Że Europa popadła w śmiertelny trans jest oczywiste, ale pytaniem jest, czy Polska musi w tym korowodzie uczestniczyć do samego końca?
Europa miała swoje historyczne "5 minut" trwające faktycznie od XVI do XX wieku. I ten czas wykorzystała. Tyle, że zgodnie z paradygmatem Spenglera, po okresie rozwoju następuje upadek - i tego doświadczamy obecnie.
Czy można wyznaczyć ramy tego procesu? Z perspektywy cywilizacyjnej, która staram się przedstawiać, jest to związane z ideą cywilizacyjną i procesem jej degeneracji.
Obecnie , co trzeba zaznaczyć, Europa pogrążona jest w zdegenerowaniu ideowym. Zaś cykl życia cywilizacji pokrywa się z twierdzeniami Spenglera.
Na początku XVI wieku, a w zasadzie nawet w wieku XV - czego punktem zwrotnym była bitwa pod Grunwaldem, nastąpiło "przebudzenie Europy". Czym się objawiało? Odkryciem na nowo personalizmu, który wszak jest podstawą nauki Chrystusa (a odrębnie Cywilizacji Polskiej), ale raczej nie był "stosowany" w tamtym czasie.
Bitwa pod Grunwaldem, a do tego traktat Pawła Włodkowica przypomniały o personalizmie stając się bazą dla Odrodzenia.
Odrodzenie spotkało się z reakcją, która ujawniła się w ustaleniach Soboru Trydenckiego, przyjmującego hierarchiczność (Roma locuta causa finita), co faktycznie likwidowało personalizm jako bazę systemową.
Rola Jezuitów jako strażników i propagatorów systemu jest tu znamienna.
Efektem były ustalenia związane z zakończeniem wojny trzydziestoletniej, ale też przemiany jakie na tym tle zaszły w Anglii, gdzie wprowadzono system parademokracji parlamentarnej, co było wielką innowacją jak na czas tamtejszej Europy.
Chcę tu zwrócić uwagę na rolę katolicyzmu, który stał się systemem ekspansywnym w celu propagowania nauki Chrystusa wszystkim narodom. Tak przynajmniej interpretowano Jego przesłanie.
Systemy pokrewne - protestantyzm w różnych odsłonach, był uzupełnieniem koncepcji pozwalającej narzucać system europejski w innych częściach świata.
Należy tu zauważyć, pewną zbieżność polegającą na tym, że inne systemy na świecie akurat w tamtym czasie przechodziły stadium degeneracji i upadku. Dotyczy to Chin, Indii, islamu ale też Inków i Azteków.
Można powiedzieć, że świat był otwarty na ideę współistnienia - czyli opartą na personalizmie i miłości. I tak można wyjaśnić tak wielkie wpływy systemu europejskiego. Dodać wszak należy, że system był "propagowany" technicznymi przewagami, które ujawniały się w technice militarnej której poświęcano największą część naukowego wysiłku. To akurat było w dużym stopniu wynikiem rywalizacji między katolicyzmem a protestantyzmem.
Patrząc na dzieje Europy z tej perspektywy widać, że realizowany był zbliżony model cywilizacyjny, ale z czasem uwypuklały się odstępstwa od idei cywilizacyjnej Chrystusa (ja jestem Drogą, Prawdą, Życiem - co jest najbardziej zwięzłą definicją cywilizacji), a stosowaną praktyką w odniesieniu do ludów, które miały korzystać z dobrodziejstw Cywilizacji Miłości, a faktycznie zostały zniewolone bądź wyeliminowane.
Do tego uwypukliły się też antagonizmy między protestantyzmem a katolicyzmem. Ich skutkiem była I Wojna Światowa uzupełniona udziałem Rosji z odrębną koncepcją współżycia.
Wiek XX do ciągłe zmagania ideowe, gdzie coraz większe wpływy uzyskiwał judaizm. Można powiedzieć, że pod koniec XX wieku judaizm stał się dominującą ideologią Europy, a szerzej Zachodu, gdzie także KRK został częścią systemu, co stało się tylko bardziej widoczne po przemianach Soboru Trydenckiego.
Obecnie w Europie mamy sytuację kuriozalną. Znaczna część, a w zasadzie znakomita większość populacji dąży i zakłada, że rządy dążą do utworzenia wspólnoty europejskiej opartej na zasadach idei Chrystusowej - współżycia w miłości.
Tymczasem klasa rządząca dąży do wprowadzenia judaizmu jako idei na jakiej oparta jest struktura organizacyjna społeczeństw.
Mamy więc ewidentną sprzeczność ideową, co skutkuje postępującą degeneracją.
Można powiedzieć. że to, co przedstawiłem jest stanem wyjściowym dla obecnej sytuacji. Jak zatem będzie się rozwijała sytuacja? Czego należy się spodziewać?
Trzeba tu jeszcze zaznaczyć, że zmiany w USA - to próba odbudowy tendencji ekspansjonistycznych jakie występowały w XIX wieku, gdy Zachód charakteryzował się jeszcze dużą dynamiką, a gdzie liczył się interes indywidualny. Europa odeszła od tak rozumianego indywidualizmu (to nie personalizm) na rzecz globalizacji. Tyle, że w innych częściach świata pojawiły się (odbudowały) idee odrębne, a europejska przewaga techniczna, która kiedyś pozwalała narzucić rozwiązania i podporządkować niesfornych, odeszła w niebyt.
Europa nie chce przyjąć tego do wiadomości i dalej próbuje żyć mitem swoich przewag.
Konflikt na Ukrainie to ostatnia szansa poszerzenia europejskich wpływów w duchu Cywilizacji Zachodu. A przecież Europa traci też swoje wpływy i w Azji, i w Afryce a także Ameryce Południowej.
Wspieranie tej proxy-war wynika z nadziei, że pokonanie Rosji otworzy przestrzeń ekspansji w dawnym stylu. Nie ma planu B.
USA sukcesywnie będą wycofywać się z Ukrainy, a w dalszej perspektywie z Europy. Francja i Anglia są zmuszone realizować projekt ekspansji własnymi rękoma. Tymczasem Niemcy chcą wyzwolić się spod kurateli amerykańskiej i przejąć kontrolę nad Europą.
Strategia jest prosta. Pozwolić Anglii i Francji na zaangażowanie się w wojnę na Ukrainie. Efektem będzie ich porażka; Europa wielokrotnie "dostała po łapach", gdy sięgała na wschód. Niemcy, powołując się na swoje doświadczenia, nie wezmą bezpośrednio udziału w tej wyprawie oferując swe wsparcie logistyczne.
Obecnie następuje militaryzacja Niemiec, co właśnie postanowiono wprowadzając zmiany w Konstytucji, a co umożliwia zaciąganie długów na rozbudowę sfery militarnej. Sytuacja łatwa do zaakceptowania przez społeczeństwo z tej racji, że Niemcy utraciły znaczną część rynków zbytu. Do tego straciły też zaopatrzenie w surowce. A jest niemiecka kadra w biurach projektowych, wysoko kwalifikowana, która nie ma co robić. Zatem, dla społecznego spokoju, można ja wykorzystać na rzecz militaryzacji. Ten kierunek to także możliwość utrzymania w ruchu przemysłu.
Alternatywą jest kryzys gospodarczy.
Efektem zaistniałej sytuacji, po klęskach na wschodzie, będzie wzrost roli Niemiec w Europie.
Czy takie rozwiązanie daje szanse na stabilną przyszłość?
Moim zdaniem nie. Wcześniej, czy później ujawni się konflikt między Rosją, a Niemcami. On nie został wygaszony, a dalej tli się stanowiąc zarzewie dla starcia w przyszłości.
Także w Europie Niemcy nie uzyskają statusu dominatora. Z czasem powstanie szereg ognisk podważających rolę Niemiec. Czyli ciągle będą pojawiać się różnego rodzaju niesnaski.
Oprócz tych wymienionych animozji jest jeszcze Izrael z ciągłym konfliktem na Bliskim Wschodzie, a w który to konflikt będzie włączała się Europa na równi z USA. Dochodzi rola Turcji. W sumie można stwierdzić, że w tym układzie nie ma szans na stabilne współżycie narodów europejskich. Cały czas istnieć będą konflikty, a też i pojawiać się nowe.
Czy zatem Polska musi uczestniczyć w tym chocholim tańcu - wszystko jedno, czy jako region proniemiecki, czy bardziej europejski?
Wydaje się, że jedynym wyjściem jest utworzenie odrębnego centrum decyzyjnego, które byłoby oparte o ideę współistnienia, czyli Cywilizację Miłości. Taką wersją dostosowaną do polskich warunków jest Cywilizacja Polska. To wielkie wyzwanie wymagające olbrzymiego zaangażowania. Trzeba jednak wyjść z obecnych zależności i zacząć budować wspólnotę. Długi proces, ale zacząć trzeba jak najszybciej. Narodom europejskim należy pozostawić możliwość wyboru - współpracy z Niemcami, albo polskim rozwiązaniem. Czy to się uda? Jest szansa. Ale brak próby zakończy się wielką klęską narodową.
Podjęty temat nie obejmuje wszystkich aspektów. Jest pewnego rodzaju szkicem ideowym. Wymagałby wielu doprecyzowań i rozszerzeń, ale może stanowić wyjaśnienie dla polskiego punktu widzenia.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo