Domokrążny oszust z uśmiechem anioła wstąpił do starszej pani na wieczorną herbatę. Od lat nikt już tu nie zachodził, nie zapytał o zdrowie i o czasy świetności minionej. Wcześniej to był też on, który zaszedł do londyńskiego domu, odchodzącej już z tego świata, pani Andersowej, po małej wartości cyrograf : „podpis na Komorowskiego”.
Wczoraj był u wdowy Herbertowej – rozgrzał suchą rękę gorącym uściskiem. Konfidencją „starej znajomości” zachęcił, uwiódł, zapalił do ostatniego protestu i ostatniej zdrady...
Podobnie nas, w młodości, zmylono Czesławem Miłoszem. Zapomniany a wspaniały film o wolności, „Czułe Miejsca” Piotra Andrejewa – był tytułowany czerwoną czcionką na wzór jego podpisu. Wtedy, w 1981roku, tak to wszyscy odczytywaliśmy.
W znakomitym wywiadzie z 2000 roku , pani Katarzyna Herbert opowiada o byciu obok Zbigniewa, jak to było niełatwo i jak „ciasne to buty trzeba było nosić”. Niemal całe wspólne życie spędzili w podróży. Przejmująca jest historia awantury z Miłoszem. Miał on rzec w 70tym roku, podczas wspólnej popijawy w Ameryce, że Polska powinna być włączona do Rosji. Sprawa ta poróżniła zaprzyjaźnionych poetów niemal do końca życia. Szczera wypowiedź żony Herberta pokazuje także znaczące różnice w podejściu do życia pomiędzy małżonkami: ona raczej organizowała mu codzienność, nie bardzo rozumiejąc jego wiersze, ale także nie zgadzając się z jego radykalizmem w ostatnim okresie.
Opisuje okres Solidarności i stanu wojennego, jaki przeżyli w Polsce i ogromne zaangażowanie Herberta w tych czasach w sprawy tego ruchu. Gdy wrócili do wolnej Polski, spotkało Herberta wielkie rozczarowanie do tego, co się z Polską dzieje, do dawnych przyjaciół, a szczególnie do Michnika. Gdy to, co oboje z mężem cenili najbardziej – grono przyjaciół, okazało się obłożyć ich swoistym ostracyzmem i pozostali sami, pani Herbert zaczęła powoli winić męża za ten stan rzeczy. Patriotyzm męża był idealistyczny i naiwny – stwierdziła w rozmowie z Jackiem Żakowskim. Herbert w swej aktywnej publicystyce ostatnich lat pozostał wierny i lojalny swej największej wartości – ojczyźnie, z bólem znosząc odrzucenie przyjaciół.
Z tego szczerego wywiadu wynika niezaprzeczenie, że duch Zbigniewa Herberta krąży nad Krakowskim Przedmieściem – a samotna wdowa pozostała w domu, skazana na pastwę nieuczciwego domokrążcy.