Dziwny tytuł, jeśli wziąć pod uwagę dotacje unijne, których ponoć jesteśmy beneficjantami. Czy rzeczywiście Polacy skorzystali z wejścia do UE?
Sztandarowymi hasłami sprzeciwu są zdarzenia związane ze zniszczeniem i wyprzedażą za bezcen przemysłu, bankowości itd. Tu jednak chcę zastanowić się nad „korzyściami” zwykłych obywateli – emigrantów zarobkowych. Wydaje się, że, z ich punktu widzenia, emigracja wiązała się ze znacznym podwyższeniem statusu materialnego; zarobki na Zachodzie są kilkukrotnie wyższe niż w Polsce.
Tak się wydaje i jest traktowane jako oczywistość.
Warto spojrzeć na tę kwestię z nieco innej perspektywy: możliwości rozwojowych kolejnych pokoleń. Zaznaczę, że nie traktuję tego w kategoriach narodowych. Raczej jako szansę rozwojową pokolenia.
Stan państwa jaki odziedziczyliśmy „po komunie”, to zarówno ludność, infrastruktura i stosunki produkcyjne, ale też stan społecznej świadomości związany z trendami rozwojowymi. Zaliczyć należy do tego także organizację nauczania od poziomu podstawowego do wyższego.
Społeczeństwo, wobec doktryny socjalistycznej, gdzie dobra materialne (pieniądze) nie były najważniejsze, swój rozwój w znacznym stopniu wiązała z wyższym cenzusem wiedzy. To stąd, po „odzyskaniu wolności”, nastąpił nacisk na zdobywanie dyplomów uczelni wyższych. Niestety, wraz z upowszechnianiem dostępu – nastąpił gwałtowny spadek poziomu.
Niemniej, przynajmniej formalnie, utrzymana została możliwość zdobycia wykształcenia i kwalifikacji zawodowych. Efektem była łatwa adaptacja w nowych warunkach i uzyskanie dobrze płatnej pracy na Zachodzie.
I teraz pytanie rozwojowe: czy dzieci pokolenia emigrantów będą miały lepsze szanse rozwojowe niż ich rodzice, a poprzez porównanie, czy ich szanse będą lepsze niż rówieśników w Polsce?
Wydaje się, że o ile na poziomie nauczania podstawowego – z pewnością będą one większe, to nie ma tej zależności na poziomie wyższym. Nie jest przypadkiem, że polscy lekarze bez problemów uzyskują tam miejsca pracy. Podobnie inżynierowie, informatycy itp.
Koszt wykształcenia ponoszony jest w Polsce przez całe społeczeństwo, gdy na Zachodzie jest to finansowane indywidualnie – często poprzez kredyt bankowy. Zaś wysokość tych kosztów powoduje ograniczony dostęp do zawodów o wyższych kwalifikacjach.
W efekcie można mówić, że Polska „eksportując” swoje wysoko kwalifikowane kadry, finansowała (finansuje) społeczeństwa Zachodu.
Obecna próba zapobieżenia zapaści szkolnictwa, co groziło brakiem kadr nawet na nasz rynek, powinna mieć na uwadze, że nie stać nas na dalsze finansowanie Zachodu; jedyną drogą jest docenianie, także materialne, kwalifikacji.
We wskazanej dziedzinie „zaszłości PRL” wcale nie były takie negatywne. Warto o tym pamiętać przy kształtowaniu fundamentów Rzeczypospolitej. A „emigrantom” warto zadać pytanie jak widzą szanse rozwojowe dla swych dzieci w tym zakresie.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka