Bloger Marcin Kacprzak poruszył bodaj że najważniejszy temat opisujący kondycję polskiego narodu politycznego poprzez jej papierek lakmusowy, czyli miłość lub nienawiść do prezesa Kaczyńskiego. Zauważa on, że jest to rzeczywisty podział, a miom zdaniem jedyny i niemal wyczerpujący bo opisujący stan naszego stosunku do państwa.
Opisuje pan Marcin przykłady stosunku do Prezesa, z którymi każdy z nas styka się na co dzień. Niemal nie ma tutaj osób obojętnych a i te, jeżeli są, to w końcu w swej bierności ulegną elektoratowi tylko jednej z tych kategorii.
Spróbuję przemyśleć te stanowiska. Zatem, za co nienawidzimy Prezesa?
Kaczyński stawia stanowczo i radykalnie, jako naczelne, bardzo silne normy moralne, które mają obowiązywać w państwie, a państwo musi być silne.
Jest to stanowisko irytujące ponieważ podważa oczywiste dotychczasowe dokonania państwa polskiego oraz aktualnie nim rządzących, zarzucając im stale niedostateczne kwalifikacje. Jest to stanowisko obłudne mające na celu zdestabilizować wewnętrznie panujący ład, rozbić i skłócić, a w rzeczywistości popsuć państwo, które i bez tego nie jest w łatwej sytuacji.
Kaczyński jest nienowoczesny, nie ma nic do zaproponowania tym, którzy chcą Polski zmodernizowanej na miarę europejską. Nie buduje dróg i nie ma zwolenników w nowoczesnych biurowcach gdzie ta nowa Polska pracuje. Nie dociera do tych, co znają języki i ruszają w świat negocjować w interesie wielkich firm.
Zawłaszcza "patriotyzm" co oznacza, że tylko ta forma patriotycznej ekspresji, którą on prezentuje, jest właściwa. Dzieli naród - bo "kto nie z nami ten przeciw nam!"
Buduje wizerunek wroga każdą swoją wypowiedzią polityczną na wiecach i w parlamencie. Bez wizerunku wroga jego filzofia polityczna nie istnieje. Emocjami zagrzewa tłumy zwolennikôw, którzy zwykle nie są ludźmi aktywnymi gospodarczo, przedsiębiorczymi. Są to ci, którzy oczekują od wodza, że spełni ich potrzeby.
Wywołuje Kaczyński nieprawdziwą wizję nieustannego zagrożenia wrogiem wewnętrznym i zewnętrznym.
Ludzie przedsiębiorczy, aktywni zawodowo i aspirujący do wyższych stanowisk, ludzie, którzy mają jakąś wizję swojego indywidualnego sukcesu w nowoczesnym europejskim państwie - nie rozumieją wartości prezentowanych przez PiS.
Jego partia nie jest ani praktyczna ani pragmatyczna. W złożonej sytuacji politycznej panującej w Unii Europejskiej jak i na zewnątrz radykalizm polityczny i sztywny gorset moralny jedynie utrudniają dogadywanie się z sąsiadami, zwiększają wrogość w otoczeniu Polski.
Odwoływanie się do emocji ludu umniejsza szanse na budowanie potrzebnego nam ładu, skłóca ludzi, którzy powinni zająć się współpracą, budowaniem własnego dobrobytu. Jego idee nie mogą być żadnym pożytecznym napędem dla skomplikowanych procesów toczących się w świecie. Tam potrzebne jest trzymanie ręki na pulsie i stałe dostosowywanie się do zmieniających się warunków.
Kaczyński dowiódł już kilka razy, że nie jest także zdolny do podzielenia się władzą, ani kompetencjami czy do działania w zespole. Odejścia ambitnych młodych ludzi z tej partii są dowodem, że Prezes nie docenia innych, wierzy tylko sobie i wybranemu otoczeniu.
Ogromne napięcie między zwolennikami a wrogami bierze się z faktu, iż patrząc uczciwie i wprost - niczego jednak nie można Kaczyńskiemu zarzucić, ze wszystkim można się jakby zgodzić, gdy się go słyszy.
Ale Kaczyński ciągle powadzi ludzi na wojnę - a przecież każdy widzi gołym okiem, że nasze miasta robią się coraz piękniejsze a ludziom żyje się lepiej pod spokojnymi rządami Platformy. Jego wizja dla Polski jest jakąś formą niejasną, zdeformowaną.
Stąd niewiara w uczciwe intencje i podejrzenie o manipuację są największą przyczyną irytacji. Stąd taka silna werbalnie nienawiść.
Tyle moich luźnych i nieuporządkowanych refleksji w imieniu tych, co nienawidzą Kaczyńskiego.
Potem będą te o miłości do Prezesa.
Inne tematy w dziale Polityka