
(Lektura "Napastnika" Jankego pokazuje ile wysiłku trzeba było by Orban doszedł do władzy. Kaczyński dostał to poparcie od elektoratu w jednym zrywie i go nie wykorzystał.)
Inne tematy w dziale Polityka