Święta bez Bożego Narodzenia.
A jeśli nawet gdzieś ono jest, to cicho w kącie, samotnie. Szorstkość codzienna nagle pokrywana jakimś sztucznym brzmieniem dobroci. Nikt się tu nie przygotowuje jak należy. No bo do czego. Wszystko na ostatnią chwilę. Szukanie Biblii, o jest nawet zakładka z zeszłego roku na tym samym miejscu. Zeszłoroczny opłatek w szufladzie znalazł się także. Jest obrus świeży ale już po zmaganiach z pierogowym ciastem nie ma siły by go wyprasować.
Prezenty, takie nieprzemyślane, nie z pełni serca. Opakowania ładne, owszem. Może jakieś kolędy. Czyjś uparcie solowy głos, jak zwykle. Potem już tylko telewizor na miejscu głównym.
Taki styl, od lat. A w środku i nudno i smutno.
Jakaś chwila z Benedyktem, co o koniu oświeconych coś miał wspomnieć. Ale myślenie jest, tyle że doraźne, płytkie bez intymności. Wcale nie żadna intelektualna refleksja. Oszołomienie iluminacjami ulic. Wszystko za późno i kolejne ważne dni odchodzą w niepamięć.
Święta to mocno przereklamowana impreza.
Inne tematy w dziale Rozmaitości