Afera dotycząca braku dbałości o dobrostan zwierząt w gospodarstwie pomocniczym ITP jest nagłaśniana z przyczyn politycznych: podobno zarząd jest powiązany z PiS i to jest powód (przyczyna) niegospodarności i niekompetencji.
Stan gospodarstwa jaki jest - każdy może dostrzec wybierając się na wycieczkę pod Warszawę, choćby przy okazji zwiedzając Rezerwat "Stawy Raszyńskie" (bardzo zapuszczone z racji interwencji ekoterrorystów nie pozwalających na normalną gospodarkę).
Myślę, że komisja do zbadania sprawy powołana przez min. Ardanowskiego rzuci nieco światła na te kwestie. Nawet jeśli zalecenia będą, aby nie ujawniać wszystkiego.
Jest jednak drugie i trzecie dno tej sprawy.
Drugie dno, że jak by nie było intelektualne zaplecze polskiego rolnictwa zgromadzone w ITP nie potrafi zrobić biznes planu dla takiego obiektu.
Piękne położenie, blisko największego skupiska ludności jakim jest aglomeracja warszawska i nie potrafi się dostosować produkcji, aby była opłacalna? A przecież gleby są tu dobre (II, III i IV klasa bonitacji). Do tego stawy umożliwiające nawodnienie w razie potrzeby. Komunikacja doskonała. Dobre wyposażenie.
To czego uczą młodzież ci naukowcy? Czy na bazie ich wiedzy i umiejętności może być unowocześniane polskie rolnictwo?
Trzecie dno - to pytanie o to, czy faktycznie są warunki opłacalności dla polskiego rolnictwa. Bo skoro nie potrafią sobie dać rady ludzie o takiej wiedzy - to może celowo stworzono warunki do jego likwidacji.
To zaś, że dostrzeżono patologię w przypadku hodowanych w Falentach krów - to tylko czubek góry lodowej. Bo raczej nie należy sądzić, że hodowla krów mlecznych w położonym na skraju Warszawy obiekcie może trwać długo. Tyle, że należało wypracować strategię zmiany rodzaju produkcji.
Tego zaś nie zrobiono.
Komentarze
Pokaż komentarze (17)