Czy ja jestem już stary i zgryźliwy, czy też faktycznie zanika magia świąt Bożego Narodzenia?
Obecnie Wieczerza Wigilijna związana jest ze spotkaniem rodzinnym z dużą ilością potraw na stole i prezentami pod choinką.
Niby wszystko jest podobne, bogatsze niż za czasu mojego dzieciństwa, bo raczej prezentów nie dostawałem, ale i tak, a może właśnie dlatego, nie czuje się teraz magii tego czasu.
Dawno już zacząłem to zauważać, a po części wiązałem to z nadmiarem prezentów, które , jak mi się wydawało, przesłaniać zaczęły samą Wieczerzę i jej specyficzny charakter.
Na pewno znacznie bardziej ubogi stół, ale za to każda potrawa była celebrowana. To jeden aspekt.
Drugi, to że do Wigilii byliśmy przygotowywani przez dłuższy czas, a matka robiąc przygotowania i wspominając swoje dzieciństwo niejako wprowadzała nas w wigilijną magię, gdzie każdy gest, czy zachowanie było bardzo ważne, gdyż rzutowało na nadchodzący rok. Wszystko, co zdarzyło się w Wigilię miało zapowiadać wydarzenia w nowym roku.
Trzeba było zjeść chociaż po trochu każdej potrawy z tej racji, że pogardzenie nią może spowodować jej brak. Nawet tych potraw, których się bardzo nie lubiło. No i to, że wszyscy jedli je kolejno, wspólnie. Poniekąd była to wspólna micha - gdyż trzeba było daną potrawę wyjeść do końca, aby zacząć nową.
Większość potraw była wegańska - barszcz grzybowy z uszkami, kapusta z grochem, kluski z makiem itd. Dochodził karp, ale jako dodatkowo dozwolone, które nie było podstawowym daniem.
Czas po Wieczerzy to czas rozmów, słuchania radia - kolęd, niekiedy śpiewania.
W sumie te święta są przeze mnie kojarzone raczej z Wieczerzą Wigilijną jako wydarzeniem, a samo święto Bożego Narodzenia raczej kojarzyło się z wyżerką i ewentualnie odwiedzinami kolędników. Do tej pory pamiętam, jak po cichutku zwiałem do sąsiedniego pokoju widząc diabła z widłami, który zmierzał w moim kierunku, a wstrętni rodzice oddali mnie na jego pastę.
Szukając magii świąt, kiedy moje dzieci były małe, przez cały grudzień, po powrocie z pracy uczyłem je śpiewać kolędy. I bardzo źle odczułem sytuację, że nasz występ został przez resztę rodziny uznany za nieważny, bo przeszkadzał w rozdawaniu prezentów. Niemniej - moje dzieci właśnie Wigilię kojarzą ze śpiewaniem wspólnie kolęd i tę tradycję kultywują.
Jak zatem wyjaśnić i zrozumieć ten brak magii świąt obecnie?
Wydaje się, że w poniechaniu obyczajów utraciliśmy magię. A magia była i jest w przygotowawczej krzątaninie matek i zwyczajach pamiętanych i przestrzeganych. Jeśli kobiety o tym zapomną koncentrując się "bogatym" stole, to znaczenia Wigilii nie da się utrzymać.
Warto bowiem zauważyć, że Wigilia nie jest katolicka - to polski (słowiański) zwyczaj, oddzielny od samego Bożego Narodzenia. Owszem, została włączona jako przygotowująca Boże Narodzenie, ale widać wyraźnie, że jest to sztuczne i ma się nijak do samych Narodzin. Pasuje, jeśli traktować Wigilię jako ostatni dzień roku przygotowujący przyjście Nowego, Lepszego, czego uosobieniem jest wszak Boże Dzieciątko.
Polskie przeżywanie Wigilii i samego Bożego Narodzenia tylko w takim aspekcie owocuje niespotykaną gdzie indziej magią tych świąt.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo