Po wyborach wszyscy spuścili nosy na kwintę. PiS już nie krzyczy, że PO zagraża Polsce. Platforma knuje po kątach i przedłużyła sobie wybory o dwa miesiące. Czekając na rozwój sytuacji i budujac nowe scenariusze rządzenia. Nikt jej za to nie karci, nie krzyczy, że ten czas, jedynie administrowania rządu trwającego w niepewności, jest czasem zmarnowanym dla kraju. Apatia w PiSie. Smutek w SLD i gwałtowne tam przejmowanie władzy przez starych dyktatorów partyjnych.
Triumfuje natomiast Palikot, zajmujący swym niebezpiecznie wielkim zwycięstwem serca i umysły kolegów z innych partii. Nawet głośne poparcie dla rządu Platformy brzmi w jego ustach jak pogróżka: jestem tu, i to ja będę języczkiem u wagi, kimś silniejszym niż SLD czy PSL. Nie jest to miły "zwolennik" partii Tuska. A jest to zarazem wielki konkurent pognębionej lewicy.
Właśnie to wielkie wejście na scenę Ziobrystów ożywiło, wobec wszechobecnego marazmu, scenę polityczną w kraju. Zdarzenia tego, tak silnie eksponowanego przez media, nie zdołała przykryć nawet katastrofa Boeinga i bohaterstwo kpt. Wrony. I bardzo dobrze !
Pojawiła się bardzo interesująca "wrzuta Giertycha", opisująca alternatywny rozwój powyborczej sytuacji Tuska, ale ta nie przebiła się do głównych mediów. Jedynie portal "wpolityce" odnotował ten fakt. Przywództwo Tuska było zagrożone, premierm miał zostać Schetyna, który dopuszczając do koalicji SLD, miał sobie zapewnić również przychylność Prezydenta Komorowskiego. Ten ostatni zapewniłby sobie w ten sposób, niezagrożoną przez Tuska, reelekcję.
Nie wiadomo czemu lub komu "wrzuta Giertycha" miała służyć. Ci natomiast, do których dotarła mogą się czuć "niby wtajemniczeni" i przyjmą z wyrozumiałością obecne przeczołgiwanie i marginalizację Schetyny.
Jedno jest pewne, obecny czas służy Tuskowi do usuwania wrogów i w pamięci mieć należy przeróżne intrygi z przeszłości, które jego politycznych konkurentów usunęły w polityczny niebyt. Tusk myśli poważnie o przyszłej swojej prezydenturze, bo jakież może być dość godne ukoronowanie tej wspaniałej kariery!
Triumf Palikota wszystkim pomieszał szyki. Wynik wyborów pokazał, że i PO i PiS straciło po milionie zwolenników. SLD doznało niebezpiecznego skurczenia. Silny Palikot i jego nieprzewidywalność nikomu nie ułatwi życia, nikomu z wyjątkiem PiSu. Tylko tej partii dostarcza amunicji do utrzymania żelaznego elektoratu. Pozostałe mogą się przy Palikocie jedynie rozmywać ideowo i tracić na przejrzystości. Mamy więc same tylko partie wodzowskie z królującym wśród nich szefem własnej partii, partii jedynego wybranego wodza.
Nagłe wejście Ziobrystów w ten zdominowany przez wodzów partyjnych światek naszych polityków staje się prawdziwą nowością. Zaczyna się mocowanie starego z nowym. W przypadku PiSu jest to volta bardzo ryzykowna, w partii tradycyjnie już wodzowskiej, która nie znosiła odszczepieńców. Ale kiedyś trzeba było to zrobić. Czy jest to szansa na pierwszą demokratyzującą się partię? Najwyższy czas by również świta otaczająca szczelnie Prezesa dostrzegła w tym szansę. Trzeba budować gabinet cieni, trzeba sprawnie i na czas cenzurowač poczynania władzy, trzeba mieć prawdziwych fachowców od gospodarki. Nie można ze wszystkim czekać na decyzję Prezesa.
Jarosław Kaczyński już raz szykował się do opuszczenia partii gdy kandydował na prezydenta. Potrafił więc wyobrazić sobie, że są w jego otoczeniu ludzie zdolni do poprowadzenia partii bez jego udziału, poniekąd samodzielnie. Dzisiaj powinien tym młodszym, chętnym do czynu 30-40latkom dać trochę władzy, odpowiedzialności, wiary w ich polityczne pomysły.
Skostnienie, jakie po wyborach nastąpiło w PiSie, jego nagłe zamilknięcie w sprawach kraju, stało się odczuwalne i nie rokowało dobrze największej partii opozycji. Pasywność stała się dojmująca. Już w poprzedniej kadencji sejmu widać było, że prezes PiSu nie jest na czas informowany o sprawach ważkich. Spóźnione reakcje na umowę gazową, naftoport w Swinoujściu czy inne posunięcia rządu, świadczyły, że nie ma tam kadr partyjnych czujnych i reagujących odpowiednio szybko. Nie ma też pomysłu na medialny raban wokół spraw ważkich.
Również obecny wybór osób na ważne polityczne stanowiska budzi wątpliwości czy coś więcej prócz lojalności wobec Prezesa, osoby owe sobą reprezentują. Nie są one bowiem powszechnie postrzegane w polityce jako silne osobowości.
Ci silniejsi i odważniejsi gromadzą się jakoś chętniej przy Ziobrze. To także on wprowdził do parlamentu nowe wartościowe postacie. Uczynił to jakby wbrew lokalnym pisowskim politykom, którzy dotychczas nie zdołali się wykazać szczególną aktywnością.
Partia nie wykorzystała okazji do otwarcia, ożywienia, nie wykorzystała tego wręcz pospolitego ruszenia, które nastąpiło po smoleńskiej katastrofie.
Strachliwe trwanie przy status quo i upieranie się, że następnym razem się uda, nie jest myśleniem przyszłościowym. Nawet w przypadku ekonomicznego tąpnięcia pojawić się mogą nowe nieprzewidywalne siły. Na to może przygotować PiS tylko nowa inicjatywa.
Jeśli dzisiaj mamy chętnych do czynu 40 latków, którzy idą z nowymi pomysłami, to należy ich wykorzystać. Dać im szansę.
Inne tematy w dziale Polityka