Chyba zapiszę do KOD-u...

Daje się zaobserwować zmniejszone zainteresowanie KOD-em; dotychczasowa forma demonstracji, z podskakiwaniem, chyba się nie przyjęła.

To zbyt duże obciążenie kolan.

Jednak wydaje się, że jest przyszłość przed tą formą aktywności fizycznej tyle, że trzeba nadać ruchowi nieco inną formułę. Tu zaś, jak zwykle, należy zwrócić oczy na przodujący w demokracji kraj jakim są USA. Tam kobiety wzięły w swoje ręce cały ciężar zwalczania Trumpa i jego niesłusznej praktyce spiskowej. (Bo, że zawiązał spisek przeciwko "demokracji" - to oczywista oczywistość, a przykładem jest jego osobista żona o urodzie odbiegającej od demokratycznych standardów).

Otóż amerykańskie kobiety zdecydowały się protestować przeciwko tym "trumpowskim" standardom całą swoją masą, a zawziętość protestu jak również terytorialny zasięg, wskazują na niezwykłą determinację. Podobno planowany jest protest ciągły w postaci marszu rotacyjnego przez całą Amerykę od Kalifornii do Waszyngtonu - łańcuch kobiet maszerujących w obu kierunkach wzajemnie się pozdrawiających. Można będzie przyłączać się do protestu w turach min. 2 -tygodniowych.

Ameryka jest wielka, my przy niej, to jak pikuś. Mały pikuś. 

Jednak KOD może  dołożyć swoją cegiełkę do tego masowego ruchu protestu przeciwko totalitaryzmowi antydemokratycznemu. Można zaplanować marsze protestacyjne. Na początek w Warszawie (dla przykładu dla prowincji), na trasach z centrum do znanych miejscowości podwarszawskich. Przynajmniej 20 km. Co tydzień, w każdą sobotę.

Oczywiście - obecność obowiązkowa. 

Po kilku miesiącach i nabraniu kondycji planowane są dalsze, jeszcze bardziej ekstremalne formy  protestu.

Chyba zapiszę żonę do KOD-u. Nawet dofinansuję kijki trekkingowe (albo nord -walking).