Zamieszanie wokół niepełnosprawnych i świadczeń na ich rzecz zaczęło się od „okupacji” sejmu i sprawa dalej nie jest do końca ustalona.
Zacznijmy od hasła stawianego przez niepełnosprawnych i ich opiekunów, że chcą „godnego życia”.
Zasadniczym jest pytanie o źródło niepełnosprawności: kto za to ponosi winę?
Można przyjąć, że stan niepełnosprawności jest naturalnym "produktem ubocznym" rozwoju technicznego będącego kierunkiem wspólnotowych działań. W takim przypadku rzeczywiście winne jest społeczeństwo. Jednak efekt zmian genetycznych może wynikać także ze świadomych lub niefrasobliwych działań jednostek: świadomych, gdy ludzie ze skazami genetycznymi wskazującymi na pojawienie się odchyleń - decydują się na potomstwo. Niefrasobliwych, gdy ich zachowanie przysparza okoliczności mogących powodować uszkodzenie płodu.
Wnioskiem jest stwierdzenie, że z punktu widzenia poszukiwania winnego za stan niepełnosprawności, każda sprawa powinna być rozpatrywana indywidualnie.
Odrębne rozważania dotyczą kwestii oczekiwania (żądania) pomocy od społeczeństwa. Tu także nie ma jednoznacznej odpowiedzi, gdyż stosunek społeczeństwa do niepełnosprawności wynika z kontekstu cywilizacyjnego, na bazie wartości uznawanych w danej cywilizacji. W hinduizmie stan ten wynika z karmicznych zależności, jako potrzeba doświadczeń. Islam z kolei zakłada, że jest to kara za popełnione czyny. Żydzi uważali, że tacy ludzie pojawiają się jako "dopust boży" z racji odstępstw od nakazów bożego prawa. Chrześcijaństwo ma wskazania w Ewangelii, gdzie Chrystus zapytany czyją winą jest stan niepełnosprawności: tych nią dotkniętych, czy ich rodziców, odpowiada, że ani jednych, ani drugich, a jest to dla ich doświadczenia.
Ewangeliczne wskazanie sugeruje, że opieka i organizacja współżycia powinna być oparta na indywidualnej zależności; doświadczanie tyczące stanu niepełnosprawności jest przede wszystkim doświadczeniem najbliższego kręgu rodzinno-opiekuńczego.
Pozostaje jeszcze sprawa doświadczeń życia samych osób niepełnosprawnych – także w kontekście personalizmu. Tu narzuca się potrzeba określenia celu życia, czyli tego, co określałem wcześniej jako cel cywilizacyjny – stanowiący o potrzebie tworzenia wspólnoty.
Nie porównując różnych cywilizacji, co należałoby zrobić, ograniczę się do stwierdzenia, że np. między judaizmem – dążącym do panowania nad światem, a Cywilizacją Polską (tożsamej z chrześcijaństwem, ale często błędnie ukierunkowanej jak w katolicyzmie), gdzie istotą jest rozwój świadomości, istnieje sprzeczność. Chrześcijaństwo będzie dążyć do zapewnienia możliwości rozwoju danej (także niepełnosprawnej) osoby zgodnie z jej zdolnościami percepcyjnymi. Czyli w takim stopniu, który pozwoli „przyswoić” doświadczenia i to zarówno samych niepełnosprawnych jak i osób z otoczenia.
Judaizm, a w naszych realiach jest to ideologia najbardziej narzucająca swoje oczekiwania, także w odniesieniu do niepełnosprawnych, stawia wymóg świadczeń na rzecz niepełnosprawnych w maksymalnym możliwym zakresie, bez związku z poziomem percepcji niepełnosprawnych.
Ta postawa jest bardzo często dostrzegalna także w sposobie przedstawiania problemu, gdzie judaiści wręcz traktują społeczeństwo jako przeciwstawną sobie grupę, która obowiązana jest do świadczeń, a ich obowiązek ma wynikać z chrześcijańskiej odpowiedzialności za innych. I jeśli świadczenia są , ich zdaniem, za małe, to jest to winą chrześcijańskiego społeczeństwa, które, rzekomo, nie chce wypełniać swych zobowiązań.
Jakie wnioski końcowe nasuwają się z powyższych rozważań?
Pierwszym, że społeczeństwo, w aktualnym stanie organizacyjnym, w formie realizowanej przez państwo, powinno zapewnić minimum egzystencyjne osobom niepełnosprawnym i ich opiekunom. Dotyczy to także organizacji możliwości zapewnienia takiej opieki.
Jednak dalsze świadczenia, które można określić jako pozwalające na „godne życie” powinny być decydowane w kręgu bliższym opiekunów niepełnosprawnych i rozpatrywane indywidualnie. Tylko w ten sposób można dostosować poziom tych świadczeń do rzeczywistych potrzeb tych ludzi do ich percepcji i możliwości świadczeń społecznych na ten cel.
Wielkość tych świadczeń nie jest związana z potrzebami, ale i możliwościami ich zaspokajania.
Obecne rozwiązania przyjęte przez czynniki decyzyjne państwa wydają się mieścić w górnej granicy możliwości świadczeń ogólnospołecznych. Wszelkie dalsze świadczenia powinny być ważone indywidualnie. Być może znaczącą rolę powinny odgrywać też jałmużny czynione na ten cel, a dysponowane w stosownych formach organizacyjnych.
Zbytnie uleganie żądaniom świadczeń może doprowadzić do braku społecznej akceptacji takich rozwiązań i w efekcie ich zmniejszenia – także np. poprzez zmniejszenie ilości darów czynionych na ten cel przez osoby indywidualne.
Komentarze
Pokaż komentarze (80)