Oglądałem wczoraj program "satyryczny" z Magdaleną Ogórek i Marcinem Wolskim z rosnącą irytacją - narastającą zwłaszcza przy ujawnieniu stanowiska prowadzących program względem rolnictwa i rolników.
Sprawa jest generalnie trudna i nie ma jednoznacznego wydźwięku, ale też przy całej sympatii dla prowadzących, lepiej, aby osoby niekompetentne nie zabierały głosu. "Siedzenie cicho" jest tu najlepszym zaleceniem. Inaczej łatwo być uznanym za palanta.
(Tu zastanawiałem się jakiego określenia użyć, i "palant" wydaje się najbardziej stosowny).
Są dwie strony medalu:
- protest rolników, co do formy, jest uciążliwy dla miasta i na pewno nie znajduje uznania i akceptacji u "mieszczuchów".
- czy jest to forma dopuszczalna? Tu proponuję to porównać z projektowanym, znacznie bardziej uciążliwym strajkiem nauczycieli.
Czy rolnicy mają prawo do nagłaśniania swoich problemów?
Irytacja wynika ze stwierdzenie jakie padło z ust min. Ardanowskiego, że zaprasza do rozmów nad poszukiwaniem nowych, zagranicznych rynków zbytu. I pani Ogórek sugerująca, że nie można marnować żywności, a można ją przekazać do szkół itd.
Czyli rolnicy, mający braki finansowe i kłopoty ze zbytem, mają jeszcze społecznie wspierać placówki szkolne, bo te nie bardzo chcą same organizować zapewnienia dzieciom owoców, ale przyjmą dary.
Takiej hipokryzji się nie spodziewałem.
Ciekaw jestem, czy pani Ogórek gotowa jest "odroczyć" swą konsumpcję np. o tydzień, a tę tygodniową porcję jedzenia dostarczać do szkół i to na własny koszt. Tylko takie porównanie jest właściwe, bo jak rolnicy mają przetrwać jeśli nie będą mieli bieżących dochodów?
Zaszłości związane z wejściem do UE i mniejszymi dotacjami do rolnictwa, które miały być zwiększane, skutkują upadkiem polskiego rolnictwa. Pogarsza się opłacalność, pogarsza też jakość żywności.
Polityka rolna nastawiona jest nie na normalne życie rolników, a na zmniejszenie populacji tego zawodu. Rzekomo z racji zmniejszania kosztów wytwarzania żywności, co jednak łączy się ze znacznym pogorszeniem jakości produktów. To będzie miało istotny wpływ na zdrowie (już jest ponad 2kg "chemii" w spożywanej żywności/rok, a to musi wzrosnąć).
Mam zatem pytanie: czy w ramach "dobrej zmiany" nastąpiła też zmiana polityki rolnej?
Czy zapewnia się rolnikom przetrwanie w warunkach produkowania zdrowej żywności?
Nawet doceniam rolę min. Ardanowskiego, który próbuje "naciągać kołderkę" skracaną przez poprzedników i przykrywającego coraz więcej pojawiających się problemów. Tyle, że efekty dotychczasowej polityki rolnej ujawniają już groźne efekty, które mogą dotknąć całe społeczeństwo.
Na początek - należy "pochylić się nad rolnictwem" i przynajmniej nie używać pejoratywnych określeń względem rolników; dobrze byłoby, aby osoby jak p. Ogórek, z rolnictwem mająca związek tylko przez nazwisko, nie wypowiadały się na ten temat.
Druga sprawa - trzeba opracować strategię dla rolnictwa. To konieczne. Rolnicy, ale i całe społeczeństwo, powinni wiedzieć, czy dotychczasowa strategia, która ma faktycznie zlikwidować klasę chłopską, będzie kontynuowana. Czy jako społeczeństwo możemy liczyć na zdrową, bezpieczną żywność, czy też będziemy tuczeni przemysłowymi odpadami?
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka