Może są i inne głupie ale ta jest widoczna gołym okiem dla każdego kto znajdzie się w wakacyjnym tłumie na centralnym Placu św. Marka.
Oczywiście jest Wenecja cudem naszego świata i każdy kto ją ujrzał, szczególnie wpływając statkiem na przykład od stony Punta Sabbioni, wie co mam na myśli. Zawsze napływają mi do oczu łzy wzruszenia gdy wyłania się wśród wysp ta najcudniejsza, z jej przeróżnymi wieżami świątyń przepięknych i gdy zbliżamy się do nabrzeża blisko Pałacu Dożów. To, co nas tam czeka jest niezwykłe.
W upale lata, przy tamtej wilgotności powietrza, szybko jednak tracimy siły i szukamy spoczynku w upragnionym cieniu. Plac św. Marka zawsze jest pełen turystów, istna wieża Babel wszystkich języków świata. A jednak sporą część Placu, zwaną Piazzettą, zajmują przeważnie puste kawiarniane stoliki. Usiąść tam można tylko wtedy gdy się zamówi cokolwiek, ale oczywiście bardzo drogiego w tym miejscu Wenecji. Większość szuka więc cienia siadając na schodkach prowadzących do otaczających Plac arkad, pod którymi swobodnie przechodzą ludzie. W przewodniku można wyczytać, że budynek nad nami to Libreria Sansoviniana.
Siadamy naszą gromadą i wyciągamy butelki z wodą. Podchodzi do nas rosły Amerykanin i mocno zdenerwowanym głosem ostrzega nas, że tutaj, na tych schodkach nie wolno siadać bo to jest zabytek. Właśnie został stąd wypędzony z tego powodu. Krzyczy, że Włosi tylko wyciągają z ludzi pieniądze. Jest wściekły i rozżalony.
Nie mamy siły wstawać, mówimy mu, żeby się tym nie przejmował. Stać czy chodzić po zabytkowych schodach można ale już siąść na nich nie? Znamy tą głupią argumentację z poprzedniego pobytu. To raczej robota kawiarnianych naganiaczy niż rzeczywisty przepis. Schodki w przyjemnym cieniu zapełniają się wielorasowym tłumem. Może udawać, że nie rozumiesz ani angielskiego, ani włoskiego i tyle?
Gdy oglądamy zdjęcia z Placu św. Marka to zauważmy, że ta szczególna uliczna kawiarnia zawsze jest prawie pusta. Ludzie jej unikają wiedząc już doskonale, że najwieksze "skubanie kurczaków" właśnie tutaj się dokonuje. Coperto i servicio - o tym także trzeba pamiętać, oglądając kartę dań, czasami z pozoru niedrogich, w weneckich i w ogóle włoskich restauracjach. A także zakąski czy pogryzki, stawiane na naszym stole nie zamówione i bez uprzedzenia, mają swoją cenę.
Nabierając takiego doświadczenie można juž kochać Wenecję i Włochy tak jak na to zasługują, pamiętając też, że ceny biletôw do najważniejszych zabytków są znaczne.
I nie ma co liczyć na to, co zrobiła Francja. Tam młodzi, do 27 lat, mieszkańcy Unii Europejskiej mają darmowy wstęp do najważniejszych muzeów, Wersalu, czy Zamków nad Loarą.
Kto jednak może niech jedzie do Wenecji w innych porach roku. Wtedy nie spotka kawiarnianego kłamczucha wykidajły, usiądzie na pustych wtedy kamiennych ławeczkach zabytkowego Pałacu Dożów i z satysfakcją popatrzy na piękny Plac św. Marka z pustą kawiarnią na przeciwko.
Wtedy może Wenecja jest bardziej życzliwa i głupoty mniej widać ?
Inne tematy w dziale Rozmaitości