Problem ten także w naszym kraju staje się poważny.
Z jednej strony to słuszne, że wykształcone panny szukają kogoś dla siebie odpowiedniego. One jednak, z powodu swego wykształcenia, nie są atrakcyjnymi partnerkami życiowymi. Często nie mają wzięcia jeśli tylko w okresie studiowania nie znalazły odpowiednio dużej ilości czasu na flirtowanie.
Jeśli, podobnie jak ambitni chłopcy, czas poświęciły poważnej edukacji, ich los nie jest rôżowy.
Często się zdarza, że mają już pozycję zawodową, dobre zarobki a często i mieszkanie - ale takich kobiet mężczyźni się boją.
Myśli te luźne, naszły mnie po notce demograficznej Antoniego Dudka.
Wkraczamy tu w swoisty obszar patriarchalnego przesądu, który naszemu krajowi nie służy.
Nie od dziś wiadomo, że to właśnie mądra matka, a nie nawet najbardziej światły ojciec, jest gwarantem utalentowanego potomstwa, choćby ze względu na fakt, że poświęca mu wiecej uwagi, dba o edukację.
Bywa też, że zdolni kawalerowie, których ojczyzna nie doceniła wystarczająco, ruszają w świat i często zatrudniają się w najlepszych firmach. Na po czątku myślą o powrocie z kapitałem na własny dom i firmę. Jednak trudności jakie spotykają ich po powrocie sprawiają, że często podejmują decyzję o emigracji na stałe. Tracimy ich dla przyszłości kraju a panny mądre dla ożenku.
Stale rośnie dysproporcja w ilości wykształconych kobiet i mężczyzn. Nie tylko zresztą w Polsce.
Czy zmarnujemy to dobro, jakim jest wykształcenie kobiet, tylko z powodu tradycyjnych przesądów?
Inne tematy w dziale Kultura