Egipcjanie wiedzą o co im chodzi. Europa też się budzi.Od wczoraj zazdroszczę mieszkańcom Florencji a także innych włoskich miast, choć obudzili się dość póżno wytrzymując destrukcyjne dla narodu rządy Berlusconiego. Zazdroszczę Anglikom i Niemcom, którzy w konńcu zrozumieli, że multi-kulti nie działa tak jak chcieli, że tylko zbudowali sobie wrogie kulturowo getta, destabilizujące życie społeczne i wymuszające polityczne koncesje sprzeczne z duchem demokracji zachodniej. Zazdroszczę Brytyjczykom, którzy wczoraj obudzili się i zaprotestowali przeciw deprecjonowaniu ich narodowych wartości.Protestowali też tłumnie Serbowie, którzy mają dość nędzy, bezrobocia i skorumpowanej władzy. Także zazdroszczę Izraelczykom, których szef państwa nie chce w Egipcie Bractwa Muzułmańskiego.
Współczuję natomiast Polakom, którzy nie potrafią sformułować swojego narodowego interesu.
David Cameron,premier Wielkiej Brytanii powiedział wczoraj na międzynarodowej konferencji poświęconej sprawom bezpieczwa w Monachium, że multikulturalizm zawiódł i Brytyjczycy potrzebują mocniejszej narodowej identyfikacji by uchronić ludzi przed zwracaniem się ku ekstremizmowi. Zapowiedział twarde stanowisko wobec ekstremistycznych ugrupowań islamskich. Zalecił także innym krajom przyglądanie się i śledzenie tych grup Muzułmanów, które wykorzystują publiczne pieniądze do finansowania wrogich ugrupowań. Powiedział, że zachodnia tolerancja nie powinna być pasywna a liberalizm powinien być aktywny i silny.Oceńmy właściwie te organizacje, czy wyznają one uniwersalne prawa człowieka - odnoszące się tak samo do kobiet jak i do innych wyznań religijnych? Czy uznają równość wszystkich wolec prawa? Czy uznają demokrację i prawo wyboru własnej władzy? Zachęcają do integracji czy separatyzmu? Cameron wyraźnie rozróżnił Islam od ekstremizmu islamskiego. Nie zapewniliśmy wizji integracji lecz dopuściliśmy do separatyzmu.Nie narzuciliśmy emigrantom naszych demokratycznych wartości.
Tak Europa, słowami premiera Wielkiej Brytanii chce naprawić swoje błędy.
Gdy przejeżdżamy przez największe europejskie stolice widzimy tam te getta wybudowane przez różne cywilizacje, ich egzotykę, ubóśtwo, wrogość.
(A w naszych prowincjonych Wiadomościach było tylko o spalonych piwnicach i innych dziurach w drodze oraz zaniedbanch psach. Jakby na świecie nic się nie działo, albo żebyśmy lepiej o tym nie wiedzieli, że jak gdzieś ludzie mają dość to protestują!)
Współczuję rodakom, którzy nie wiedzą czego chcą. Najpierw wrogiem był ruch społeczny czyli związek zawodowy Solidarność, który przeszkadzał liberalizacji rynku. Rynek się zliberalizował ale czy tak naprawdę na korzyść narodu, skoro tyle naszych gospodarczych przedsiębiorstw upadło? Potem wrogiem były partie narodowe i katolickość Polaków. Partie znikły katolickość ucichła. Weszła modernizacja i postępowość i europejskość, które spacyfikowały dążenia młodego pokolenia, szukającego teraz miejsca dla siebie w obcych krajach albo przez układy znajdującego miejsce w kraju.
Mamy rząd, który nas nie informuje o swoich działaniach więc zdobywamy informacje własną dociekliwością ze źródeł poza mainstreamowych. Min.Sikorski prowadzi dyplomacyjkę tylnymi drzwiami i tak też marnie mu to wychodzi. Coraz silniejsze jest podejrzenie o kondominium skoro ani z gazoportem świnoujskim ani z rurą bałtycką nam z Niemcami się nie udało.Nie jest też jasna sprawa MAKu.Mętne są powody spotyknia się z Ławrowem jak i z szefem rosyjskiej bezpieki. Nie wiadomo też o czym naprawdę rozmawia Sikorski z Rosjanami w Monachium.
Partie opozycyjne nie potrafią jasno sformułować naszych narodowych potrzeb i interesów. Nie starają się dotrzeć z przekazem do ludzi. Tak bardzo dali się wciągnąć w strategię premiera, że są na tej wojnie polsko - polskiej i tkwią ze swymi marnymi oddziałami nad tą wielką wirtualną wyrwą. Ale ta wojna skutecznie pacyfikuje naród i to wystarcza by rządzący czuli się bezpieczni i bezkarni. By nie poczuwali się do żadnej odpowiedzialności bo ich nikt do tej odpowiedzialności nie pociągnie.
A więc daliśmy sobie narzucić podły język w polityce, daliśmy się wpędzić w bierność, choć nasze problemy nie są inne niż te, z którymi borykają się inne narody.
Inne tematy w dziale Polityka