Pierwszy z nich to ten, którego pamiętamy z Sierpnia 1980 roku. Parę dni temu opisał go świetnie Szczurbiurowy. To on zdobył nasze serca. W jego prostolinijnej szorstkości widzieliśmy tylko zalety. Był naszym królem. Z ciepłym zachwytem przyjmowaliśmy wszystko co czynił. Sól tej ziemi, nasz człowiek z piórem papieskim w ręku podpisywał ugodę z władzą w naszym wspólnym imieniu. Pierwszy bohater naszej wolności - człowiek prosty i szczery, serdeczny i kochany przez wszystkich. Byliśmy tam z nim razem od pierwszej chwili. To on powiedział - Zwyciężyliśmy!
Był naszą duszą, sercem i marzeniem o wolności. Wielkim człowiekiem podpartym siłą dziesięciu milionów Solidarnych. Lepiliśmy go na miarę naszych marzeń i oczekiwań. To był ktoś! Jego prostota była źródłem z którego czerpaliśmy. Nasza wielka wiara oparła się słusznie na sile człowieka prostego. Miliony takich jak on obudziło się wtedy dając dowód, że w sercu narodu budzi się to, co drzemało w nim dotąd stłamszone i ukryte.
I jeśli dzisiaj oglądamy tego drugiego Lecha Wałęsę nie dajmy się zwieźć, że tamten nasz był fałszywy. Jedynie tamten był postacią rzeczywistą. Był on stworzony z naszego pragnienia wolności.
Tylko tamten był i pozostaje w naszej pamięci tym właściwym przywódcą Solidarności, nie dajmy go sobie zabrać.
I chciaż obecnie dowiadujemy się, że w cieniu tamtego Lecha był jakiś szemrany, pokręcony typ, jakieś drugie nieznane nam ja tego pierwszego, który kręcił i mącił, który knuł i mataczył - cóż z tego? Ten nasz odważnie skakał przez płot, tamtego przywieźli motorówką.
Ten dzisiaj żałosny starszy człowiek, ten napuszony bufon, któremu zdarzyło się kiedyś, przez pomyłkę i oszustwo, być marnym prezydentem naszego kraju, to ktoś, kto tylko podszywa się pod tamtego naszego Lecha. To nie jest prawdziwy Lech Wałęsa. Prawdziwy jest ten, którego wtedy sami sobie stworzyliśmy.
Tamten nasz pojawił się być może tylko parę razy, być może trwał przez chwilę, ale zrobił swoje. Obudził naszą zbiorową wiarę.
Ten obecny jest tylko nieudolnym sobowtórem, który zawłaszczył nasze najlepsze wspomnienia o tym naszym Prawdziwym, który wprawdzie dawno już odszedł ale pozostaje w naszych najlepszych wspomnieniach. Wtedy gdy był On - to byliśmy też My.
Jak to mówi o sobie ten słynny gdańszczanin? Mówi : to wszystko ja zrobiłem, ja prowadziłem grę, to wszystko moja zasługa, beze mnie nie byłoby związku Solidarność, to ja, ja, ja,... Jest to stan paranoi, który był zupełnie obcy naszemu przywódcy Solidarności. Tamten był swoim chłopem. Ten teraz jest zwykłą fałszywką. Cwaniaczkiem, z którym historia też się rozliczy
Inne tematy w dziale Kultura