We wczorajszym programie Pospieszalskiego dwa jaskrawe fakty o strategii działania policji ujawnił jej rzecznik. Łagodne potraktowanie niemieckich bandytów było spowodowane strachem, że obcokrajowcy mogą zwrócić się do swoich sądów i adwokatów w wypadku zastosowania wobec nich przymusu policyjnego na terenie Warszawy. Dlatego obchodzono się z nimi jak z jajkiem.
Pozwolono nawet na przepędzenie defilady rekonstrukcji historycznej z głównego traktu stolicy.
Co innego rodacy, tutaj można było walić kogo popadnie. Zamiast łapać i kajdankować, okładano solidnie pałkami. U nas bowiem, w kraju podobno demokratycznym, nikt przed sądem się nie wybroni, nikt z policją nie wygra. Tak można by wnioskować na podstawie różnicy w potraktowaniu Polaków i Niemcôw.
Wyobraźmy więc sobie, że za rok oficjalne obchody Święta Niepodległości na Placu Piłsudskiego - z prezydentem oraz elitą wojskową i cywilną nie odbędą się, jeśli tylko zjawi się tam banda niemieckich bojówkarzy Antify. Prezydent będzie musiał uciekać by nie narazić się stosunkom polsko-niemieckim.
Tak rozumiem wypowiedź rzecznika warszawskiej policji.
Inne tematy w dziale Kultura