Tak się właśnie stało, że w powszechnej świadomości Polaków PiS jest partią smoleńską. Jej najwierniejszy zwolennik tego właśnie się spodziewa, że prawda smoleńska musi być pierwszym celem. Bez niej nie ma wolnej Polski.
Czego zatem wyborca może oczekiwać po tej partii gdy tylko zdobędzie władzę?
Oczywiście załatwienia sprawy smoleńskiej.
Czy jest to cel równie podstawowy dla szerszego elektoratu? Wątpię. Nalepka "partia smoleńska" jest już od dawna używana przez przeciwników PiSu jako epitet wskazujący na ograniczenie możliwości tej partii do jej jedynego i podstawowego celu politycznego. Nie rokuje to PiSowi dobrze jeśli idzie o szanse na przejęcie władzy.
PiS jest jako ta cierpiąca matka. Wszyscy współczujemy zbolałej po śmierci dziecka matce, nieutulonej w żalu wdowie, ale zawsze znajdzie się w rodzinie ktoś, kto zadba o dom, podejmie odpowiedzialność za tych co żyją, zadba o ich dobrobyt by rodzina nie podupadła lecz trwała nadal.
Mamy w kraju właśnie taką sytuację, że demoralizacja władzy coraz bardziej zagraża naszym wspólnym interesom, naszemu dobru wspólnemu, naszemu bytowi. Dlatego oczekuję od opozycji, że wydobędzie się z traumy, wyjdzie z tego Smoleńskiego Getta i pokaże, że jest zdolna do podjęcia odpowiedzialności za kraj by się nam nie zapadał.
Refleksje moje zbiegły się zupełnie przypadkowo z oświadczeniem Arcybiskupa Michalika w przeddzień wizyty Patriarchy Rosji w Polsce. Wiemy, że Arcybiskup skrytykował używanie sprawy smoleńskiej w rozgrywkach politycznych. Tyle, i tylko tyle.
Spotkanie z Kościołem Prawosławnym jest swoistym przygotowaniem do wizyty Benedykta XVI w Rosji. Zwiastunem tego epokowego kroku Kościoła Powszechnego, który po latach komunizmu chce się spotkać z duszą rosyjską i jej okazać swoją przyjaźn i bliskość we wspólnej wierze. Wizyta papieża w Rosji, której przecież tak bardzo pragnął Jan Paweł II, staje się bliższa urzeczywistnieniu. Siła, tradycja i dorobek duchowy prawosławia są jednak nieporównanie słabsze wobec potegi duchowej i intelektualnego dorobku naszego Kościoła Powszechnego. Zatem porównywanie oddziaływania tych obu nie ma sensu. Wiadomo, że chodzi o Lud Boży a nie o doraźną politykę.
Putin i władze w Rosji, również mają swoje słuszne obawy. Atrakcyjność katolicyzmu dla rosyjskich elit może być nieprzewidywalnym skutkiem.
W zachowaniu naszego Arcybiskupa niektórzy zaczynają dostrzegać zagrożenie dla kraju, niemal jego suwerenności, tracąc z oczu szerszą perspektywę roli i zadań Kościoła Powszechnego, którego jako Polacy jesteśmy częścią.
Podobnie dzieje się z PiSem, który limituje swój cel do jednego, smoleńskiego, zapominając o celach dla kraju ważniejszych, powszechniejszych. Nawet jeśli nie ogranicza, to tak jest postrzegany przez propagandę wrogich mu ośrodków, do takiej roli jest spychany.
Koniecznie coś trzeba zrobić, by zmienić ten wizerunek.
Inne tematy w dziale Polityka