Miejmy nadzieję, że tak właśnie się stanie, że rozpoczęta przez Gowina ostra walka z " sitwą części środowiska prawniczego" nareszcie rozpocznie uzdrawianie wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Państwo prawa przestanie być pustym sloganem i wypełni się treścią rządów prawych czyli sprawiedliwych.
Stwierdzenie, że minister ma "w nosie literę prawa a idzie mu o jego ducha" dla wszystkich jest jasne. Pokrętne krytyki "telewizyjnych fachowców" mają na celu jedynie obrazić ministra i podważyć jego autorytet.
Pospieszny sojusz SLD i Ruchu Palikota przeciwko emocjonalnej wypowiedzi Gowina pokazuje jak na dłoni jakie są prawdziwe intencje tych partii politycznych. Im nie chodzi o dobro wspólne i świetnie się czują brylując w panujacym chaosie.
Minister filozof to dziś brzmi jak obelga. A kto powiedział, że prawo jest ponad filozofią? Moim zdaniem filozofia jest pierwsza, jest ponad. Pierwsze jest przecież filozoficzne stanowisko w sprawie kondycji człowieka a potem kwestie bardziej szczegółowe, jak prawa mu przysługujące i ograniczające go. Zatem są one przecież zmienne i zależne od aktualnego tu i teraz. Mieliśmy już rządy różnych praw w niedalekiej historii, podlegające ideologiom a zatem od nich zależne i wiemy, że prawa nie są czymś obiektywnym i niezmiennym. Nie są też jakimś dobrem bezwzględnym.
Irytujące dla zdrowego rozsądku jest nie tylko zarzucanie Ministrowi niewiedzy prawnej, a przecież jego doradcami są prawnicy, ale także ograniczanie jego kompetencji w rozstrzyganiu problemów z uczciwością pracowników wymiaru sprawiedliwości. Dlaczego minister ma nie mieć prawa do oceny rozstrzygnięć spraw sądowych, co do których istnieją poważne i powszechnie moralnie bulwersujące zastrzeżenia ?
Wcześniej nasz Minister Sprawiedliwości naraził się PSLowi, który zadowolony jest z istniejącego stanu rzeczy na prowincji, nad którym PSL panuje sobie niepodzielnie mając swoje lokalne układziki.
Za sprawą uwikłania polityków PO w aferę Amber Gold, na naszych oczach dokonuje się ten właściwy podział polityczny gdy przyszło do porządkowania prawdziwych bolączek w państwie. Gowina poparła Solidarna Polska oraz, jeszcze nieśmiało i z pewną nieufnością, PiS.
Nie wiemy dlaczego Amber Gold musiał upaść ani też czemu padły linie OLT Ekspress. Tego możemy nie dowiedzieć się nigdy. Ale kiedy zawiodły instytucje wymiaru sprawiedliwości te właśnie ugrupowania przystąpiły do swoistego sojuszu. Jeszcze tylko nie wiadomo ilu posłów Platformy zgadza się z ministrem Gowinem, ilu naprawdę go popiera? W partii władzy na pewno mamy dzisiaj do czynienia z wewnętrzną walką. Premier, zgadzając się na poczynania Gowina chce dowieść, że w afery został uwikłany niesłusznie i zależy mu na ich rozwikłaniu. Czy w tym stanowisku wytrwa, to już inna sprawa.
Na razie toczy się szczególny polityczny proces, który być może doprowadzić do właściwych politycznych aliansów, szczególnie ważny gdyby miało dojść do osłabienia Platformy czy upadku jej politycznego przywództwa. Koalicji budowanych na wspólnych celach. A przecież PiSowi chyba w dalszym ciągu o prawość idzie? Na razie demagogiczne krytykanctwo niektórych posłów tej partii pod adresem Gowina bardzo mnie niepokoi.
Wszystkie znaki w krajowej polityce wskazują, że tylko koalicja POPiSu zdolna byłaby do zmian fundamentalnych i żadna z tych partii nie jest w stanie dokonać tego samotnie. Nasycenie partii prawicowych już się wypełniło i próby budowania nowych tworów nie udają się. Widać to po PJNie czy SP. Widać także, że PO ma swój właściwy elektorat, specyficzny i mniej radykalny pisowski. Nie można więc liczyć na to, że przejdzie on na stronę zbyt siermiężnego PiSu.
W 2005 roku mieliśmy wielką szansę, szansę na budowę nowoczesnego państwa europejskiego. Tą szansę utraciliśmy ponieważ nie doszło do koalicyjnego rządu POPiSu.
Sytuacja roku tamtego doczeka się zapewne powažnych analiz naukowych.
Rysa obecnie klarującego się podziału w poprzek dotychczasowych koalicji i partii sympatyzujących z rządzącą, stwarza podobną nadzieję jak wtedy. Nie ma w Polsce szansy na przełom polityczny bez nowego sojuszu tych dwóch partii, Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Kto myśli inaczej jest po prostu politycznie naiwny i liczyć głosów nie potrafi. Postsolidarnościowe ugrupowania mają ok. 70% poparcia. Jest to ogromna liczba zwolenników. PSL, SLD i RP to nie jest więcej niż 30% elektoratu. Jedyną szansą jest zatem powrót do pomysłu z roku 2005.
W tym celu należy szukać sojuszników i poperać działania takie jak te, które rozpoczyna Gowin. Przecież o to właśnie kiedyś Pisowi chodziło? Dlaczego więc teraz wysyła na pierwszą linię zgryźliwych ideowców miast łapać okazję do zmiany polityki.
Wszyscy, którym na Polsce zależy powinni dzisiaj poprzeć Gowina bez względu na sympatie polityczne. Zawieszenie na Gowinie naszych wielkich oczekiwań na pewno wzmocni jego pozycję i poczucie odpowiedzialności za konsekwencje w podjętych działaniach. Doraźnie może to Gowinowi utrudnić życie ale w dalszej perspektywie pokazuje, że są w Platformie siły na których można budować lepszego koalicjanta dla Pisu, niż ten nieudany Tuskowy.
Inne tematy w dziale Polityka