Wspominałem w którejś z poprzednich notek, że spacerując po rezerwacie "Stawy Raszyńskie" - są ok. 1 km od mojej chałupy, obserwuję tamtejsze ptactwo.
Karpie falenckiego coraz trudniej zdobyć (dobry), a to z racji ograniczonej interwencji w hodowlę ryb na tym terenie.
Rezerwat jest miejscem lęgowym dla sporej ilości gatunków ptaków, a także terenem odpoczynku przy przelotach "do ciepłych krain". Rezerwat znacznie poprawił ich samopoczucie i stanowi w tej okolicy bardzo potrzebną enklawę przyrodniczą.
Ponoć straty w rybostanie są wynikiem aktywności kormoranów, a podobno także wydr, które się tu osiedliły. Kilka dni temu zaobserwowałem symptomy pojawienia się bobrów - podgryzione drzewo.
Z ciekawostek - na zimę pozostała para łabędzi z dwójką młodych. Wszystko wskazuje, że był to drugi miot i młode nie dorosły do przelotu na południe. Rodzice pozostali, aby dopilnować przychówku.
Młode mają jeszcze szare upierzenie.
Dotychczasowa zima była dla nich łaskawa, bo nawet kilkunastostopniowy mróz pozostawił im kilkudziesięciometrową powierzchnię wolną od lodu.
Niestety ostatnie dni mimo, że mróz był mniejszy, ale przy silnym wietrze, spowodowały pełne zamarznięcie stawów. Idąc można było zaobserwować całą czwórkę łabędzi siedzących na lodzie na środku stawu - w towarzystwie kilku kaczek. Można sądzić, że towarzystwo było razem ze względów bezpieczeństwa - łabędzie to duże ptaki i lis chyba nie ma z nimi szans. A kaczki wiedzą o tych możliwościach.
Szkoda mi się zrobiło ptaków - bez jedzenia długo nie pożyją. Po powrocie do domu poszatkowałem nieco jabłek, wzięliśmy wiaderko nasion którymi dokarmiamy ptaki przy domu i wybraliśmy się z żoną na stawy.
Dochodząc do stawu który jest siedzibą naszych łabędzi, zobaczyliśmy trójkę łabędzi w powietrzu. To te "nasze". Widocznie rodzice wymusili start do lotu - w pobliżu jest nie zamarznięta rzeczka i tam mogą ptaki żerować. Niestety jedno z młodych zostało "na lodzie" - i w przenośni i dosłownie. Cóż zrobić takie są prawa natury.
Podsypaliśmy przyniesioną karmę - ptak skierował się do niej, ale chyba bał się przy nas podejść bliżej.
Dzisiaj obserwowałem staw, gdzie były "nasze" łabędzie. Tego nielota - nie było. Jego los jest trudny, gdyż z lewego skrzydła wystają mu jakieś pióra, co wskazuje, że może ono być uszkodzone.
Ale okazało się, że łabędzie wróciły i cała czwórka była na leżącym obok stawie. Ich szanse zwiększyły się, gdyż nie tylko my je dokarmialiśmy; kiedy podchodziliśmy były zajęte konsumpcją. Nasze wczorajsze jedzenie było skonsumowane, a w nowym miejscu ktoś podsypał im chleba. Zdaje się, że nie jest to najlepsze pożywienie, ale "lepszy rydz niż nic". Nasze warzywa i nasiona - może będą uzupełnieniem.
Może rozmarznie - wtedy będzie ptakom łatwiej. Przynajmniej do czasu, aż młode uzyskają zdolność lotu na większe odległości.
Zobaczymy. Będę je obserwował.
A może ktoś zna recepturę karmienia? Mamy trochę jabłek, dyń, kapusty i zboża - czy ten skład jest stosowny? Dotąd nie zajmowałem się hodowlą łabędzi.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości