Na szczycie G8 w Deauville, na dzień przed wizytą Obamy w Polsce, nastąpiło pierwsze w tym roku spotkanie prezydentów Rosji i Stanów Zjednoczonych. Było jasne, że spotkanie będzie trudne wobec agresywnego nacisku Rosji na zmianę amerykańskiej polityki w sprawie tarczy antyrakietowej w Europie.
Jak podaje Agencja Stratfor, wspólny grunt znaleziono jednak w sprawie Afganistanu. W przeszłości Rosja używała swojej możliwości pomocy NATO i USA w Afganistanie, jako karty przetargowej. Często zmieniała stanowisko w sprawie zgody na tranzyt zaopatrzenia przez jej terytorium jak i terytoria swoich byłych republik. W ostatnim roku jednak Rosja gwałtownie wycofała się z upolityczniania tej sprawy. Zaczęła zwiększać pomoc dla NATO i USA, otwierając nowe drogi tranzytowe i dostarczając paliwa, a także zwiększając współpracę wywiadowczą w regionie i odnawiając własne zasoby wojskowe.
Bardziej jednak, niż wejście na nową drogę, moskiewskie, pomocne stanowisko, pokazuje strach i panikę, jakie ogarniają Kreml, na myśl o rzeczywistości jaka pojawi się w regionie, gdy tylko Amerykanie ostatecznie opuszczą Afganistan. Narastają w Moskwie dyskusje, a także w innych stolicach Azji Centralnej, jak ten region zostanie zdestabilizowany, gdy do tego dojdzie. Gdy odejdą Amerykanie, bojownicy z Azji Centralnej i innych miejsc, którzy walczyli przez ostatnią dekadę, wrócą na północ – obawia się Rosja. A także tego, że bez obcych wojsk w kraju, afganistańskie narkotyki zaczną płynąć obficie, kierując się przede wszystkim właśnie na północ.
Rosja zaczęła się przygotowywać na tą okoliczność poprzez wysłanie 7tys. żołnierzy na południe Azji Centralnej. Ale Rosja chce także aby Amerykanie pozostali zaangażowani w Afganistanie , dźwigając ciężar sytuacji jak długo to tylko możliwe, a więc dopóki sama nie ustanowi właściwej obrony w tym regionie.
Rosja chce także by Waszyngton dalej topił miliardy w afgańskich siłach bezpieczeństwa. Gdy tylko Amerykanie odejdą, siły bezpieczeństwa przestaną skupiać się na bojownikach. Teraz jest to najpilniejsza sprawa dla wojsk amerykańskich. Waszyngton stara się zdywersyfikować drogi dostawcze do Afganistanu z powodu rosnących napięć ze swoim głównym partnerem tranzytowym, Pakistanem. Napięć spowodowanych najazdem i schwytaniem Bin Ladena. Waszyngton jest w bardzo delikatnej sytuacji -- próbując nakreślić plan zakończenia działań w Afganistanie i mając jednocześnie do czynienia ze skomplikowaną współpracą z Pakistanem. Rosja ułatwia w pewnym stopniu tą sytuację pomagając udźwignąć bieżące tranzytowe obciążenia .
Na dzisiaj, Rosja chce być pomocna, jak tylko to możliwe, by zapewnić USA efektywne działania w Afganistanie. Im dłużej Stany Zjednoczone są zaangażowane w Afganistanie, tym później wzmocnią swą obecność w Europie. Jednak nie oznacza to, iż relacje USA- Rosja gwałtownie się ociepliły lecz, że Afganistan jest wspólnym miejscem, które powstrzymuje większe starcie na horyzoncie i jego rozwinięcie się w najbliższym czasie.
Nie jesteśmy zatem w centrum zainteresowania USA. A brak inicjatywy militarnej Polski w Libii, za którą min.Klich został skarcony przez szefa obrony w administracji amerykańskiej, Gatesa, wskazuje, że rząd Polski jest zniecierpliwiony brakiem postępów w naszej wzajemnej współpracy na terenie naszego kraju.
Szef NATO , Rasmussen, zapowiedział właśnie reformę tej struktury i przesunięcia baz wojskowych na terenie Europy oraz likwidację niektórych z nich. Miejmy nadzieję, że wobec zaangażowania USA gdzie indziej, te właśnie zmiany zagwarantują większe bezpieczeństwo w naszym regionie.
Obserwowane nowe sojusze państw Międzymorza wskazują na zmianę strategii wojskowej w tym regionie. Ale o tym będzie dopiero w następnej notce.