Uzbekistan - o szczegółach - blog Krzysztof J. Wojtas

Z racji podanych wcześniej - nie zamierzałem nadmiernie oszczędzać, ale warunkiem było, by "zaliczyć" Kotlinę Fergańską. To było głównym powodem rezygnacji z wyjazdu zorganizowanego.

Początkowo zamierzałem wynająć jakieś auto i samodzielnie przebyć trasę, co pozwoliłoby na odwiedzenie nawet miejsc znajdujących się na uboczu. Jednak odległości są tam duże i samodzielna jazda, zwłaszcza przy upałach, to zbyt duży wysiłek.

Ponieważ wstępnie założyłem, że wystarczy 10 dni na zwiedzanie (samochodem) , później już dostosowywałem się do tego przedziału czasowego - wykupiłem powrotny bilet lotniczy . Cena to z opłatami lotniskowymi + ubezpieczenie - 2800 PLN. Pewnie można trochę urwać kupując bezpośrednio w LOT-ie, a jeszcze taniej szukając tanich przelotów z przesiadkami. Tu nawet były oferty okazjonalne poniżej 2000 PLN.

Do tego wybrałem przelot z Taszkentu do Urgenczu (500 PLN) kupując bilet w Opodo, co podrożyło koszt o blisko 200 PLN. Dla mnie o tyle ważne, że bez wyjeżdżania "w miasto", a tylko przetransferowałem się na sąsiadujący terminal krajowy, a w efekcie wylatując z Warszawy o 23.00 w Chiwie zameldowałem się około 16.00 następnego dnia.

Chiwa. Uliczka lokalna. To standard.

I tu warto - zaraz po wylądowaniu, wymianie pieniędzy, kupić lokalną kartę SIM (zapłaciłem ok. 6,5 $, co całkowicie mi wystarczyło i to z naddatkiem (50 GB). Transfer na terminal krajowy - jest taksi w hali przylotów (70 000 sumów), przed halą stado kierowców żądających 100 000 sum, ale bez problemu zeszliśmy na 50 000, co i tak było z nadwyżką. (1 $ = 12 300 sumów)).

Jeszcze na lotnisku wyłączyłem swoją kartę SIM i porozumiewałem się z domem w hotelach (wszędzie było wi-fi) poprzez WhatsApp. I tu bardzo przydatny był Booking.com, gdyż z dnia na dzień szukałem miejsca w hotelu w mieście do którego zamierzałem jechać. To z tej racji, że nie wiedziałem jak mi się będzie układało ze zwiedzaniem - a nóż mnie coś dodatkowego zainteresuje, czy będą jakieś problemy z przejazdem.

Ważna jest funkcja śledzenia miejsca pobytu - pozwala na piesze przemieszczanie się po miastach itd. Jest też opcja ustalająca trasę i głosowo sterująca marszem, czy też trasą samochodową. Mnie to kilka razy zmyliło i wylądowałem gdzieś na jakimś zadupiu. Wystarczyło śledzenie położenia. To zużywa także baterię - stąd potrzeba codziennego ładowania, a dobrze jest mieć zapasowy power-bank (skorzystałem raz i to już w Taszkencie).

Hotele. Generalnie - niezbyt drogie. Wybierałem opcję jednoosobową (zwykle w pokoju 2 -osobowym) z własną łazienką, wi-fi i śniadaniem. Między 12 a 18 $, Ale np płacąc 16 $, ten sam pokój przy 2 osobach, kosztował 22 $, czyli 11 $/osobę. Standard przyzwoity. Czysto.

Przejazdy. Taksówki - za przejazd z Urgenczu do Chiwy (ok. 40 km) zapłaciłem 80 000 sumów, ale shared - taxi to chyba 30 000, a można dojechać trolejbusem za chyba 5000. Busik w Urgenczu to 3000 sumów.

Pociąg z Urgenczu do Buchary - I klasa 33 000 sumów, lepiej brać biznes -klasę. A ja za transfer taxi do Buchary z Chiwy, ze zwiedzaniem 4 twierdz Chorezmu i Warakszy (twierdzy Aleksandra Macedońskiego koło Buchary) zapłaciłem 110 $. To było łącznie ponad 600 km jak mi podał kierowca. Czyli to bardzo dużo, ale stwierdziłem, że pewnie nigdy więcej tam nie będę, więc co mi tam.

Ale w Chiwie trafiła mi się rozmowa z europosłanką estońską, która wykupiła sobie przejazd bezpośrednio do Buchary za 69 $. Też wędrująca samotnie (można !!!) ale z budżetem "brukselskim".

To był mój największy wydatek już tam na miejscu.

Jeszcze twierdza Chorezmu.

Na co jeszcze zwrócić uwagę?

Problem z nazwami miejscowości - poza tymi głównymi. Mapy mogą mieć napisy po uzbecku - rosyjskimi bukwami, do tego mogą być nazwy angielskie i rosyjskie. Miałem z tym problem. Należy sobie przygotować zestaw nazw miejscowości, które potencjalnie chcemy odwiedzić w różnych wersjach. Niby można wykorzystać automatycznego tłumacza, ale ja nie mam wprawy w używaniu.

Buchara

Buchara - tu już mam przeniebieszczenie.

Warto to przećwiczyć - szczególnie, że tam jest duże nasłonecznienie i często nie bardzo widać co jest na ekranie smartfona. W grupie pewnie łatwiej, ale samotnie - miałem niekiedy problemy z dogadaniem.

To oświetlenie utrudnia też robienie zdjęć smartfonem. Jakość zdjęć podobna do tych, które robiłem aparatem (Canon 400), ale nie bardzo widać, co jest przed aparatem. Tu akurat ap. fotograficzny jest lepszy.

Samo zwiedzanie. Chiwa to praktycznie odbudowane w całości dawne miasto w obwarowaniach. Wejście na teren z prawem zwiedzania prawie wszystkiego - to 200 000 sumów. Zajmuje to 2 do 3 godzin. Reszta miasta - można się przejść, ale nic ciekawego. Może tylko to, że tam jest kult ładnych bram wejściowych. Warto na to zwracać uwagę. Można jeszcze zwiedzać lokalne bazary - to zawsze jest pewnego rodzaju egzotyka.

Podobnie jest w Bucharze (odrestaurowany kompleks do zwiedzania). Warto przejść po sąsiadujących zaułkach - ma się obraz tego, jak faktycznie żyło się w takim mieści. Uliczki wąziutkie, kręte, często środkiem rynsztok. Ściany budynków zwykle kiepsko wyglądające. Ale należy wiedzieć, że w środku są to domy zadbane i o ciekawym układzie zazwyczaj z wewnętrznym podwórkiem , zwykle z jakimiś drzewkami. Wszystko wyłożone dywanami (zdejmowanie butów).

Inny układ części zwiedzanej w Samarkandzie. Ale o tym już w następnej notce.