Wszyscy, którzy uważają, że należy zaprzestać zajmowania się katastrofą smoleńską, powinni dowiedzieć się, jak się bada takie zdarzenia w cywilizowanym świecie. To, co tam jest oczywiste, gorliwość w zadośćuczynieniu i dążenie do poznania prawdy, u nas jest odrzucane przez rządzących i media, a także część obywateli. To naprawdę jakaś wyjątkowa cecha wyróżniająca negatywnie nasz kraj.
Po niemal dwóch latach poszukiwań samolotu Air France Flight 447 na dnie oceanu, który zniknął z radarów podczas lotu pomiędzy Brazylią i Francją w czerwcu 2009 roku, w lutym natrafiono na jego szczątki. Zaangażowano zespół Wood Hole Oceanographic Institution (WHOI), który zlokalizował wrak samolotu na głębokości 3,900m i rozproszony na obszarze 600x200m. Użyto specjalistycznych pojazdów podwodnych i systemów sonarnych oraz kamer najwyższej klasy, aby na powierzchni , w centrum badania uzyskać obraz terenu i fotografie szczątków. Użyto pojazdów do poruszania się na dużych głębokościach skonstruowanych w instytucjach badawczych różnych krajów (m.in z Lipska). W marcu rozpoczęto wydobycie szczątków.
„Jesteśmy zaszczyceni , że bierzemy udział w przedsięwzięciu zlokalizowania Air France447 i dumni, że możemy przynieść nadzieję na rozstrzygnięcie dla rodzin ofiar” – powiedziała Susan Avery, dyrektor WHOI.
Analityk Stratfor, Fred Burton, objaśnia, na tle filmu dokumentującego pracę badaczy, na czym polega działanie WHOI. Zawsze, gdy prowadzi się śledztwo w lotniczych wypadkach lub katastrofach spowodowanych przez człowieka, trzeba złożyć szczątki samolotu jak układankę puzzla. Im więcej tych kawałków, a także ciał i bagaży, tym lepiej. Podstawowa rekonstrukcja składa się z trzech części: dzioba, korpusu i skrzydeł, co ma doprowadzić do możliwie pełnej rekonstrukcji samolotu w hangarze, dokładnie dopasowując części w odpowiednich miejscach tak, jak to było w oryginalnym samolocie. Gdy już się tego dokona, poszukuje się miejsca możliwej eksplozji i rozerwania od wewnątrz obudowy samolotu. Wygląda to tak, jak przy przebiciu ołówkiem kartki papieru i badaniu trajektorii tego rozerwania. Jeśli ma się taki rodzaj dowodu wśród szczątków, to jest to wskazówka, że użyto środka wybuchowego na pokładzie. Według mego doświadczenia – mówi dalej analityk – w przeciwieństwie do tego , co podają media, odzyskanie czarnych skrzynek nie pomoże w rozstrzygnięciu, czy doszło do eksplozji na pokładzie. Tego będzie się można dowiedzieć dopiero na podstawie szczegółowego przebadania szczątków wraku jak i ciał ofiar. Przykładowo, autopsje prowadzone na podstawie tkanki płucnej mogą rozstrzygnąć, czy był w samolocie ogień lub jakiś rodzaj wdychanego dymu.
Patrząc na obrazy sonarne rozrzutu szczątków, uzyskane przez WHOI, okazuję się, że samolot lądował w stanie nienaruszonym. Najistotniejsze zatem dla śledztwa będzie przebadanie każdej pojedynczej części i złożenie całości tej układanki. To dopiero będzie znaczące i pomoże określić, co dokładnie się stało. Tyle mówi Burton.
Jest coś kojącego i krzepiącego zarazem w tym, że zachodnia cywilizacja działa, że jest wierna swoim standardom. Tuż obok, za miedzą, zaczyna się ten lepszy świat, gdzie nie szczędzi się trudu, czasu, nie żałuje ogromnych kosztów, by dojść do prawdy. Gdzie życie zwykłych ludzi jest ważne, szanowane, godne najwyższej ceny, by je chronić.
To nie jest mentalność tej azjatyckiej smuty, zgody na bylejakość losu człowieka. Tam nie mówi się: stało się, zginęli ludzie – trudno , nic na to nie poradzimy. Trzeba zapomnieć i żyć dalej.
My, zatroskani Polacy możemy sobie tylko walnąć ołówkiem w kartkę papieru. Bowiem z tego , jak powinno przebiegać badanie katastrofy, wiemy tyle , że bezproduktywnie zapisano tony kłamstw, a żadnych z wymienionych czynności nie wykonano. Nasza droga do cywilizacji zachodu po 10.04.10 nagle niebezpiecznie się wydłużyła. Ale jest gdzieś lepszy świat, o czym stale powinniśmy się wzajemnie informować.
Inne tematy w dziale Polityka