Od trzech lat obserwujemy jak ruch Antify buduje armię swego przeciwnika - mobilizuje i umacnia młodzieżowe ruchy niepodległościowe w Polsce.
Antifa to twór w Polsce sztuczny. To ideologia wymyślona, która poprzez przypisanie przeciwnikowi cech obrzydliwych i ludzkości wrogich, cech faszystowskich - miała na celu spacyfikowanie tradycyjnego rozwoju wydarzeń w kraju przechodzącym duchową transformację ku niepodległosci. Miała pozyskać dla siebie pokolenie młodych, wchodzących w życie Polaków, wyzwalając w nich "bunt przeciw staremu" i wykorzystując ów bunt dla swoich politycznych zamierzeń.
Oderwanie ich od etosu solidarnościowego, drzemiacego jeszcze w pokoleniu rodziców, z ich tęsknotą za wspólnotą narodową, która obudziła się w wielkich dniach Sierpnia 1980 roku.
Nowoczesna młodzież z domów światłych i często zamożnych, szczególnie ta gimnazjalno-licealna, spragniona wolności, tolerancji, nowoczesności i otwarcia na świat, z łatwością dała się uwieźć urokom rewolucyjnego protestu, by czuć się lepszym i bliżej zachodniej cywilizacji. Przeciw zaściankowości starszego pokolenia wymyślono dla niej ten niby ciążący na Polakach faszyzm, którego przecież w Polsce nie ma! Wmówiono im, że patriotyzm i wspólnota narodowa to właśnie faszyzm.
Trzy lata temu, zaopatrzeni w Gwizdki Blumstajna, młodzi ludzie zebrali się dość licznie by agresywnie zaatakować Marsz Niepodległości. Siły po obu stronach były jeszcze wtedy niemal porównywalne w swej liczebności - kilka tysiecy młodych po każdej ze stron. Rok temu antyfaszystowska "Kolorowa Niepodległa", ubogacona o gejowską ideologię Palikotyzmu, stosowała już tylko wiec barykadowy na szlaku Marszu Niepodległości, który zdążył tym razem niebezpiecznie urosnąć w kilkunastotysięczną siłę. W tym roku niewielka, podobno kilkusetosobowa, liczba Antyfaszystów gdzieś tam manifestowała sobie poszczukując za Szczuką i Kurkiewiczem. Mocniej reprezentowali się w przyjaznych im mediach niż na ulicach. Tymczasem Ruch Narodowców opanował centrum Warszawy. Także i innych miast.
Nie udało się w Polsce zakorzenienie demoliberalnej ideologii na wzór zachodniego rozmemłania. Tam, gdzie naturalne wspólnoty narodowe rozcieńczane są w egoistycznym liberalizmie, obiecującym osobistą nieograniczną wolność z jednej strony, z drugiej zaś pętane we wszechobecnej zależności od biurokracji struktur państwowych, gdzie każdy przejaw ludzkiej aktywności w obwarowuje się stertą przepisów, zakazów i nakazów.
Zachodnie wspónoty Niemców i Francuzów czy Anglików i Austriaków - świetnie się jednak potrafią obronić przez wykorzenieniem z narodowej wspólnoty. Łaczy ich tam mnóstwo organizacji i stowarzyszeń oraz udział i wpływ na lokalną samorządność. Te narody radzą sobie całkiem nieźle.
Naszego narodu w sensie wspólnotowym nie ma, nie jest uznany przez państwo w swoich aspiracjach, jest całkowicie niemal wyręczany przez biurokrację.
Zaściankowi, tak naprawdę, są właśnie ideolodzy Antify, żerujący na niewiedzy i fałszywym obrazie narodów cywilizacji zachodniej.
Wulgarność i programowy agresywny język Blumstajna, Kurkiewicza czy Szczuki budzi wstęt i obrzydzenie. Uprawiana przez nich propaganda zniechęcania do tradycyjnych wartości etycznych i narodowych napotkała jednak na masowy opór młodych ludzi. Wzbudziła w nich bunt i wzmogła poszukiwanie swego miejsca w historii Polski, badanie tej historii i szukanie jej bohaterskich wzorców.
W ten sposób Antifa wyzwoliła wielki masowy sprzeciw i obudziła szlachetne żywioły.
Wielotysięczne oddziały policji jawnej i tajnej, które wystąpiły 11 listopada przeciw Marszowi Niepodległości, stworzyły upragniony teatr wojny. To było dla tego żywiołu młodych wielkie wojenne starcie, chrzest bojowy, którego nie zapomną. Już pragną powtórki tych chwil. Rozpamiętują akcje uliczne i emocje z tym związane.
Nasza niepodległość przecież nie stała się w wyniku jednego historycznego aktu, wydarzenia zmieniającego nagle nasz kraj z podległego w niepodległy. Dowody na to znajdujemy w licznych przejawach stale obecnego dawnego systemu politycznej zależności a także stałej obecności ludzi, ekonomicznych układów, czy niejasnych relacji międzynarodowych i zewnętrznych zależności. Młodzi doskonale to wiedzą ciągnąc ze sobą dawne, ale stale dla nich aktualne, hasła Solidarności i dodając te, przez siebie ułożone na polu walki.
Słusznie więc mówi Robert Winnicki o "republice okrągłego stołu", wszyscy dokładnie rozumieją co ma na myśli. Tak politycy jak i zwykli Polacy wiedzą do czego i do kogo odnosi się to określenie.
Zaniepokojenie wobec niezgody Młodzieży Wszechpolskiej na ową republikę wykazały jednak zgodnie wszystkie ugrupowania polityczne. Lewica, zupełnie słusznie gdy patrzy się na jej "hamulcowy" rodowód, chce nawet delegalizacji młodzieżowych ugrupowań.
Zasługi Blumsteina i Szczuki dla rozbudzenia aspiracji młodych patriotów podkreśla Ziemkiewicz i Kłopotowski. Ten drugi obawia się jednak, że nadmiar pychy z polskości i niechęć do Unii Europejskiej u młodych narodowców zaowocować może niechęcią do doskonalenia się i pozostawanie przy niskich aspiracjach Polaków.
Natomiast Jarosław Gowin nie obawia się faszyzmu w Polsce. Twierdzi, że go nie ma. Największe zagrożenie, jakie widzi dzisiaj, to odradzanie się mocnego ugrupowania centrolewicowego pod egidą Aleksandra Kwaśniewskiego, polityka wygłodzonego na uboczu oficjalnej polityki. Nowa lewica ma połączyć Palikota i SLD a zaowocuje nie tylko polityczną siłą ale i silnym gospodarczym zapleczem środowisk biznesowych, które za Kwaśniewskim zawsze stały. Co dla nich znamienne to fakt, że są one przeciwne wydobyciu gazu łupkowego w Polsce. Już samo to świadczy o działaniu przeciw polskiej racji stanu.
"Za Europą przeciw faszyzmowi" to hasło wiecu, który szykują na sobotę w sejmie na nowo połączeni politycy lewicy. Podobno w odpowiedzi na zawiązanie się młodego Ruchu Narodowego na Marszu Niepodległości, będą demonstrować swoje ideały.
Demiurg Antify pokazuje jawnie swoje oblicze. Partia antyfaszystowska i proeuropejska już pblicznie ogłasza, że chce władzy nad Polakami a w interesie Europy. Partia Kwaśniewskiego ma zatem szanse zadowolić rządy wszystkich naszych ważnych sąsiadów: ojczyźnie Gazpromu obiecuje zatrzymanie procesu wybijania się na niepodległość energetyczną a zachodowi święty spokój z Rosją i pielęgnowanie niemieckich interesów na wschodzie. Pozazdrościł eksprezydent Kwaśniewski oligarchom wschodu i buduje sobie i swoim lepszą przyszłość, kosztem narodu oczywiście.
Młodzież licznie zdeklarowała się po stronie narodowej sprawy lecz partie polityczne pospiesznie odcięły się od niej. Także prawica, która zareagowała w interesie swoich krótkowzrocznych celów, lecz postąpiła raczej pochopnie, gdyż to ta właśnie młodzież będzie jej sojusznikiem w wyborach. Oczywiście dopóki nie zajdzie okazja do wymiany pokoleniowej na scenie politycznej.
Spora część tej młodzieży to nie są mamisynkowie. Dla nich wzorem są bohaterowie "Sprawy honoru" i Żołnierze Wyklęci. I to jest dobrze, że tacy właśnie oni są. Tacy są potrzebni na codzień i na czas gdy ojczyzny bronić będzie trzeba.
Jak jednak na Europejsko-antyfaszystowską lewicę, na demiurga Antify w naszej polityce zareagują politycy prawicy?
Na razie Tusk razem z całą Platformą dał się ponieść zwalczaniu TV TRWAM z obawy o swoje doraźne interesy. Lewica ma swoje media potężne a i te państwowe są na jej usługach gdy przyjdzie czas. One słabnącej PO już nie pomogą.
Kto ma media ten ma władzę - władzę nad "średnią-przeciętną" naszej zbiorowej wiedzy o rzeczywistości. Ta "średnia przeciętna" wie tylko tyle, że telewizyjny obraz z centrum stolicy w Dniu Niepodległości, obraz czerwono płonącego kłębowiska walki ludzi i policji, ją przeraża.
Zadaniem prawicy powinno być wytłumaczenie zwykłym ludziom tego co naprawdę dzieje się w kraju. Odcinanie się od Ruchu Narodowego dzisiaj, chwilowo wygodne politycznie, nie służy naszej przyszłości, pozostawia inicjatywę w rękąch przeciwników narodowych aspiracji.
Inne tematy w dziale Polityka